Minimal Company opublikowała właśnie nagranie prezentujące wycinek możliwości niezwykłego smartfona wyposażonego w ekran e-ink i fizyczną klawiaturę QWERTY. Odważny projekt nabrał wreszcie namacalnych kształtów.
Pod koniec sierpnia informowaliśmy Was, że Minimal Phone doczekał się fizycznej formy. Firma informowała wówczas, że ekipa odpowiedzialna za produkt jest w drodze do Chin, by na miejscu nadzorować proces produkcji pierwszych sztuk urządzenia, które wkrótce miało być testowane, a niebawem wysyłane do pierwszych nabywców.
Poddawałem wówczas w wątpliwość iście szaleńcze tempo prac, jakie kalifornijski start-up sobie narzucił, pierwotnie bowiem gotowe urządzenia miały trafić do klientów już we wrześniu. Teraz dowiadujemy się, że finalizacja projektu opóźni się do grudnia, w związku z tym wciąż można zamówić telefon w atrakcyjniejszej cenie wynoszącej 1549 złotych. Dużo ważniejszą rzeczą jest jednak fakt, że na YouTube pojawiło się nagranie prezentujące działanie prototypowych urządzeń.
Minimal Phone wysyła wiadomości, wykonuje połączenia i bardzo dobrze wygląda
Choć opublikowane nagranie trwa jedynie minutę i tak dowiadujemy się z niego całkiem sporo. Przyznam, że pozytywnie zaskoczyło mnie dość wierne odwzorowanie renderów, jakie możemy zobaczyć na stronie internetowej projektu. Rzeczywisty wygląd urządzenia niemal nie odstaje od wcześniej publikowanych grafik, a trzeba wziąć pod uwagę, że egzemplarze widoczne na nagraniu to urządzenia przedprodukcyjne, które finalnie powinny wyglądać jeszcze lepiej. Cieszy też fakt, że producent utrzymał aż trzy wersje kolorystyczne, a przecież mamy do czynienia tylko z czarnym i białym.
Nagranie potwierdza, że telefon będzie wyposażony w przednią kamerę umiejscowioną w bardzo nietypowym miejscu – w lewym dolnym rogu obudowy. Dodatkowo zyskujemy pewność, że nie zabraknie złącza mini jack, co wpisuje się w charakterystykę urządzeń projektowanych w duchu distraction free. Widzimy też całkiem wyraźnie, że poszczególne klawisze nie dość, że zachowują między sobą sporo miejsca, to dość znacząco wystają ponad powierzchnię obudowy. Jestem bardzo ciekawy, jak wpływa to na ergonomię korzystania z tego telefonu, ale jeszcze bardziej interesuje mnie, jak ta klawiatura brzmi. Niestety tłem nagrania jest podłożona muzyka, toteż dźwięk wydawany przez przyciski pozostaje jak na razie tajemnicą.
W kolejnym kroku prezentujący otwiera aplikację Messages. Widoczny interfejs wskazuje, że jest to program Google’a, co zresztą nie powinno dziwić, bo Minimal Phone ma posiadać w żaden sposób nieograniczony system Android. Na ekranie głównym znajduje się jeszcze kilka innych skrótów m.in. do Whatsapp’a, ale też do radia FM, co znów jest ukłonem w stronę użytkowników, którzy woleliby ograniczyć korzystanie z internetu na przenośnym urządzeniu. Twórcy Minimal Phone tłumaczą, że opóźnienie w realizacji projektu wynika w dużej mierze z tego, że ekran e-ink wciąż nie jest tak responsywny jak życzyliby sobie tego projektanci i trwają obecnie intensywne prace nad poprawą tego aspektu. Moim zdaniem czas reakcji odświeżania wyświetlacza naprawdę nie jest zły jak na e-ink. Jeśli takie działanie nie zadowala producenta, możemy się tylko cieszyć, że będzie jeszcze lepiej.
W ostatniej części prezentacji widzimy, jak wykonywane jest połączenie. Tutaj nie ma zbyt wiele do omówienia. Wspomniałbym jedynie o tym, że możemy zobaczyć, że środkowy przycisk z logo producenta działa jak typowy „home button”, tzn. po jego naciśnięciu wracamy na główny ekran. Jestem ciekaw, jaki sposób zostaną wykorzystane pozostałe przyciski umieszczone nad klawiaturą. Raczej nie odgrywają niestety roli zielonej i czerwonej słuchawki, bo te ikony wyświetlają się na ekranie.
Minimal Phone robi na mnie duże wrażenie. Zaprezentowany prototyp jest potwierdzeniem faktu, że urządzenie istnieje, jego fizyczna forma nie odbiega od prezentowanych dotychczas grafik i póki co wygląda na to, że firma spełni swoje obietnice i dostaniemy świetnie wyglądającego smartfona z fizyczną klawiaturą QWERTY, aparatem fotograficznym, ekranem e-ink i systemem Android. I to wszystko w cenie 1549 złotych. Brzmi aż niewiarygodnie i chciałoby się krzyknąć „Shut up and take my money!”.