Jays t-five spędziły ze mną ponad dwa tygodnie. Jak po tym czasie oceniam rzeczone budżetowe słuchawki douszne?
Minęło już kilka tygodni odkąd zacząłem testować słuchawki douszne Jays t-five. Przyszedł czas na podsumowanie, jak w dłuższym okresie czasu sprzęt się sprawuję. W moich pierwszych wrażeniach dość ciepło wypowiadałem się o sprzęcie od Jays, czy przetrwały one próby prawie miesiąca mojego życia?
Słuchawki vs bluetooth
Zgodnie z nazwą słuchawek jest to sprzęt bezprzewodowy, korzystający z Bluetooth 5.2. Jays nie mają osobnej aplikacji do swojego sprzętu, wszystko odbywa się w na panelu ustawień telefonu. Parowanie jest szybkie i gdy go dokonamy, słuchawki będą łączyć się z telefonem w momencie wyjęcia z etui. Przyznam, że ta natychmiastowość połączenia jest bardzo wygodna.
Ogólnie, jeśli miałbym opisać Jays t-five jednym słowem, byłoby to właśnie: „wygodne”. W pierwszych wrażeniach zwracałem uwagę, na problemy z User Experience Designem słuchawek. Podtrzymuję kwestie tego, że panel z tyłu, przynosi więcej zamieszania, niż korzyści natomiast jest to jedyny tego typu mankament Jays t-five.
Użytkowanie tych słuchawek jest naturalne, 10 m zasięgu połączenia Bluetooth jest wystarczające, by zapomnieć, że ma się je na sobie i zacząć sprzątać pokój. Najbardziej chwalę sobie pod tym względem mikrofon. Wielokrotnie rozmawiałem przez niego, podczas wykonywania porządków i jeszcze żaden z moich rozmówców nie poskarżył się na jakość dźwięku. Testowałem, go nawet nagrywając wysokiej jakości dźwięk wav. i wypadł znacznie lepiej, niż można było się spodziewać od mikrofonu, dołączonego do słuchawek.
Codzienne życie
Do sprzętu dołączona jest para gumek, natomiast z uwagi, na to, że nie są to słuchawki dokanałowe, a douszne sam z nich nie korzystam, gumki wydają się solidne i nie sprawiają wrażenia taniego akcesorium, ale mi osobiście wygodniej jest bez nich.
Podtrzymuje moją opinię o tym, że sprzęt ten został stworzony z myślą o ludziach aktywnych. Słuchawki trzymają się w uszach bardzo solidnie i nie musiałem ich poprawiać na żadnym z treningów, dzięki mikrofonowi, będziecie mogli spokojnie rozmawiać, nie przerywając ćwiczeń.
Przechodząc do samego dźwięku, zacznijmy od kilku suchych faktów. Membrana w słuchawkach ma rozmiar 10 mm, pasmo przenoszenia to zakres 20 – 20000 Hz, czułość to 101 dB., a impedancja to 28 Om. Wychodząc jednak ze świata liczb do praktyki, dźwięk jest czysty i dobrej jakości. Nie należy się po nim spodziewać spełnienia audiofilskich fantazji, ale za proponowaną cenę, daje przyjemne bonusy w postaci dobrych basów, oraz dobrego współgrania z cichymi dźwiękami (my fani ASMR, dziękujemy).
Sama głośność nie jest atutem sprzętu. Z doświadczenia powiem Wam, że trzymałem się ok. 70-80% głośności mojego telefonu. Jeśli zjedziemy niżej, praktycznie ledwo co będzie słychać, zwłaszcza że wytłumienie otoczenia wypisane przez producenta na dłuższą metę, aż tak dobrze nie zdaje egzaminu. Oczywiście ze słuchawkami z muzyką na fula dobrze się odizolujecie, ale osobiście spodziewałem się po tej funkcji czegoś więcej.
Ile wytrzymuje akumulator?
Akumulator według producenta wystarcza na 25 godzin z ładowaniem w stacji dokującej, zaś sama długość grania ma trwać 7h. Po ponad dwóch tygodniach ze słuchawkami mogę stwierdzić, że opis na stronie Jays nie kłamał, a nawet mi zdarzało się używać sprzętu 8h bez przerw. Samo doładowywanie poprzez etui, nie trwa długo (pełne ładowanie ok. 1,5h), często pięć minut przerwy daje dodatkową godzinę słuchania. W zestawie dołączony jest kabel USB C i wydaje mi się, że port ładowania jest jedynym elementem etui, na którym postanowiono oszczędzić. Końcówka często wypada z urządzenia i nie ma się wrażenia solidności jak przy reszcie stacji.
Producent wycenia t-five na 352 złote. Uważam, że to bardzo rozsądna cena za sprzęt tej jakości. Oczywiście, należy mieć na względzie wszelkie niedogodności i kwestię tego, że nie jest to sprzęt dla audiofili. Natomiast jeśli szukacie słuchawek dousznych, które będą sprzętem totalnym, nadającym się na siłownie, do tramwaju i na odpoczywanie w łóżku (i jeszcze kilka sytuacji, których już nie mam miejsca tu opisać) to jest to dobry wybór.
Logitech Zone Wired Earbuds: słuchawki, które uratowały mnie podczas wielogodzinnej podróży samolotem.