Cóż za plot twist. W zasadzie w końcu wszystko się złożyło tak, że mogę wynająć wymarzoną Tesle. Sęk w tym, że niestety dofinansowanie w ramach programu Mój Elektryk kończy się i nie ma żadnych gwarancji, że je otrzymam. A ryzykować 27k PLN, które będę musiał w czarnym scenariuszu wyłożyć na stół, niestety skutecznie zniechęca.
Po 8 latach przygód z autami typu kombi, w końcu nastał moment, że mogłem kupić w końcu auto dla siebie, a nie do końca z myślą o rodzinie. Auto mojej małżonki przejęło role głównego domowego pojazdu, więc miałem sporo przestrzeni, by nieco zaszaleć z autem zabawką dla siebie. Padło na genialną Fiestę ST, która idealnie wpisywała się w moją potrzebę posiadania auta, które da nieco więcej frajdy z jazdy niż rodzinne kombi. Poprzeczka nie była zawieszona wysoko, a Fiesta idealnie ją przeskoczyła z dużym zapasem.
Okazja czyni… elektryka
Kiedy kończyła się gwarancja w głównym żonowym aucie, postanowiliśmy, że czas wymienić na coś innego i dzięki uprzejmości kolegów z branży leasingowej, trafiła nam się okazja nie do odrzucenia: elektryczny Peugeot e2008, za połowę ceny rynkowej (!). Oczywiście wzięliśmy go, bo scenariusz korzystania z niego był dla nas idealny. Codzienne 70 km, panele foto na dachu i niska cena auta. Peugeot absolutnie spełnia swoja rolę i generuje nam ogromne oszczędności, bo samo paliwo miesięcznie kosztowało nas około 1200-1500 PLN (licząc sporadyczne wyjazdy do rodziny na Mazury). Pojawił się jednak pewien mały problem: Fiesta ST stała się głównym autem na dłuższe wyjazdy, a to nie jest najlepszy pomysł. Dlatego po roku postanowiłem, że czas wypośrodkować scenariusz i znaleźć coś jednak bardziej komfortowego i przede wszystkim większego.
TESLA albo teraz albo nigdy
To był ten moment i w zasadzie wiedziałem, kiedy Fiesta czeka już na nowego właściciela, że w końcu uda się spełnić małe motoryzacyjne marzenie i wziąć Tesle.
Drugi elektryk w domu? Przesiadka z kultowej usportowionej Fiest ST? Jesteś szalony!
Tak mówili znajomi, których zaskakująco sporo, którzy bojkotują nie tyle samą Tesle, co auta elektryczne. Rozumiem ich perspektywę, ale posiadanie elektryka to kwestia tego do czego auto Ci potrzebne i jakie masz możliwości związane z ładowanie. W skrócie auta elektryczne dla wszystkich nie są, ale to temat na osobny materiał.
Niestety kiedy zasięgnąłem oferty od wiodących firm na polskim rynku, które oferują najem Tesli, to Arval jako jedyny wrócił do mnie z informacją, że bardzo możliwe, że nie uda się już załapać na dofinansowanie w ramach programu Mój Elektryk, bo kończą się fundusze. W sytuacji w której Arval wykłada dofinansowanie, a następnie stara się je uzyskać z NFOŚ (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska) przez BOŚ (Bank Ochrony Środowiska, który obsługuje dopłaty), może się okazać, że nie starczy środków (których zostało 6% na stan 15 maja) i wówczas… to ja będę musiał Arvalowi oddać 27 k PLN w gotówce. A to zbyt duże ryzyko, którego nie chce ponosić.
I co dalej? NFOŚ odsyła mnie do BOŚ, Ci z kolei nie odpisują na mejle i o zgrozo nie wystawiają numeru kontaktowego, gdzie można porozmawiać z żywym człowiekiem o całym procesie. Ponoć potwierdzenie złożenia formalnie poprawnego wniosku gwarantuje dofinansowanie, ale tego też nie udało mi się potwierdzić. Sam NFOŚ przyznał w rozmowie telefonicznej, że ludzie potrafią czekać po rok na dofinansowanie (więc w zasadzie potwierdzenie złożenia wniosku też budzi moje obawy). A jakie są perspektywy? W kuluarach mówi się o tym, że mogą się pojawić dodatkowe środki, ale oczywiście brak komunikatów w tej sprawie. Mówi się za to o nowym programie, które jak to z Pani Ministra z mównicy sejmowej: bogaczom do Tesli dopłacać już nie będą (gdzie o ironio Tesla to jeden z najlepiej wycenionych samochodów nie tylko w kontekście elektryków).
Sytuacja jest dość patowa, najlepiej poczekać, obserwować i czekać na informacje, sęk w tym, że bez auta pozostać nie mogę i niestety trochę się już pogodziłem z tym, że Tesla niestety nie jest dla mnie, przez wspomniany brak jasności w tym co dalej z programem Mój Elektryk. Stety lub niestety chyba i tym razem czas na spalinowca, a o zgrozo w podobnym budżecie ciężko znaleźć coś, co będzie chociaż dotykało klasy premium, na której tak bardzo mi po Fieście zależy. Nie odbierzcie mnie źle, nie grymaszę, bo znaleźć na pewno coś się uda, no ale miała być Tesla, a niestety pozostałem z brakiem planu na to co dalej. Mam zwyczajnie pecha, że za późno obudziłem się ze sprzedażą auta i wymiany na pojazd od Muska.