Koszmarne Komando zadebiutowało wczoraj na platformie MAX. Mam wrażenie, że ten serial – pomimo tego, że jest sygnowany nazwiskiem Jamesa Gunna i logiem DC ma bardzo słabiutką promocję. Czy to pierwszy niewypał w dorobku kreatywnego reżysera? Oj nie, nie – wręcz przeciwnie!
Koszmarne Komando to pierwsza odsłona DC Universe, czyli byłego Extended Universe (DCEU). Jest to niezmiernie istotne, bowiem nowy szef tego studia – James Gunn porzucił Marvela na rzecz zresetowania DC od Warnera. I z jednej strony cieszyłem się z takiego przywódcy, a z drugiej – to oznaczało koniec dla fenomenalnych Strażników Galaktyki i stracone nadzieje na wysoki poziom przyszłego Marvela.
James Gunn to człowiek, który zrobił rzecz niemożliwą. Stworzył na nowo Legion Samobójców, dzięki czemu świat lekko zapomniał o potworku od Davida Ayera. Następnie wykonał jeszcze jedną szczególną operację. Z dosyć mało ciekawej postaci – Peaacemakera stworzył taki barwny charakter w serialu, że klękajcie narodu. I w pełni wykorzystał potencjał Johna Ceny. Ten człowiek czuje kino superbohaterskie, kocha swoich bohaterów i serwuje niezwykle zabawną, ale też emocjonalną rozrywkę. Czy i w przypadku animacji ta sztuka mu się udała?
Koszmarne Komando – recenzja 1. i 2. odcinka
Koszmarne Komando wystartowało z dwoma pierwszymi odcinkami i myślałem, że te 40 minut to za mało, aby zająć odpowiednie stanowisko, czy to serial warty uwagi, czy też nie. Przy tak krótkim metrażu często trudno stwierdzić, czy twórcy obierają dobry kierunek, bo relacje między bohaterami dopiero się nawiązują, a fabuła nabiera kolorów. Tutaj jednak nie mam wątpliwości – nowy serial MAX to rozrywka w czystej formie, która nie bierze żadnych jeńców.
W zasadzie – tak upraszczając – dostaniemy animowany Legion Samobójców z antybohaterami jak specyficznymi, że nie ma prawa się to udać. Kogo my tam nie mamy? Typa o ksywie Doktor Fosfor, narzeczoną Frankensteina, dziewczę z akwarium na głowie i robota, który kocha zabijać nazistów. Mamy też przywódcę całej grupy – Ricka Flagga Seniora oraz agentkę Waller i Łasicę, znanych z poprzednich fabularnych produkcji Jamesa Gunna.
Banda wykolejeńców, którzy nie do końca pałają do siebie miłością i najchętniej urządziliby krwawą jatkę w środku miasta między sobą. Mają jednak misję do wykonania. Ich celem jest ochrona księżniczki, która żyje wśród cygańskich rytmów grupy Gogol Bordello.
Gogol Bordello w świecie DC to coś, czego świat popkultury potrzebował
Tak – soundtrack to znowu czyste złoto. Siarczysty rock z elementami folkloru to energiczna muzyka, przy której świetnie by się bawił Goran Bregović i oglądał wysokooktanowy film akcji. Zresztą – sami wykonawcy pojawią się przez chwilę – oczywiście – w wersji animowanej. Rytmy te są idealnie dopasowane do tego, co się dzieje na ekranie.
Jest krwawo, bezpardonowo, bohaterowie klną jak szewcy, rzucają nieodpowiednimi – często czerstwymi – żartami, a również chcą uprawiać seks, pomimo tego, że może grozić im niebezpieczeństwo.
Tylko na papierze to brzmi jak chaos, który nie ma prawa bawić. A bawi! I tak jak! Szybki montaż, barwni bohaterowie, którzy są z zasady postaciami o wątpliwej moralności, ale mają głębie charakterów. Dosyć szybko zaczynamy im kibicować. James Gunn umie w wariatów, wykolejeńców, otula ich swoim popkulturowym serduszkiem i pozwala na wiele – również na momenty emocjonalne. W każdy bandycie tkwi nieco dobra. To jest na razie tylko liźnięte, ale styl filmowca nie jest mi obcy i wiem do czego to prowadzi. Chcę tego więcej i poproszę o resztę odcinków! Teraz! Natychmiast!
Restart DC od Jamesa Gunna zapowiada się świetnie
Koszmarne Komando to serce na dłoni Jamesa Gunna, mnóstwo niepoprawności, bajeczna, superbohaterska stylistyka oraz cygański pomiot szatana, ukrywający się pod płaszczem magnatów europejskich, którzy popkulturowo żyją jeszcze okrzykiem „wasuppppp” ze Strasznego Filmu.
Kochamy nienawidzić potwory? Pingwin – recenzja 1. sezonu serialu HBO
Ekipa chorych wyrzutków – kreatur, o których świat chciałby zapomnieć przepięknie wpasowuje się w te animowane uniwersum. A muzyka Gogol Bordello to czyste złoto. Rock, Sex and Gypsy. Ogromna polecajka dla fanów DC oraz animacji i oczywiście Jamesa Gunna. Nie mogę się doczekać na kolejne filmy i seriale spod ręki tego Pana.