Xbox wjeżdża na całego. Gry będą dostępne na urządzenia Apple z systemem iOS, czyli iPady oraz iPhone’y. Oczywiście w formie streamingu, ale idzie to w dobrym kierunku.
Obaj z Adrianem mocno kibicujemy usłudze streamingu gier. Oczywiście Xbox nie jest jedyny. Jest jeszcze przecież Google Stadia oraz GeForce Now. Wszystkie usługi niby działają tak samo, jednak są spore różnice. Według nas Microsoft robi to na ten moment najlepiej. Stale poszerza dostępność usługi, dodaje gry. Ba! Kupuje studia po to, aby tych gier było więcej już teraz, ale również w przyszłości.
Google natomiast w tym czasie po cichu zamyka studia, które miały dostarczać gry na Stadię. Póki co Stadia nadal działa, mamy jednak wątpliwości czy ten stan rzeczy się utrzyma.
Xbox nie ma sobie równych
Jeśli natomiast chodzi o GeForce Now, to jest to jeszcze coś innego. Niby również streamowane gry, niby cloud gaming, ale na innej zasadzie niż Xbox. Tutaj musimy posiadać własne gry, które będą śmigały gdzieś tam w centrum obliczeniowym. W przypadku usługi od Microsoftu mamy do czynienia z grami niejako w pakiecie.
Zgodni jesteśmy jeszcze w jednej kwestii. Streaming to nie jest w ogóle usługa dla pro gamerów. Jednak ta grupa najgłośniej krzyczy o tym, jakie to granie na terminalu jest złe. Właśnie, chodzi o ten terminal. Mamy teraz sytuację, gdzie tylko łącze zaczyna być wąskim gardłem. Dajmy na to, że ktoś posiada iPada, lub zwykłego laptopa do przeglądania internetu. Dokupuje do tego kontroler (wiadomo, że Xboxowy lepszy 🖤) i może mieć bardzo zbliżone doświadczenie z grania w tytuły kalibru AAA. I to chyba właśnie najbardziej boli. To bardzo zbliżone doświadczenie. Nie ma co ukrywać, nie będzie to taka odpowiedź na kontroler jak na konsoli czy też gamingowym PC za sporo cebulionów z RTX, na którym przy okazji można pokopać Ether. Ale może takim osobom na tym po prostu nie zależy?