Nikon czy Leica? #analoglife
W głowie kotłują się myśli, czy zbierać na kultową Leicę, czy jednak postawić na nieco lepszego brata FE2 i kupić reporterską klasykę od Nikona?
To nie był dobry weekend. Sprzedałem swojego drugiego miętuskowego Nikona FE2 i poczułem pustkę, którą trzeba uzupełnić. W głowie kotłują się myśli, czy zbierać na kultową Leicę, czy jednak postawić na nieco lepszego brata FE2 i kupić reporterską klasykę od Nikona?
W zasadzie do samego końca nie byłem pewny, czy warto pozbywać się drugiego FE2. Moja żona skutecznie ukochała sobie Olympusa Mju, więc jej egzemplarz sprzedaliśmy już jakiś czas temu. Ja długo się zastanawiałem czy mojego również chce sprzedać, ale tylko z myślą o wymianie na coś jeszcze lepszego. FE2 był w doskonałym stanie i okazuje się, był również doskonałą inwestycją, bo po 3 latach sprzedałem go za 200% jego ceny wyjściowej (kiedy go kupowałem, płacąc 700 PLN, to była ekstrawagancja, ale dopłaciłem za stan, bo równie dobrze taki sprzęt można było dorwać za 400 PLN). Przy okazji zakupu świetnego aparatu, okazało się, że dokonałem również doskonałej inwestycji.
Życie po Nikonie FE2
W międzyczasie zachłysnąłem się kompaktowymi aparatami analogowymi, a analogowe lustrzanki poszły w bok. To była doskonała przygoda, ale mam wrażenie, że dochodzi ona do końca. Znalazłem sprzęty, które zostaną ze mną na dłużej i takie, które mimo tego, że nie były złe – wystawiłem na sprzedaż (bo zostawiłem lepsze). Jak to kiedyś słynny Pan powiedział, podróż jest celem i miałem masę frajdy z testowania wszystkich tych wynalazków, doświadczając fotografii analogowej w taki sposób.
Z jednej z największych refleksji, to przychodzi mi do głowy jedna, najbardziej znacząca. Mierząc się z tymi wszystkimi legendami, tak naprawdę nie liczyła się jakość wykonania, gabaryt czy nawet (aż tak bardzo jakość zdjęć), ale sam popularny feeling ich robienia. To dośc trudne do wytłumaczenia, ale często zdarzało się (jak np, w przypadku Konici Hexar), że sprzęt był genialny, ale nie miałem przyjemności robienia zdjęć, w przeciwieństwie np. do kilkukrotnie tańszego Mju). Może to i enigmatyczne tłumaczenie, ale jestem pewien, że Wy, zainteresowani w fotografią doskonale wiecie, o czym mówię.
Co dalej?
Pojawiło się w głowie pytanie; skoro już teraz robię porządki w sprzęcie, skoro lista sprzętów mi się krystalizuje, przyszedł czas na kolejny etap porządków: zostawienie po jednym aparacie z każdej kategorii. Wszystkie je mam właściwie obsadzone, bo małym kompaktem będzie dla mnie mju II, średni format: mamiya 645, poza stawką jest nawet cyfrówka sprzed dekady: sigma DP2 (nie licząc R6, ale to wół roboczy do pracy), a co z lustrzanką 35 mm? W głowie pojawiły się szalone pomysły, ale także i te, do których wróciłem po czasie: Nikon F3 czy… Leica M6/7?
Nikon F3 to sprzęt, który inicjalnie miałem wziąć po sprzedaży obu FE2. Klasyczny, kultowy, reporterski i bezkompromisowy sprzęt, piastujący miejsce na wyższej półce, patrząc na historyczny lineup Nikona. Dodatkowo do niego mam dwa, świetne obiektywy Ai-S: 24 mm f2,8 i 50 mm f1.4, które robią robotę. Z drugiej jednak strony, gdzieś na horyzoncie, bardziej w świecie marzeń maluje się kultowa Leica M6 (chociaż i M7 bym nie pogardził, wbrew temu co mówią ortodoksyjni fajni marki). Brand, który jest zwyczajnie świętym gralem w świecie fotografii i każde moje obcowanie z produktami tej marki, zawsze wywoływało efekt wow.
Sęk w tym, żeby kupić jeden z tych aparatów, trzeba się przygotować na wydatek rzędu 10-15k PLN zależnie od stanu aparatu, a to tylko wierzchołek góry lodowej, bo to tylko cena samego body. Do tego trzeba dokupić sobie jeszcze obiektyw i może się zrobić przynajmniej blisko 20k PLN, a to absurdalnie kosmicznie pieniądze.
Czy Leica jest tyle warta? Mam obawę, że nie. Czy Nikon odstaje o lata świetlne od jakości Leica? Wydaje mi się, że nie. Oczywiście Leica to cenowy poziom snobistyczny, ale chciałbym się zmierzyć z jej legendą. Na jej ogromną zaletę należy wymienić także jej rosnącą wartość. To jedna z najlepszych i przede wszystkim bezpiecznych inwestycji, bo jej cena będzie tylko rosnąć (pluje sobie w brodę, że nie kupiłem egzemplarza jeszcze 4 lata temu, kiedy spokojnie można było ją kupić za 5-7k PLN).
Szczerze nie mam pomysłu i nie podejmuje żadnych kroków. Odkładam kasę i będę się martwił co dalej, pytanie jednak do Was, co wy byście zrobili? Absurdalnie droga Leica z doskonałą jakością i formą inwestycji, czy bardzo dobry, przystępny cenowo Nikon F3?
analoglife leica leica m6 nikon nikon fe2
Last modified: 22 kwietnia 2024
Cześć , Nie przesadzajmy z niebotyczną wyższością Leici nad Nikonem. np. F3 HP lub FE nie kwestonując jej doskonalosci i ceny( body 27 tys i szkło 19 tys)
To wybor pomiędzy SLR i bezlusterkowce. Zdecydowanie rekomenduję Nikon F3 (albo z Japonii!! albo Niemiec lub Austrii/1600-2600 raczej nie w Polsce ,oraz jako drugi FE . Obiektywy manualne Nikkot ais. Dlaczego dwa -na jednym bedzie pan foto z 50mm na drugim 35 mm bez przekladania obiektywów .Analog teraz przeżywa dynamiczny renesans .
Ćwiczyles proces importu, podatków i ceł?
zdecydowanie Nikon F3 HP i jako drugi FE, z obiektywami 28, 35 !! ,50 !! i 85 , sprowadzone z Japoni ,na E bay w swietnym stanie , z cłem taniej niż na Zachodzie.
Niestety moje FE2 poszły na handel, ale długo walczylem zeby nie kupic F3 HP i pewnie to sie tak skonczy, jak pojawią luźne budzety 😉