Właśnie dotarł do mnie analogowy Ricoh KR-10 Super. Czy wart swoich kilku groszy?
Byłem przekonany, że pierwszym sprzętem, z ostatnich, analogowych zakupów, który trafi w moje ręce będzie Canon MC. Nic z tego, okazało się, że Ricoh KR-10 Super ubiegł go i ba, nawet ma załadowany film i jest gotowy do akcji. Oto kilka moich pierwszych wrażeń.
Przede wszystkim Ricoh KR-10 Super nie był moim pierwszym wyborem. Nie znajdował się na mojej długiej liście aparatów analogowych, które chciałbym przetestować. Całość w zasadzie to dzieło przypadku, kiedy oglądałem listy ogłoszeń. Po sprzedaży moich Nikonów FE2, pomyślałem, że w sumie czemu takiego SLR sobie nie sprawić, tym bardziej, że z Ricohów to znam tylko 10tą reinkarnacje GR III, a ten w dodatku był bardzo tani i… był w doskonałym stanie.
Ricoh KR-10 Super kosztował mnie grosze, a w zestawie nawet otrzymałem lampę błyskową (która pewnie i tak trafi do dalszej odsprzedaży, bo nie używamy). Natomiast sam aparat, który miętuskowy raczej nie jest, to śmiało można powiedzieć, że jest w dobrym stanie i wygląda na naprawdę mało używany. Oczywiście można znaleźć kilka drobiazgów stylistycznych, ale to kompletnie nie wpływa na ogólne wrażenie.
Dostałem go z obiektywem Rikenon 50mm f2, który jest również dla mnie zagadką, ale po obejrzeniu kilku przykładowych zdjęć w sieci, zrobionych przy jego pomocy, wydaje mi się, że to będzie całkiem solidna konstrukcja.
Czy Ricoh KR-10 Super jest super?
Gdybym miał porównać feeling do moich poprzednich Nikonów FE2, to powiedziałbym, że Ricoh jest zdecydowanie z innej półki cenowej. To wcale nie znaczy, że jest zły, ale na pewno wyraźnie lżejszy, co oczywiście może być zaletą dla jednych wadą dla innych (jakość materiałów).
Bardzo ciekawy sposób, który dla mnie jest kompletnie nowy w tego typu aparatach, działa światłomierz. Otóż zamiast analogowej, wychyłowej wskazówki, mamy wersję elektroniczną. Wskazówka w animowany sposób pokazuje pomiary światła. Bardzo wygodne, ale oczywiście musicie przygotować do tego zestawu baterię.
Dodatkowo prócz pomiaru światła, pokazuje ona wybrany tryb lub np. informacje o niskim stanie naładowania baterii (BAT).
Po prawej stronie od obiektywu zlokalizowany jest długi, płaski przycisk, który myślałem, że jest tylko ozdobą. Okazuje się jednak, że to przycisk do wzbudzania światłomierza, tej wspomnianej, elektronicznej znikająco/pojawiającej się strzałki, wskazującej czas. Nad nim znajduje miejsce na pomiar.
Chwilę mi zajęło zrozumienie, jak działa samowyzwalacz (przycisk SELF), ale okazuje się, że wystarczy go wcisnąć, a dioda przy pomiarze światła zacznie mrugać, sygnalizując, że zaraz zostanie wyzwolona migawka. Wszystko oczywiście w oparciu o baterie. Jeśli chodzi o wybierak czasów, to mamy do dyspozycji czasy od 16s do 1/1000s, wraz z Bulbem, a ciekawostką jest tryb L, który blokuje migawkę, by przypadkowo nie została wyzwolona. Nie zabrakło także trybu A, który sam dostosowuje czas do zadanej przysłony. Migawka ma gwint, więc bez problemu można podłączyć wężyk.
Przycisk migawki jest bardzo delikatny, więc trzeba naprawdę uważać, żeby jej przypadkowo nie nacisnąć. W zasadzie po tym jak aparat do mnie przyszedł, od razu załadowałem film, ale okazało się, że miałem sporego niefarta, bo film nie zaskoczył we właściwym miejscu i owinął się wokół mechanizmu go przesuwającego. Wszystko za sprawą dość specyficznego mechanizmu nawijającego, który łapie tylko fragment filmu, więc dopiero jego przecięciu, tak by złapał 40% filmu, udało się nawinąć go poprawnie (oczywiście kilka klatek poszło się kąpać, cóż za marnotrawstwo!).
Zdjęcia się robią, recenzja powstaje, a ja, o ile wiem, że to raczej nie będzie top moich sprzętów, o tyle nic nie stoi na przeszkodzie, by był to jeden z aparatów pierwszego wyboru, jeśli chodzi o niewielki, lekki SLR. Zobaczymy jednak jak jeszcze jakość zdjęć. Recenzja wkrótce.
analoglife ricoh ricoh kr-10 super slr
Last modified: 21 kwietnia 2024