5 rzeczy, które irytują mnie po przesiadce na Fujifilm X-T3
Opowiem Wam o tych cechach, przez które urządzenie skutecznie chciało mnie do siebie zniechęcić.
Fujifilm XT-3 jest ze mną już kilka tygodni. Sporo zdjęć już wpadło, więc pomyślałem, że to najlepszy czas na przygotowanie największych wad i zalet. Postanowiłem pomysł podzielić na dwa materiały (bo czemu nie). W tej chwili opowiem Wam o tych cechach, przez które urządzenie skutecznie chciało mnie do siebie zniechęcić. Po 5 rzeczy, które uwielbiam w XT-3, zapraszam tutaj.
Skończyłem w objęciach Fujifilm po rocznej przygodzie. Całość mogliście śledzić w ramach mojego cyklu: #analoglife, w którym to droga ta usłana była aparatami analogowymi. Przetestowałem kilkanaście przeróżnych, starych aparatów i złapałem bakcyla na nowo, zataczając wielkie koło. Koniec końców skończyłem w objęciach aparatów cyfrowych. Ironią jest to, że na półce cały czas łypie na mnie pełnoklatkowy Canon R6 z obiektywem RF 35mm f1.8. Sęk w tym, że uwielbiam go do pracy (zdjęcia do recenzji, video z targów, video-recenzje). Nie mam jednak przyjemności z robienia nim fot… dla siebie.
Po rocznej przygodzie skończyłem w rękach z Fujifilm XT-3. Wybór nie był oczywisty, a przynajmniej tak mi się wydawało. Otóż okazuje się, że aktualnie nie warto dopłacać do XT-5, który jest ponad dwa razy droższy i nie daje dwa razy więcej. Po konsultacjach z mądrzejszymi, dziesiątkach recenzji i porównań… wylądowałem z XT-3.
Jestem bardzo zadowolony, bo spełnia moje oczekiwania w 200%, ba, myślę, że jeszcze nie poznałem go w pełni, odkrywając co jakiś czas nowe smaczki (głównie skróty klawiszowe czy dodatkowe, szczegółowe ustawienia).
Dzisiaj jednak będzie o tym, co irytowało (i w zasadzie dalej irytuje) lub po prostu przeszkadza. To drobiazgi, które wierzę, że znikną wraz ze zmianą moich przyzwyczajeń. Zacznijmy wyliczankę.
Fujifilm X-T3 – Skomplikowany lineup
Jestem osobą, która nie miała nic wspólnego z systemem Fujifilm, dlatego od razu pomyślałem sobie: Słodki jeżu, ileż oni mają tych aparatów?! A następnie pojawiła się kolejna myśl: Czy one się od siebie w zasadzie czymś różnią?!
To była moja pierwsza reakcja. Szczerze mówiąc, to chyba jakiś dziwny trend u producentów sprzętu foto, że linie i segmenty produktowe są tak chaotycznie ponazywane. Fujifilm ma moim zdaniem najgorzej. Długo nie byłem w stanie zrozumieć tego, czym się różni linia XE od X-PRO albo XA od XE. Która z nich jest lepsza, która stoi wyżej w hierarchii? Czy X30 stoi na poziomie X100T? Dlaczego mają kilka rodzajów dalekomierzy?
Tabelka produktowa z Wikipedii spieszyła na pomoc, ale nie dawała pełnej odpowiedzi, która linia to hi-end, która to low-end. Właśnie przez ogromną liczbę urządzeń! Dalej też uważam, że niektóre serie „kanibalizują się”, jeśli chodzi o typ produktu i odbiorcę.
To oczywiście moje subiektywne spojrzenie na bazie moich doświadczeń, ale wierzę, że może się ono przydać każdemu, kto planuje zakup XT-3. To nie są rzeczy, które Was odwiodą od zakupu, ale na pewno wykreują dość ważną świadomość.
Fujifilm X-T3 – Przycisk do zwalniania obiektywu z bagnetu
Czy to ze mną jest problem, czy projektant, który projektował to rozwiązanie, był pod wpływem alkoholu? Jeśli chcecie zdjąć obiektyw z bagnetu, musicie wcisnąć dedykowany guzik, a jest on zlokalizowany z boku bagnetu, prawda? W przypadku Canonów i Nikonów, z których korzystałem, był on zawsze intuicyjnie z lewej strony aparatu. Aby odwracając bokiem aparat do zdjęcia obiektywu, można było go wygodnie wcisnąć.
W przypadku Fujifilm XT-3 jest on zlokalizowany z prawej strony, między gripem a obiektywem. Dla mnie to absurdalny pomysł, bo trzeba dodatkowo go wcisnąć albo zmienić intuicyjny chwyt na odwrotny, aby podczas jego wciśnięcia zwolnić obiektyw. Absurd, który irytuje mnie za każdym razem, kiedy zmieniam obiektyw.
Fujifilm X-T3 – Kompletnie wywrócona guzikologia
To dość miękki zarzut, który na szczęście cały czas traci na mocy. Kiedy wziąłem XT-3 do ręki po raz pierwszy, to krew mnie zalała ze względu na moje przyzwyczajenia z Canona. Przycisk podglądu zdjęć. W mojej R6 znajduje się on w prawej dolnej części aparatu. Jest wygoda taka, że po zrobieniu zdjęcia kciukiem (i dalej chwytem jedną ręką) jestem w stanie obejrzeć wykonane zdjęcia.
W Fujifilm nie ma tak lekko! Potrzebna Wam będzie druga dłoń i wciśnięcie przycisku podglądu zdjęć, który zlokalizowany jest w lewej górnej części plecków aparatu. A KOMU TO PRZESZKADZAŁO?!
Oczywiście to cecha, do której trzeba się przyzwyczaić, ale dla mnie pozbawiona logiki. Po co wykonywać tę operację rękami, gdy można jedną? Ten drobiazg uświadomił mi to, jak przemyślana ergonomicznie jest konstrukcja Canona.
Fujifilm X-T3 – Niejasne zarządzanie recipami
Recipy aka przepisy na kolory to serce tego aparatu. Fujifilm ma doskonały color-science i możliwość ustawiania kolorów tak, aby wiernie odzwierciedlały materiały światłoczułe, które znamy z aparatów analogowych. Dostęp do nich jest bardzo wygodny, bo mamy go tuż pod kciukiem (schowanym za przyciskiem Q). Wybór recipów jest bardzo szybki i wygodny. Chociaż wydaje mi się, że można byłoby to zrobić jeszcze lepiej. A dlaczego przyczepiłem się tej funkcji, jeśli jest taka dobra?
Ponieważ zarządzanie nią to istny koszmar. Sporo wody w Wiśle upłynęło, zanim złapałem cały koncept tego, jak zarządza się nimi, jak zmienia się im nazwy. Sęk w tym, że sposób ich tworzenia czy edycji jest kompletnie nieintuicyjny. Za każdym razem, kiedy próbowałem zapisać ustawienia, okazywało się, że przez niezrozumiałe kroki w menu… znikały one tuż po wyłączeniu aparatu. Dalej mam z tym kłopot i często muszę powtarzać edycję, żeby zapisać nowe ustawienia.
Dopiero po czasie odkryłem, że można to zrobić skrótem klawiszowym. Świetną opcją, która dużo ułatwia, jest ustawienie wybranych parametrów zdjęcia i przytrzymanie przycisku Q – wówczas będziemy mogli wygodnie zapisać ustawienia.
Fujifilm X-T3 – Malutki grip
Na ile to wada, na ile cecha? Nie wiem. Grip nawet w mojej dość niewielkiej dłoni jest mało komfortowy. Oczywiście, jeśli założycie niewielki obiektyw, jak kultowy Fujinon 23mm f2, to problem nie jest pieklący, ale założenie 50-140 to już prawdziwa walka o życie. Oczywiście ten drugi to ekstremum, ale mój świeżo kupiony 16mm f1.4 już nie trzyma się pewnie w ręku. Nie unikniecie zakupu dodatkowego gripa (bezbateryjnego), aby wzmocnić uchwyt aparatu. Przynajmniej u mnie się bez tego nie obyło i jest dużo lepiej.
Oczywiście można kupić dużą puszkę z serii Hx, a moje narzekanie skupione jest raczej wokół cechy niż wady, bo to dalej dość kompaktowa konstrukcja, ale dzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Może taka świadomość komuś się przyda.
Oczywiście Fujifilm XT-3 to kawał świetnego sprzętu i pomimo wad dalej go uwielbiam. Zapraszam teraz dla kontrastu do zapoznania się z listą 5 świetnych cech Fujifilm XT-3. Wpadłem w świat Fujifilm i bardzo się z tego cieszę, bo znalazłem swoje fotograficzne miejsce, a jak wiadomo, nie ma sprzętów bez wad albo charakterystycznych cech. Grunt, aby suma korzyści przyćmiewała wady, a w przypadku Fujifilm XT-3 zdecydowanie tak jest.
Przy tej okazji zapraszam po więcej zdjęć z akcji XT-3 na swojego instagrama: @zeppastian lub @woobeekee.pics, który jest moim i żonowym projekcikiem foto.
Last modified: 06 kwietnia 2024
Zwolnienie bagnetu w Fuji jest bardzo proste i nie rozumiem tutaj problemu. Wystarczy wcisnąć guzik zwalniania prawą ręką, która cały czas leży na gripie i lewą, która i tak trzyma obiektyw go przekręcić. W taki sposób nie musimy zmieniać układu rąk 🙂 Zaraz nad przyciskiem zwalniania jest przycisk funkcyjny, on jakoś nie sprawa problemu przy używaniu więc jak może guzik blokady?
Przycisk z podglądem zdjęć to też raczej problem przyzwyczajenia do Canona. Podglądając zdjęcia i tak zazwyczaj trzymamy Apart lewą ręką od boku, a nie za obiektyw bo tak jest wygodniej, więc kciuk jest blisko guzika podglądu.
Guzik menu jest za to pod kciukiem w wygodnym miejscu, które pozwala nam na szybkie wejście do ustawień bez odrywania aparatu od oka.
Z resztą częste podglądanie zdjęć odciąga od ich robienia przez co zaczynamy „małpować” 🙂
No właśnie sęk w tym, że jeśli używałeś Canona wcześniej, to zdjęcie obiektywu z bagnetu jest o niebo wygodniejsze. Nigdy sie nad tym nie zastanawialem, ale dopiero punkt odniesienia w Fujifilm mi to uswiadomil. Pomimo, że przyzwyczaiłem się już do FF, to i tak dalej uważam, że w Canonie jest to mimo wszystko bardziej ergomonicznie zaprojektowane. Oczywiście jeśli nie miałeś do czynienia z C, to naturalne, że nie widzisz w tym problemu 😉