12.06.2025 10:00 | Aktualizacja: 12.06.2025 10:06

Trzy rzeczy, za którymi nie tęsknię po przesiadce z 12 mini na iPhone’a 16e

Mijają trzy miesiące od kiedy w moje ręce trafił najnowszy model iPhone’a, a mój wieloletni, mniejszy towarzysz udał się na zasłużony odpoczynek. Co sprawia, że nie chciałbym już wrócić do 12 mini?

iPhone 16e vs. iPhone 12 mini

iPhone 16e to w mojej ocenie bardzo udany sprzęt, który przypadnie do gustu tym, którzy decyzję o jego zakupie podejmą, ignorując klasyczne „lepiej dołożyć pół tysiąca i kupić coś porządniejszego”. Uważam, że ten, kto nie potrzebuje drugiego (ani trzeciego) aparatu fotograficznego oraz MagSafe powinien skierować swoją uwagę w stronę tegorocznego debiutanta w portfolio Apple. Szerzej przedstawiam mój pogląd na tę kwestię w recenzji. Dziś jednak chciałbym podzielić się z Wami moim spojrzeniem na iPhone’a 16e po trzech miesiącach jego użytkowania.

146,7 mm wysokości to nie jest aż tak dużo

Zamieniając iPhone’a 12 mini na 16e obawiałem się rozmiaru nowego urządzenia. Byłem przyzwyczajony do niewielkiego smartfona, który idealnie mieścił się w dłoni i bez większego problemu mogłem go obsługiwać jedną ręką. Było to bardzo wygodne rozwiązanie, które nadzwyczaj sobie ceniłem. Decydując się, swego czasu na 12 mini myślałem, że mając urządzenie z małym ekranem, będę po nie rzadziej sięgał, bo konsumpcja treści na nieco ponad 5-calowym wyświetlaczu będzie na tyle niewygodna, że po prostu się do tego zniechęcę. Okazało się jednak, że to tak nie działa, bo koniec końców i tak musiałem dość często korzystać z małego ekranu, co faktycznie bywało niewygodne, ale moje pierwotnie założenie nie spełniło się.

iPhone 16e vs. iPhone 12 mini

Już po kilku dniach korzystania z 16e poczułem ulgę objawiającą się, chociażby tym, że dużo rzadziej zdarzało mi się dotknąć nie tej litery na klawiaturze, co w 12 mini było normą. Teraz pisało mi się szybciej i przyjemniej. Choć nadal niezbyt często oglądam filmy na smartfonie, to dużo chętnie robię to na 16e, bo po prostu prezentowane na wyświetlaczu obiekty są większe. Jak wiadomo, nie zawróci się kijem biegu rzeki, a prawda jest taka, że czy mi się to podoba, czy nie, dzisiejszych aplikacji oraz stron internetowych nie tworzy się z myślą o tym, by dobrze się z nich korzystało na małym flagowcu, bo rynek takich urządzeń umarł w 2022 roku.

iPhone 16e vs. iPhone 12 mini

Okazało się, że niepotrzebnie obawiałem się wymiarów iPhone’a 16e (146,7 mm x 71,5 mm vs. 131,5 mm x 64,2 mm). Urządzenie jest bardzo poręczne i rzeczywiście jest odczuwalnie większe od 12 mini, ale wygoda korzystania z klawiatury i większa ilość treści mieszczącej się na ekranie rekompensuje konieczność zerwania z dawnym przyzwyczajeniem do obsługi jedną dłonią.

70% większa bateria

Niewielkie, poręczne wymiary smartfona miały swoją ciemną stronę. Korzystając na co dzień z iPhone’a 12 mini, szczególnie w ostatnich miesiącach byłem zmuszony wychodzić z domu z powerbankiem w plecaku. Gdy maksymalna pojemność akumulatora spadła do 84%, nie mogłem być pewny przetrwania od rana do wieczora bez podłączenia telefonu do ładowarki, co stało się naprawdę irytujące. Problem polegał na tym, że oprócz o stan baterii telefonu, musiałem dodatkowo pamiętać o naładowaniu wspomnianego powerbanku, albo przypomnieć sobie, czy tam, gdzie spędzę danego dnia większość doby, będę miał możliwość podładowania telefonu.

iPhone 12 mini ładowany przez powerbank z MagSafe

Wybranie się w „obce” miejsce wymagało też pamiętania o przewodzie Lightning, bo jak wiemy, już od pewnego czasu standard ten odchodzi w zapomnienie. Było to wszystko niezwykle męczące i na tym polu 16e dał mi niesamowite wręcz poczucie wolności. Jakkolwiek to nie zabrzmi, możecie mi wierzyć, że pozbycie się z głowy nawracających myśli o rychłej konieczności znalezienia gniazdka daje dużo swobody. iPhone 16e działa bez problemu cały dzień z dwoma kartami SIM jednocześnie. Apple podaje na swojej stronie, że akumulator najnowszego iPhone’a pozwala na maksymalnie 26 godzin oglądania wideo, natomiast 12 mini rozładowywał się po 15 godzinach. Nic dodać, nic ująć.

16e ma obudowę, o którą nie muszę się bać

iPhone 12 mini wygląda świetnie, nie za z tym co dyskutować. Pokryte szkłem plecy ładnie odbijają światło i dają efekt produktu premium. Problem w tym, że ta lśniąca powierzchnia wymagała umieszczenia telefonu w etui, najlepiej od razu po wyjęciu z opakowania. Nie wyobrażam sobie noszenia tego urządzenia bez case’a, bo wiem, że po kilku dniach widziałbym na szkle mnóstwo rys. Co więcej, każde dotknięcie zostawia odciski palców, powodując niemałą frustrację.

R E K L A M A

iPhone 16e vs. iPhone 12 mini

Co innego 16e, którego plecki także są szklane, tyle tylko, że wykończenie jest matowe. Prezentują się dzięki temu równie elegancko jak w 12 mini, ale mają tę zaletę, że nie zbierają linii papilarnych, a co jeszcze ważniejsze, nie rysują się od samego patrzenia na nie. Pewnie, że nie nosiłbym tego smartfona w tej samej kieszeni co klucze, ale korzystanie z niego na co dzień bez etui jest jak najbardziej możliwe i bezpieczne dla zachowania estetycznego wyglądu na długo. Póki co nie widzę na obudowie żadnej rysy, choć przyznaję, że większość czasu urządzenie spędza w etui. W kolejnych tygodniach się to jednak zmieni.

iPhone 12 mini

Podsumowanie

Jeszcze zanim zacząłem testy iPhone’a 16e wiedziałem, że jest pod wieloma względami lepszy od mojego 12 mini. Przez dłuższy czas sądziłem jednak, że są pewne aspekty małego flagowca, w których nowszy i mocniejszy smartfon będzie mimo wszystko ustępował. Okazało się jednak, że 16e przebił moje oczekiwania i chociaż wciąż mam wielki sentyment do dwunastki, to wiem, że nie wróciłbym do tego modelu. Rewelacyjna bateria, poręczna konstrukcja (a jednak!) i fantastyczne, matowe wykończenie obudowy to argumenty, z którymi 12 mini nie ma szans.