Diuna: Proroctwo to nowy serial HBO, który w poniedziałek, 18 listopada 2024 roku debiutuje na platformie MAX. Ja miałem okazję obejrzeć pierwszy odcinek i już przybywam z recenzją tego epizodu.
Mam wrażenie, że Diuna: Proroctwo to jeden z najmniej rozreklamowanych tytułów ostatnich miesięcy od HBO. Wielu moich znajomych było zdziwionych, że to już kolejny film za chwilę będzie miał premierę. Oczywiście – nie jest to dzieło Dennisa Villevue’a (zajmuje jedynie stanowisko producenta), a serialowy prequel.
Serial już na etapie produkcji miał sporo problemów. Z projektu odszedł Jon Spaiths, współscenarzysta filmów Denisa Villeneuve’a. Początkowo dwa pierwsze epizody wyreżyserował Johan Renck, czyli człowiek, odpowiedzialny na rewelacyjny serial Czarnobyl. Jednak i on opuścił projekt, podobnie jak sam Denisa Villeneuve, który przez napięty harmonogram został jedynie producentem. Główną panią reżyser została Anna Foerster, która ma na swoim koncie takie hity jak Westworld, Jessica Jones, Carnival Row i Outlander. To właśnie ona wyreżyserowała na nowo trzy pierwsze odcinki.
Diuna: Proroctwo – recenzja pierwszego odcinka serialu HBO
Takie zmiany zazwyczaj nie wróżą dobrze. Mimo to bardzo czekałem na ten serial. Miałem okazję obejrzeć pierwszy odcinek i mogę stwierdzić, że są ogromne szanse na to, że finalnie otrzymamy bardzo wartościowy produkt, Jednak po kolei. O czym opowiada Diuna: Proroctwo?
Już na samym początku odcinka widz zostanie wprowadzony w świat Arrakis na długo przed tym zanim urodził się Paul Atryda. Jest wspominana jego postać, ale akcja serialu dzieje się aż 10.000 lat przed wydarzeniami, które mogliśmy zobaczyć w produkcjach Denisa Villeneuve’a i Davida Lyncha.
Po wielkiej wojnie z robotami ludzie żyją w wielkich miastach, otoczonymi pustynnymi pustkowiami, pełnych czerwi. Wchodzimy w świat politycznych meandrów, gdzie relacje między miastami (rodzinami) mają handlowe znaczenie. Sprowadza się to do między innymi: ustawionego ślubu dwójki osób, które nigdy na oczy się nie widziały.
Najważniejszą rolę mają jednak kobiety, a mianowicie zakon akolitek Bene Gesserit. To zgromadzenie, które w filmach Denisa Villeneuve reprezentuje Rebecca Ferguson. W serialu poznamy genezę interesującej grupy, która pomaga mężczyznom w poznaniu prawdy podczas różnych pertraktacji politycznych.
Tajemnice, intrygi i fenomenalny Travis Fimmel
To naturalnie najciekawszy aspekt. Już pierwsze sekwencje związane z tym siostrzanym zgromadzeniem pokazują siłę tych kobiet. Przyjrzymy się zamaskowanym postaciom, które podpowiadają, czy sojusznik jest faktycznie pozytywnie nastawiony i czy nie kłamie w żywe oczy dla własnych korzyści.
Oczywiste pytanie, które się nasuwa – czy siostry mówią prawdę? Da się wyczuć w powietrzu, że intryga będzie gonić intrygę. Skojarzenia z Grą o Tron przychodzą od razu do głowy. Mam wrażenie, że będzie to serial, bardziej oparty na dialogach, aniżeli scenach akcji i widowiskowości. Akcja rozwija się w swoim tempie, sukcesywnie wprowadza bohaterów i nakreśla ich charaktery oraz motywacje.
Nie jest to wadą, bo tak po prawdzie – w tym pierwszym odcinku działo się całkiem sporo. To, że co chwila nie atakuje czerw, nie oznacza wcale, że wieje piaskiem nudy. Dialogi są świetnie rozpisane, a aura tajemniczości nie opuszcza nas nawet na chwilę.
Diuna: Proroctwo to wysoki poziom techniczny. Czy dorówna filmom?
Ogromna w tym wszystkim zasługa aktorów. Poza świetnymi kreacjami surowych sióstr Harkonnen (Emily Watson i Olivia Williams) nie sposób nie docenić Travisa Fimmela, który zasłynął rolą Ragnara w serialu Wikingowie.
Gra Desmonda Harta – enigmatycznego wojownika, który cudem uszedł z życiem z pola bitwy. Jego szaleńszy wzrok i specyficzna maniera oszczędnego przejawiania emocji świetnie działa na widza. Mam wrażenie, że będzie to bardzo nieoczywisty bohater, który sporo namiesza na politycznej arenie Arrakis. I Mark Strong w obsadzie zawsze na propsie.
Kochamy nienawidzić potwory? Pingwin – recenzja 1. sezonu serialu HBO
Nie wiem, czy Diuna: Proroctwo dorówna poziomem filmom Dennisa Villevue’a, ale pod kątem technicznym jest to kinowy, wysoki standard. Świetnie efekty specjalne, kostiumy, muzyka i rewelacyjne wykonanie ciasnych wnętrz. Ja jestem zachęcony.
Tajemniczość jest ogromną siłą serialu i mam nadzieję, że wkrótce twórcy dadzą nam parę odpowiedzi. Szczególnie finałowe sekwencje bardzo intrygują. To kolejny punkt wspólny z Grą o Tron. Nie tylko intrygi, ale również pewna odwaga w podejmowaniu pewnych – dosyć radykalnych – decyzji wobec ważnych bohaterów. Będzie się działo!
Serial Diuna: Proroctwo będzie liczyć sześć odcinków – emitowanych co tydzień. Pierwszy zadebiutuje 17 listopada 2024 roku na platformie streamingowej MAX.