
Nowy aparat od Fujifilm bez tej kluczowej funkcji? W 2025 roku? To żart?
Naszła mnie dość gorzka refleksja po premierze Fujifilm GFX100RF.

Fujifilm GFX100RF to aparat, któremu poświęciliśmy na stałce przed premierą chyba najwięcej artykułów w historii naszego magazynu. Ja sam miałem wobec niego bardzo duże oczekiwania, praktycznie odkąd pojawiły się pierwsze informacje na jego temat. Entuzjazm stopniowo słabł, gdy odkrywano kolejne karty i dowiadywaliśmy się, co ten aparat będzie miał, a czego nie.
Fujifilm GFX100RF i brak IBIS

Od pierwszych przecieków dotyczących specyfikacji aparatu GFX100RF docierały do nas informacje, że aparat pozbawiony będzie IBIS. IBIS (skrót od In-Body Image Stabilizer) to system stabilizacji obrazu wbudowany w korpus aparatu. Działa poprzez fizyczne przesuwanie matrycy w celu kompensowania drgań aparatu, co pomaga uzyskać ostrzejsze zdjęcia przy dłuższych czasach naświetlania. Jego brak w GFX100RF automatycznie przesuwa ten aparat z kategorii chcę go mieć!, do dużo mniej ekskluzywnej kategorii jak trafi do redakcji, to sprawdzę, ale bez większych uczuć.
GFX100RF to kompakt, więc jego naturalnym środowiskiem jest fotografia uliczna. Na ulicy, zwłaszcza gdy chcemy uchwycić jej dynamiczną naturę, nie rozłożymy statywu. Często street, to szybkie strzały z ręki, często nawet bez przyłożenia aparatu do oka. Takie warunki, wraz ze specyfiką średniego formatu wynikającą wprost z fizyki oraz faktem, że GFX100RF dostał w pakiecie dość szeroki, ale nie za jasny obiektyw, sprawiają, że dość zaskakująca jest tutaj decyzja o braku wbudowanej stabilizacji. Zwłaszcza że nie ma jej także obiektyw. Zapomnijcie więc o stabilnych spektakularnych nocnych zdjęciach miasta, robionych z ręki, jakie zrobicie, chociażby testowanym przez nas Hasselbladem H2D 100C.
Jestem przekonany, że za chwilę pod tym artykułem znajdzie się sto osób, które będą pisać, że fotografowie od 1410 roku radzili sobie bez IBIS, to ty sobie dzieciaku też poradzisz albo nie umiesz robić zdjęć bez stabilizacji, to zajmij się hodowlą jedwabników czy wreszcie ibis? w ibisie to my ze szwagrem robili zenitami sesje do plejboja i nikt wtedy nie wydziwiał z jakimiś stabilizacjami na kiju. Powiem Wam tylko tyle, że do lat 70. czy 80. w samochodach też nikt nie słyszał o klimatyzacji, ale mamy 2025 rok i na szczęście nie musimy kleić się do foteli, stojąc w wakacyjnym korku w drodze do Władysławowa. W aparacie za 23 000 oczekiwałbym tej funkcji, która rzeczywiście nie jest niezbędna, ale wygodna, a ułatwiania mi życia spodziewam się po sprzęcie w tej cenie.
Stabilizacja cyfrowa „DIS” to diss na samego siebie
Redaktor Daniel Buliński na firmowym Slacku
Na osobny akapit zasługuje DIS – Digital Image Stabilization, cyfrowa stabilizacja, którą niezbyt chętnie, ale chwali się Fujifilm opisując GFX100RF. Cyfrowa stabilizacja odnosi się oczywiście tylko do trybu wideo i jest niczym innym, jak ucinaniem części obrazu, by wystabilizować nagranie, czyli funkcją, z której możecie skorzystać w postprodukcji, w praktycznie każdym bardziej profesjonalnym narzędziu do montażu. Inna sprawa, że możliwość nagrywania wideo w 4K/30p 4:2:2 10-bit nie może imponować. Wideo o lepszych parametrach nagrywa nawet malutki dron DJI Mini 4 Pro.
Domyślam się, że brak stabilizacji w Fujifilm GFX100RF wynika z jednego z trzech aspektów – obniżania kosztu produkcji aparatu, oszczędzaniu miejsca lub chęci pozostawienia tego ficzeru dla droższych modeli z wymienną optyką. Myślę, że klienci nie obraziliby się jednak za parę milimetrów czy setek więcej, by móc cieszyć się stabilizowanym aparatem, zwłaszcza że poza tą, dla mnie sporą, wadą, to całkiem ciekawy sprzęt. Niepokojąco moje myśli kierują się więc ku ostatniemu aspektowi, zwłaszcza że przy prezentacji GFX 50S II Fujifilm mocno podkreślał nową, ulepszoną stabilizację. Cztery lata temu więc był to ważny aspekt aparatu, a teraz już nie i można się bez niego obyć? Coś mi tu śmierdzi. Inna sprawa, że mimo posiadania tej funkcji, był on od nowego aparatu tańszy. A co Wy sądzicie o braku IBIS w GFX100RF i ogólnie o nowym aparacie od Fujifilm? Dajcie znać w komentarzach!
Last modified: 20 marca 2025
14 Comments
Dodaj komentarz

Nie widze istotnych powodów dla których aparat do streeta potrzebowałby ibis. W tej sztuce fotograf dyskretnie stoi a rusza się ulica. Na “dynamiczne akcje” Ibis nie pomaga. Moim zdaniem brak ibis jest rozsądny i pomaga obniżyć cenę. Dziwne wtręty o statywie pominę milczeniem.
Przyjmuję Twoje argumenty. Ja jednak fotografowałem zarówno aparatami z IBIS, jak i bez i zdecydowanie jest to funkcja, którą chciałbym w aparacie. Nie jest to jednak “prawda objawiona” stąd też ten tekst jest w dziale felietonów i jest pewnym zaproszeniem do dyskusji…
Żart jak całe Fujifilm.
Uuuu mocne słowa! Skąd aż taka krytyka?
Też mi się tak wydawało kilka lat temu, a potem trafiłem na aparaty z porządną stabilizacją i okazało się, że w mieście można robić zdjęcia w nocy z ręki, ostre jak w dzień. Następnie trafił do mnie Hasselblad na 10 dni i wiem, że można robić fotki z ręki do jakich potrzebowałbyś kiedyś planu i 3 pomocników.
Nie wiem też jak długo fotografujesz, ale kiedyś w streecie statyw i wężyk spustowy to była podstawa. Zwłaszcza przed erą stabilizowanych matryc, które znoszą dobrze wysokie ISO.
Chyba pomyliłeś pejzaż miejski z reportażem, a taką fotografią jest street foto. Henry Cartier Bresson i jego “decydujący moment” narodziły się, gdy aparat znalazł się w ręku fotografa a nie na statywie. Współczesny kompakt, to aparat, który możesz mieć zawsze przy sobie a statyw i wężyk…. . Mamy odmienne pojęcie o fotografii.
Niczego nie pomyliłem. Skoro przywołujesz Bressona, to powinieneś sobie przypomnieć zdjęcia Ansela Adamsa – gdy już fotografował ludzi na ulicach, robił to ze statywu. Powołujesz się na „decydujący moment”, a zapominasz, o co w nim chodzi. Ograniczyłeś street do formy „fotografii z ręki” – ale nie wiem kto ci dał do tego prawo.
Zdziwił bym się gdybyśmy mieli to samo pojęcie o fotografii. Moje ukształtowało 30 lat jej doświadczania na różne sposoby – zacząłem świadomie fotografować w 1994, pierwsze cyfrowe lustro miałem w 2004 roku, ciemnia w domu, fotografowanie eventów za pieniądze, praca w handlu foto, wykształcenie fotograficzne i w końcu to – stałka.pl
Kształtują nas inne doświadczenia, siłą rzeczy musimy inaczej na to wszystko patrzeć, ale wcale mi to nie przeszkadza.
Ja często robię zdjęcia ulicy idąc i brak stabilizacji dyskwalifikuje ten aparat.
Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. Nawet tu w komentarzach są osoby, które bronią tej decyzji. Dla mnie złej decyzji.
Brak stabilizacji matrycy, to był przez wiele lat wyróżnik Canona. Fujifilm nie idź tą drogą…
Ps.
Mogli chociaż stabilizację optyczną zaimplementować.
35 lat temu robiłem foty Nikonem FM 2 . Wszystkie ustawienia ręczne. Wszystkie foty perfekt. “Redaaktur” prawdopobnie by się obsral w tej sytuacji haha.
Jak 35 lat temu Pan Fotograf robił perfekcyjne zdjęcia Nikonem FM 2, to zakładam, że jest Pan w takim wieku, że za chwilę stabilizacja w body może być zbawieniem:)
Z ibis aparat byłby cięższy i większy, pewnie rozczarowywał by wtedy wymiarami i wagą. I umówmy się że to nie jest maszynka do napędzania sprzedaży. To gadget na miarę Q3. Pewnie wolałbym z tym podróżować niż z moim 50S II który z ukochanym Mitakonem 65 waży 2kg. Ale chyba wolałbym kupić nowe body dające swobodę zmiany obiektywu, np 100S II
To jest aparat dla kogoś kto kocha fotografowanie gdziekolwiek jest i nie musi zastanawiać się gdzie będzie tańszy nocleg na wyjeździe… Wydaje mi się że trafi do ludzi dla których ważniejsze jest ile ich gadget kosztował niż co tak naprawdę oferuje.
To kolejny produkt do niszowego rynku luksusowych aparatów kompaktowych.
Moim zdaniem stabilizacja do typowego nocnego streeta jest zbędna, do nocnych cityscape’ów, landscape’ów jak najbardziej. Ale poleganie na IBIS w streecie… Pewnie kwestia indywidualna.
Pewnie by dali wpakować IBIS do tego aparatu, ale Fuji lubi mocno targować swoje aparaty (nie tylko IBIS, ale np. pokrętła, EVF), tak aby najlepiej kupić chociaż dwa.