FBI: publiczne ładowarki na lotniskach, stacjach i w centrach handlowych są niebezpieczne. Czym grozi korzystanie z nich?
FBI ostrzega przed korzystaniem z ładowarek publicznych dostępnych na lotniskach, stacjach kolejowych oraz w restauracjach. Agencja twierdzi, że narażamy się w ten sposób na poważny cyberatak określany jako juice jacking.

Kiedy meldujemy się w hotelu, zatrzymujemy się na obiad w przydrożnej knajpie czy oczekujemy na nasz lot na lotnisku, często korzystamy z dostępnych tam publicznych sieci WiFi. Nie jest to szczególnie rozsądne, gdyż narażamy się w ten sposób na atak cyberprzestępców. Niezabezpieczone sieci to nic innego, jak proszenie się o kłopoty. Jeśli jednak musimy skorzystać z rzeczonego połączenia, warto pamiętać o kilku sprawach. Przede wszystkim, nie logujmy się do aplikacji bankowych. Należy również unikać wypełniania formularzy, w których udostępniamy wrażliwe dane. To jasne, niebezpieczne są nie tylko publiczne sieci WiFi. Powinniśmy uważać również na ładowarki.
Federalne Biuro Śledcze, częściej znane jako FBI wydało komunikat z ostrzeżeniem. Nie lekceważ go
Podróżując, staram się korzystać z możliwie dużego pakietu danych, tak aby nie uzależniać się od „darmowego” WiFi udostępnianego w hotelu, na lotnisku czy w kawiarni. Nie chcę ryzykować włamania na moje urządzenie i utraty danych. Z racji tego, że zdarza mi się przechowywać na smartfonie zdjęcia przedpremierowych smartfonów, wolałbym, aby pliki nie wyciekły. To mogłoby mnie kosztować setki tysięcy złotych. To oczywiście skrajny scenariusz, natomiast chciałem tylko zobrazować, jak ważne jest dla mnie zachowanie bezpieczeństwa danych.
Avoid using free charging stations in airports, hotels or shopping centers. Bad actors have figured out ways to use public USB ports to introduce malware and monitoring software onto devices. Carry your own charger and USB cord and use an electrical outlet instead. pic.twitter.com/9T62SYen9T
— FBI Denver (@FBIDenver) April 6, 2023
Z tego samego powodu zawsze mam przy sobie powerbank. Nie ufam publicznym ładowarkom z gniazdami USB. Moja decyzja, którą podjąłem kilka lat temu, podyktowana była intuicją, nie badaniami. Teraz FBI potwierdza moje obawy i słuszność postępowania. Korzystanie z publicznych ładowarek to nic innego, jak narażanie się na ryzyko cyberataku, którego celem jest instalacja malware lub kopiowanie plików ze smartfonu. Wszystko bez wiedzy użytkownika. Oczywiście nowsze modele są już odpowiednio zabezpieczone, natomiast ostrożności nigdy za wiele. Juice jacking, czyli wspomniana wcześniej metoda cyberataku, nie jest szczególnie popularna wśród przestępców, jednak i tak warto mieć się na baczności.
Jak się bronić?
Jeśli chcemy zabezpieczyć się przed ewentualnym atakiem, mamy w zasadzie tylko dwie możliwości. Pierwsza to odpuszczenie sobie korzystania z publicznych ładowarek, co zlikwiduje problem… fizycznie. Drugi sposób to korzystanie ze specjalnych przejściówek lub kabli uniemożliwiających transmisję danych. Jeśli koniecznie musicie podładować telefon w miejscu publicznym, poszukajcie tradycyjnego gniazda i podłączcie do niego adapter.