Komisja Europejska nie daje złapać oddechu wielkim producentom. Teraz znów atakuje Apple, zmuszając do zaprzestania stosowania tak zwanych geoblokad.
Kilka dni temu można było przeczytać, że TSUE kazało wypłacić zaległe podatki w wysokości 13 miliardów euro, które rzekomo winne było Apple. To samo tyczy się Google i kwoty 2,4 miliarda. Dwa lata temu orzeczono na niekorzyść koncernu Stellantis i zasądzono kwotę 30 miliardów euro, a w zeszłym roku Amazon musiał zapłacić 250 milionów euro. W przypadku Apple sprawa jest o tyle kuriozalna, że irlandzki sąd zdecydował już kiedyś, że roszczenia Komisji Europejskiej są bezzasadne. Margrethe Vestager zadecydowała, że sąd się mylił, a jej decyzje i prawa mogą działać wstecz. Mylił się również ten, kto twierdził, że przed odejściem, Vestager pozwoli złapać oddech amerykańskim gigantom. Znów bowiem na celownik wzięto Apple.
Niedostępne w EU apki mają być dostępne — raz, raz!
To kolejne kuriozalne roszczenie Komisji Europejskiej. Wedle nich Apple ma zaprzestać stosowania geoblokad. Ma to dotyczyć sytuacji gdy aplikacje i usługi oferowane są w innych krajach, a w EU już nie. W szczególności roszczenia mają dotyczyć różnic w interface aplikacji w zależności od kraju, braku obsługi kart płatniczych, oraz pobierania aplikacji, które nie są dla nas dostępne w macierzystym kraju.
Pierwsza skarga dotyczy zmian wyglądu aplikacji w zależności od tego gdzie zarejestrowaliśmy swoje konto Apple. Komisja Europejska chce to ujednolicić. Tu trzeba powiedzieć, że osoby, które to wymyśliły to skończeni idioci. Przykładem może tu być, chociażby aplikacja Apple Music, która wygląda inaczej nie tylko ze względu na odmienne trendy i gusty muzyczne w różnych krajach, ale również nie oferuje takiego samego katalogu i funkcji ze względu na umowy licencyjne, które zawierane są w konkretnych krajach lub regionach.
Druga skarga dotyczy płatności i jest tak samo kuriozalna. Tu komentatorzy również zarzucają organom UE brak kompetencji. Apple umożliwiło wiele rodzajów płatności, a ich operatorzy przyjmują płatności z dowolnej karty płatniczej. Roszczenia wobec Apple Pay również byłyby bezzasadne, bo brak tej usługi w niektórych krajach wynika z braku porozumienia banków z Apple, a nie złej woli tego drugiego.
Największym absurdem jest ostatnie roszczenie. Według niego gdziekolwiek się zarejestrowaliście, powinniście mieć dostęp do całego katalogu aplikacji. Apple nie powinno blokować Wam dostępu do apek na bazie geolokalizacji. To oczywiście czysta głupota — dostępność tych aplikacji często uzależniona jest od dostępności usługi, jej funkcji, umów licencyjnych i lokalnego supportu. Dochodzimy do kuriozalnej sytuacji gdzie aplikacja pizzeria Upper Crust z Jonesboro w Arkansas musi być dostępna dla europejskich użytkowników. Oczywiście nie mamy złudzeń, że całe roszczenie wymierzone jest jednak w Apple. Tu zachodzi bardzo podobny scenariusz. Czy naprawdę potrzebujemy aplikacji i usługi News+, która serwuje informacje z posiedzenia radnych w Columbus w Ohio oraz wyniki rozgrywek Interu Miami? Na co liczy KE, na Siri po polsku?