Trochę to trwało, ale już jest – przed Wami recenzja smartfonu Samsung Galaxy S24 Ultra, nad którym pastwiłem się wyjątkowo długo. Dziś pora opowiedzieć Wam o jego cechach, możliwościach i nadziejach na przyszłość.
Jestem wielkim entuzjastą smartfonów Apple. iPhone’y służą mi prywatnie jako tak zwane daily drivery, a Androida traktuję jako opcję. Nie to, że zielony robot jest gorszy. Nie jest i nie jest też lepszy. Pewnie rzeczy są rozwiązane inaczej i to kwestia indywidualnych preferencji.
Mimo że testowałem nie tylko budżetowce i średniaki, ale także przepotężne flagowce czy smartfony ze składanymi ekranami, zawsze wracałem z uśmiechem do iPhone’a. Tym razem jest jednak inaczej. Samsung Galaxy S24 Ultra zrobił na mnie ogromne wrażenie i to chyba pierwszy sprzęt, który mógłby u mnie zastąpić iPhone’a. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami.
Samsung Galaxy S24 Ultra – zestaw sprzedażowy i ocena konstrukcji
Pudełko jest skromne i nie ma się sensu oszukiwać. Samsung, w teorii na rzecz ekologii, odchudził zestawy sprzedażowe flagowców. Tym sposobem w opakowaniu, poza samym smartfonem, zobaczymy tylko przewód, który po obydwu stronach zakończono wtyczką USB-C. Jeśli nie macie w domu adaptera do ładowania, musicie takowy dokupić. Nie jest to ani wielki kosz, ani problem, ale mimo wszystko płacąc za sprzęt 6599 zł w wersji podstawowej, można oczekiwać obecności takiego akcesorium. Mamy za to rysik, który jest chowany w obudowie. O nim jednak porozmawiamy w kolejnej sekcji.
Konstrukcja mierzy 162,3 x 72 x 8,6 mm, co przy wadze wynoszącej 232 g nie jest szczególnie wygodne. Przynajmniej w teorii, bo tak naprawdę mnie obudowa Galaxy S24 Ultra przypadła do gustu i czerpałem przyjemność nawet podczas dłuższego użytkowania. Ramka została wykonana z tytanu (grade 5), a w zasadzie pokryto ją tytanem. Jest go nieco mniej niż w iPhone’ach 15 Pro, ale sprzęt i tak sprzęt sprawia wrażenie o wiele lepiej wykonanego niż poprzednik.
Front chroni warstwa Gorilla Glass Armour i to samo dotyczy plecków. Na tylnym panelu mamy wystające moduły fotograficzne, których jest aż pięć. Nie są ze sobą połączone, co wygląda dobrze. Martwiłem się o to, czy nie będzie się tam zbierał kurz i ku mojemu zaskoczeniu, tak się nie dzieje. Sprzęt jest odporny nie tylko na upadki, ale również na 30-minutową kąpiel w wodzie na głębokości 1,5 metra. Potwierdza to norma IP68. W temacie technikaliów możemy liczyć na obecność standardów WiFi 7, NFC oraz BT 5.3.
Na ciepłe słowa zasługuje też obecność głośników stereo, sygnowane marką AKG. Grają czysto, donośnie i przyjemnie dla ucha. Poszczególne zakresy tonalne są dobrze zbalansowane i o to właśnie chodzi. To poziom zbliżony do głośników w najnowszych iPhone’ach 15 Pro, choć wydaje mi się, że Samsung jest nieco głośniejszy.
W ekranie można się zakochać
W smartfonie użyto panelu Dynamic AMOLED 2X LTPO, który zapewnia piękne kolory, natomiast ja preferowałem tryb naturalny, w którym są one bliższe rzeczywistości. To naturalnie jedynie kwestia preferencji każdego z nas. Jasność w peaku sięga 2600 nitów, co na tle bezpośredniej konkurencji może wydać się skromną wartością, ale… to jedynie złudzenie. Smartfon ma specjalną powłokę, która niweluje odblaski światła, w efekcie czego jasność maksymalna jest znacznie bardziej efektywna.
Rozdzielczość maksymalna to 3120 x 1440 pikseli, ale radzę nie korzystać z niej przez cały czas. Zmniejszenie rozdzielczości nie jest szczególnie widoczne, a pozwala uzyskać znacznie dłuższy czas pracy na akumulatorze. Biorąc pod uwagę to, że mamy tutaj do czynienia z ogromnym, bo aż 6,8-calowym panelem, ma to sporo sensu. Slizg palca po ekranie jest wzorowy, ale skoro jesteśmy przy palcu…
Mamy tutaj ultrasoniczny czytnik linii papilarnych, który działa najlepiej na rynku. Nie, nie ma tutaj absolutnie żadnego konkurenta. Rozwiązanie Samsunga bije pod względem prędkości działania oraz poprawności wykrywania palca każdy inny model.
Ekran możemy obsługiwać również rysikiem i wykorzystywać mnóstwo dodatkowych narzędzi związanych z notowaniem, zaznaczaniem czy krótkimi zapiskami prosto z ekranu blokady. Świetnie bawiłem się, próbując tego typu interakcji, natomiast nie uważam tego modelu użytkowania za wydajny. Kwestia przyzwyczajenia. Powiem tylko, że stylus tutaj użyty nie rysuje ekranu, ślizga się po nim w satysfakcjonujący sposób, a ponadto sprawia wrażenie bardzo dobrze wykonanego.
Topowa wydajność i dopracowane oprogramowanie
Czy Samsung Galaxy S24 Ultra jest szybki? Tak, jest, koniec! Mamy do czynienia z demonem wydajnościowym, który świetnie radzi sobie na każdym możliwym polu. Mimo wielu prób, nie udało mi się spowodować przycięcia animacji. Niestety, taka sytuacja trwa do pewnego momentu. Testy wysiłkowe pokazały, że pojawia się tutaj zjawisko throttlingu, choć nie jest ono tak uciążliwe, jak w przypadku poprzedniej generacji procesora.
Tutaj mamy do czynienia z układem Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 z GPU Adreno 750, 12 GB RAM i pamięcią UFS 4.0. To kapitalny setup, który daje nam potężną wydajność w codziennych (wymagających) zadaniach, a także w grach czy w pracy z aparatem. Pod kątem przyjemności z pracy z urządzeniem, śmiało mógłbym porzucić iPhone’a na rzecz nowego S24 Ultra.
Oprogramowanie to Android 14 przykryty nakładką OneUI 6.1 i jeśli chcecie dowiedzieć się o niej więcej, odsyłam Was do mojej poprzedniej recenzji, modelu Samsung Galaxy S24+. Tym, na co warto zwrócić uwagę, jest Galaxy AI, o którym nagrałem materiał wideo, który znajdziecie poniżej.
Aparat
Zanim przejdziemy do aparatu głównego, czyli jednostki o rozdzielczości 200 MP, chciałbym porozmawiać o innych modułach fotograficznych. Cieszy mnie ich obecność, bo dzięki temu smartfon jest prawdziwie kompletny. Sęk w tym, że 12 MP działające z obiektywem 13 mm (ultraszeroki kąt) z PDAF daje przeciętne rezultaty, jak na tak drogi smartfon.
Nie zrozumcie mnie źle – zdjęcia są przyjemne dla oka, ale brakuje im szczegółów, a na rogach znajdziemy zniekształcenia. Teleobiektyw 10 MP jest ok, ale tratuję go raczej jako ciekawostkę. Ciekawie wypada 5-krotny zoom optyczny w teleobiektywie peryskopowym, który współpracuje z 50 MP matrycą. Ok, światło szkła to zaledwie f/3,4, ale i tak jestem w tej materii ukontentowany.
Świetnie wypadają również zdjęcia selfie, przy czym mam tu na myśli zarówno kolorystykę, rozpiętość tonalną, jak i ekspozycję. Najmocniej urzekł mnie jednak aparat szerokokątny, czyli jednostka główna. Fotografie są po prostu piękne i te słowa nie są przesadą. Bardzo dobre pod względem technicznym zdjęcia są odpowiednio nasycone i oferują naturalny kontrast. Nie są to te same jaskrawe elementy, co w poprzednich generacjach. Migawka w dalszym ciągu ma lekkie opóźnienie i musicie o tym pamiętać, chcąc zrobić dynamiczne fotki, np. biegającego dziecka.
Jak wyglądają zdjęcia? O tak:
Świetna bateria i dowolność ładowania
W smartfonie użyto akumulatora o pojemności 5000 mAh, który pozwala na dwa dni dość intensywnej pracy. W zasadzie przy moim użytkowaniu zdarzało się zejść z wynikiem do 1,5 dnia, ale to i tak jest świetna wiadomość. Tak, sprzęt nagrzewa się, ale to tyczy się wszystkich flagowców. Grunt to przerwy podczas intensywnej pracy, które są zbawienne dla akumulatora.
Ładowanie przewodowe smartfonu mocą 45 W trwa godzinę, czyli niewiele. Jeśli preferujecie indukcje, mamy tutaj także ładowanie bezprzewodowe o mocy 15 W. Sprzęt jest w stanie oddawać bezprzewodowo energię z mocą 4,5 W.
Werdykt
Myślę, że Samsunga Galaxy S24 Ultra nie muszę nikomu rekomendować. To kapitalny sprzęt, który świetnie radzi sobie na każdym polu i jest po prostu kompletny. Cena 6599 zł jest wysoka, ale powiedzmy sobie jasno – próżno szukać na rynku lepszego smartfonu z Androidem. Gorąco polecam!