Chociaż nie należę do fanów lootboksów, jestem w stanie zrozumieć tych, którzy sięgają po analogowe wersje. Oto moje doświadczenia ze Space Marine Heroes.

Najpierw wyjaśnię kilka spraw. Lata temu, gdy byłem jeszcze w gimnazjum, kolekcjonowałem karty „Magic: The Gathering”. Polegało to na tym, że kupowałem paczki, w których zawsze czekała mnie niespodzianka. Czasem trafiałem na nowe, a innym razem moja kolekcja rozszerzała się o takie same karty. Wtedy je sprzedawałem lub się wymieniałem. W podobny sposób działają figurki z serii „Space Marine Heroes”. Kupuje się blister, a w środku jest losowa figurka. W aktualnej edycji, do której trafiły postacie z zakonu Krwawych Aniołów, jest ich sześć. Ja w swoje szczęście nie wierzyłem, dlatego zdecydowałem się na zakup pakietu ośmiu figurek, w którym każdy z żołnierzy występuje przynajmniej raz.

Wszystkie figurki z serii "Space Marine Heroes" mają ciekawe podstawki.
Niestandardowe podstawki, to coś, co dodaje charakteru figurkom ze „Space Marine Heroes”

Space Marine Heroes – ile kosztuje zabawa?

W takim zestawie, jak powyżej Space Marine Heroes kosztuje 171 złotych. Natomiast za pojedynczy blister trzeba zapłacić 22 złote i 50 groszy. Nie zaryzykowałem, mam dwóch dodatkowych Space Marines.

Może ich sprzedam, gdy Games Workshop zacznie wprowadzać kolejne serie? Gdy firma ogłaszała pojawienie się tej kolekcji, to zaznaczyła, że to pierwszy zestaw. Pewnie zostaną wypuszczone następne figurki, ale podejrzewam, że również mogą być odgrzanymi kotełami. Ci Space Marine już kiedyś się pojawili. Sama seria debiutowała w 2017 na rynku japońskim. Do tej pory pojawiły się 3 odsłony, na które składa się łącznie 25 figurek. Obecnie Games Workshop najwyraźniej stwierdziło, że warto ponownie o nich przypomnieć. Te Krwawe Anioły, które obecnie powoli lądują na mojej półce, były wtedy Ultramarines. Firma po prostu wzięła gotowe odlewy z 2017 roku, zamiast niebieskiego plastiku użyła czerwono i teraz ponownie je sprzedaje.

To są dokładnie te same figurki! Mają te same pozy oraz podstawki, jedyną różnicą jest kolor plastiku. Zresztą na samych wypraskach jest widoczna data ich opracowania i w tym przypadku jest to wyraźnie 2017 rok. Poza tym firma w oficjalnej zapowiedzi wcale nie ukrywała tego faktu.

Czy czuję się oszukany? Niespecjalnie. Reedycje modeli, zestawów i figurek to normalna sprawa w świecie kolekcjonerów plastiku. W tym przypadku Games Workshop przygotowało odświeżoną oprawę, na pudełkach dzielnie stoją Krwawe Anioły. Dla mnie jest to pierwszy kontakt ze Space Marine Heroes i coś czuję, że będę ich zbierał dalej. Znaczenie ma tutaj to, że są naprawdę niezłe. Ich pozy mi się podobają, swoje robią także niestandardowe podstawki. To nie są te zwykłe, czarne, dzięki czemu figurki zyskują na wyglądzie. Mają też wystarczająco dużo detali do wyciągnięcia w trakcie malowania i można zdecydować czy chce się ich mieć w hełmach, czy bez.

Do złożenia nie wymagają kleju. Space Marine Heroes są tak skonstruowani, że wystarczy włożyć elementy w odpowiednie miejsca i będą się całkiem nieźle trzymać. Nawet cążki i pilnik można sobie odpuścić. Poszczególne części można bez problemu wyłamać z ramki.

Zawartość blistra z figurką z serii "Space Marine Heroes"
Po zapłaceniu 22 złotych i 50 groszy otrzymuje się wypraskę, instrukcję oraz kartę.

Co znajduje się w pojedynczym zestawie Space Marine Heroes?

Wypraska, instrukcja oraz karta. Tyle, to wszystko. W instrukcji można śledzić postęp w zbieraniu kolejnych figurek, poprzez ich odhaczanie.

To niewiele, ale w zupełności wystarcza do rozpoczęcia zabawy ze zbieraniem rzeczy z Warhammera. Uważam, że seria Space Marine Heroes powinna trafić w potrzeby osób, które nie mają doświadczenia z modelarstwem lub malowaniem figurek. Nie są trudne, mają trochę detali wartych opracowania i łatwo się je składa. Na dodatek wszystkie są wyposażone w nieźle prezentujące się podstawki. Dlatego, jeśli ktoś myśli o tym, że chętnie by spróbował, ale ceny standardowych zestawów go odstraszają, to może wydać 22 złote i 50 groszy, a następnie sprawdzić, czy takie figurki go w ogóle interesują. Do tego kilka farb i pędzelków. Myślę, że w ramach eksperymentu można się zamknąć w 100 złotych.

Osoby bardziej zaawansowane również znajdą w Space Marine Heroes coś dla siebie. Duże zestawy mają to do siebie, że wymagają sporo czasu, aby je ładnie pomalować i opracować. W tym przypadku jest inaczej. Te modele mogą być idealne do krótkich sesji z figurkami.

Ja traktuję je jako weekendowe projekty. Siadam w piątek wieczorem, rozkładam swoje farby oraz pędzelki i maluję. Odpoczywam przy nakładaniu kolejny warstw oraz zastanawiam się, w jaki sposób podkreślić poszczególne elementy Space Marine. Widzę, że nie są tak wymagający uwagi, jak, na przykład, zestawy z „Kill Team: Into the Dark”. Niemniej, wyglądają wystarczająco dobrze, aby spokojnie stawiać je w widocznym miejscu. Takim miłym dodatkiem są karty z grafikami prezentującymi poszczególnych żołnierzy. Mogą stanowić miłe uzupełnienie sposobu prezentacji figurki.

Games Workshop zdecydował się na odgrzewanego kotleta, ale nie był to, aż tak zły pomysł. Space Marine Heroes, jeśli zostanie uzupełnione o kolejne modele, może stać się wartościowym elementem dla kolekcjonerów figurek z Warhammera.

„Space Marine Heroes”- jestem jedynie o rok młodszy od Warhammera