Kolekcja telefonów komórkowych należących do Pawła Wiśniewskiego-Hassenpflug oraz Huberta Fiałkowskiego liczy ponad 1800 egzemplarzy. Z sentymentu do starych „komórek” stworzyli oni jedną z największych kolekcji w Europie.
Przy tak imponującym zbiorze hobby przeradza się w, jak to powiedział Paweł, „zajęcie na drugi etat”. Nic dziwnego, w końcu zbiór zamienił się w wirtualne muzeum, a ono ma szanse stać się prawdziwym miejscem do odwiedzania. O to, czym jest Muzeum Komórek, co wchodzi w jego skład oraz o plany związane z kolekcją zapytałem Pawła Wiśniewskiego-Hassenpflug.
Daniel Buliński: Czym właściwie zajmujesz się na co dzień?
Paweł Wiśniewski-Hassenpflug: Jestem kierowcą, monterem zabudowy. Jeżdżę ciężarówką na targi po Polsce i Europie i montuję stoiska targowe.
DB: Kiedy i jak wpadłeś na pomysł, żeby kolekcjonować komórki?
PWH: Gdzieś około 2010-2011 roku. Tzn. kilka(naście) starych swoich i rodziny telefonów miałem wcześniej, około 2010-2011 roku na jednym z forów motocyklowych zapytałem, czy ktoś nie ma w domu starych komórek. Od znajomego dostałem kilka sztuk i zrobiło się ich ponad 20. A powodem było rozpowszechnianie się smartfonów, które swoją nijakością i brakiem zróżnicowania nie podobały mi się.
DB: Czy oprócz Ciebie są inne osoby zaangażowane w pracę dla Muzeum?
PWH: Tak, w Internecie „spotkaliśmy się” z Hubertem Fiałkowskim, innym kolekcjonerem z Bydgoszczy. Poznaliśmy się, idąc wspólnie na zakupy, na giełdę w naszym mieście, a jakiś czas później nawiązaliśmy współpracę.
DB: Muzeum Telefonów Komórkowych to nie tylko kolekcja czy hobby. Jakie działania prowadzisz oprócz pozyskiwania nowych eksponatów?
PWH: To hobby, kolekcja, można by powiedzieć zajęcie na drugi etat. Nowe eksponaty, ich pozyskiwanie, przeglądanie, sprawdzanie, spisywanie to jedno, a pokazywanie jak to nazywam „dostaw” nowych skarbów, promocja całej idei zbierania telefonów, próba zainteresowania tematem innych osób to drugie. Dzięki kilku wywiadom, wystąpieniom w telewizji i prasie lokalnej dotarliśmy do zupełnie obcych osób, które nam zaufały i postanowiły przekazać swoje kolekcje. MuzeumKomorek.pl to również pomysł stworzenia pierwszego realnego punktu, gdzie można by zapoznać się z całą kolekcją, powspominać stare, dobre czasy, kiedy to telefony różniły się nie tylko kształtem, ale i kolorem, dzwonkami, grami oraz wieloma, wieloma innymi aspektami.
DB: Jednym z najważniejszych pytań dla czytelnika. Ile przedmiotów liczy Twoja kolekcja i co wchodzi w jej skład?
PWH: To, co znajduje się u mnie to około 1500 sztuk, plus 300 sztuk u Huberta, więc w sumie około 1800 sztuk.
DB: Co jest najcenniejszym przedmiotem w Twojej kolekcji i co dla Ciebie osobiście ma największą wartość?
PWH: To nie jest proste pytanie. Bardzo cieszę się z „walizek” m.in. Nokii Talkman, Motoroli „Kaloryfera” czy kupionego całkiem niedawno Siemensa C5 w stanie właściwie fabrycznym. Ciekawostką, która trafiła do nas też niedawno, jest np. telefon marki Simonsen z Norwegii, o której istnieniu nie miałem pojęcia. Dla mnie każdy z eksponatów ma swoją „wartość”, której nie da wyrazić się w złotówkach. Kolekcja to obecnie już nie tylko telefony, ale i ulotki, gazety branżowe (m.in. Twoja Komórka), oryginalne biurko z salonu Idei z Gdyni, gablotki po serwisie Nokii w Bydgoszczy, plafony, neony i wiele, wiele innych, które tworzą niejako całość i są bardzo fajnym uzupełnieniem historii telefonii komórkowej w Polsce i nie tylko.
DB: Przy tak dużej liczbie przedmiotów na pewno potrzebujesz sporo miejsca. Gdzie znajduje się muzeum i czy można je odwiedzać?
PWH: Kolekcja znajduje się w moim mieszkaniu. Zajmuje tzw. „duży pokój”, a kolejna jej część jest w kilku pomieszczeniach w piwnicy. Niestety obecnie nie da się jej odwiedzić.
DB: Tak ogromna kolekcja na pewno imponuje. Pewnie coraz ciężej trafić na egzemplarze, których nie posiadałeś wcześniej? Czy nadal trafiasz na „wyjątkowe modele”?
PWH: W czasach, kiedy sieci GSM stawały się w Polsce popularne, miałem wiele telefonów, w trakcie studiów policzyłem, że przez około 7-8 lat sam używałem koło 25-30 modeli, oczywiście po kolei, jeden wymieniając na drugi. Wydawało mi się, że wiem o telefonach dużo i że byłem na bieżąco. Po kilku latach od rozpoczęcia kolekcjonowania okazało się, że nie ma nic bardziej mylnego. Telefony, kolejne modele, kolejne (nieznane wcześniej) marki, jakie się pojawiają w kolekcji, potrafią jeszcze nie raz nas zaskoczyć. Także reasumując, wciąż, trafiają się nowe marki i modele, jak chociażby wspomniany już wyżej Simonsen.
DB: Czy jest coś, czego brakuje w twojej kolekcji lub coś, czego nie możesz zdobyć?
PWH: Czy brakuje? Nie wiem, czy można tak to określić. Firm i modeli jest tak duża ilość, że w cudzysłowie można powiedzieć, że ich „brakuje”, jeśli ich nie ma w kolekcji. Jest też wiele modeli, które ze względu na swoją unikatowość być może nigdy nie trafią do nas, więc zawsze będzie coś nowego do zdobycia.
DB: Jakie masz plany na przyszłość? Czy myślałeś o poszerzeniu tematyki muzeum, np. o stare komputery? Czy może interesuje Cię wyłącznie telekomunikacja?
PWH: Planem jest stworzenie muzeum z prawdziwego zdarzenia. Poszerzenie tematyki nie wchodzi w grę. Sama tematyka telefonów, akcesoriów, gadżetów, historii telefonii (obecnie już nie tylko komórkowej), sieci GSM w Polsce jest tak rozległa, że ziszczenie planów, które tworzą się w głowie w związku ze stworzeniem punktu MuzeumKomorek.pl, wymagałoby już i tak bardzo dużej przestrzeni.
DB: Kilka razy pojawiłeś się w telewizji i prasie, jak ludzie odbierają Twoje zainteresowania i ogólnie temat muzeum?
PWH: Kilka lat temu, wystąpiłem w Teleexpressie, jako członek ludzi 'pozytywnie zakręconych’, i w takich kategoriach myślę, trzeba to wszystko odbierać. Tak traktują kolekcję ludzie „z zewnątrz”. Osoby, które miały okazję zobaczyć kolekcję na własne oczy (a właściwie część, która jest wyeksponowana) robią wielkie oczy. Odbiór jest jak najbardziej pozytywny. Kiedyś odwiedził mnie kolega z żoną. Po jakimś czasie zapytałem się o reakcję na to wszystko. Kolegi żona stwierdziła, że jak facet nie ma hobby, to znaczy, że jest z nim coś nie tak. I tego się trzymajmy!
DB: Zainspirowałeś sporo ludzi. Ja sam myślę o kolekcji urządzeń PDA, które chciałby uchronić przed zniszczeniem i zapomnieniem. Podobnych inicjatyw jest coraz więcej, widać je zwłaszcza na forach i Facebooku. Jak odbierasz innych kolekcjonerów? Myślisz o nich jak o konkurencji?
PWH: Na pewno nie byłem pierwszy, bo były kolekcje kilka lat wcześniej, których niektórych strony do dziś można znaleźć w sieci. Inne natomiast nie są kontynuowane i nie ma po nich śladu. Jakiś czas później na FB spotkaliśmy wielu kolekcjonerów, jest nawet kilka grup z nimi związanych. Z niektórymi współpracujemy i się lubimy, wymieniamy się telefonami, pomagamy sobie, odbierając osobiście telefony znalezione w naszym mieście np. na olx i przesyłamy do osoby, która dany telefon chciała. Inni natomiast od początku traktują kolekcję, i to, że otrzymujemy (często za darmo) telefony od fanów na profilu na FB z pogardą, śmieją się z wystąpień w prasie i telewizji. Są też i tacy, którzy zaczynali jak my od zera, nazywając swój profil po swojemu, którzy z czasem nazwę profilu zmieniły na łudząco podobną do naszej, aby (jak sądzę) skorzystać z naszej rozpoznawalności. Szanujemy i lubimy się z tymi, którzy robią coś po swojemu, pod swoją nazwą, ze swoim celem. Ci, co przypadkiem nazywają swoje profile podobnie do naszego, albo tych, co wykorzystują podobną nazwę celowo, możemy nazwać jednak konkurencją. Nieuczciwą konkurencją.
DB: Bardzo luźne pytanie, ale chyba umarłbym, gdybym nie zapytał. Jakiego telefonu na co dzień używa człowiek, który ma ich tak wiele?
PWH: Dobre pytanie. Bardzo dobre! Może odpowiem pewną historią. Smartfona jako takiego miałem już kilka lat wcześniej. Pierwszym był SPV M650 z AutoMapą na Windows Mobile, ten model jednak nie był w stanie uciągnąć „Mapy Europy” i zamieniłem go na Asusa P750. Po tym (a właściwie równolegle) udało się zdobyć Nokię E52, która była moim marzeniem i służyła dzielnie przez wiele, wiele lat, aż powstał Samsung S4zoom, to taka S4-ka z aparatem z 10 krotnym zoomem optycznym. To był mój pierwszy Android, którego uczyłem się 'od zera’. Później krótki epizod z Windows Phone, Powrót do Androida i Sony Z5, który jednak w pracy fizycznej i za kierownicą bywa za duży. Służy obecnie jako drugi telefon i nawigacja podczas podróży po Polsce i Europie. Wracając do sedna pytania — obecnie wraz z Sony Z5 od półtora roku użytkuję Iphone SE w wersji 128 GB. Przekonał mnie swoimi kompaktowymi rozmiarami oraz zdecydowanie spełnia moje oczekiwania wobec telefonu, a raczej mini komputera z funkcją dzwonienia do codziennego użytku. Oprócz tego jeździ ze mną również Nokia 6310i.
DB: Jak można wesprzeć Muzeum Telefonów Komórkowych?
PWH: Kolekcję można wesprzeć, przekazując nam skarby pocztą (adres do wysyłki podajemy w korespondencji, poprzez formularz na stronie lub też wiadomość na FB). Natomiast gdyby ktoś chciał wesprzeć nasz pomysł i przybliżyć nas do stworzenia stacjonarnego punktu MuzeumKomorek.pl zapraszamy do zapoznania się z opisem na portalu Zrzutka.pl pod adresem https://zrzutka.pl/z/muzeumkomorek. Mile widziany byłby też inwestor, któremu podoba się idea i chciałby nas wspomóc.
Za poświęcony czas jeszcze raz dziękuję Pawłowi Wiśniewskiemu-Hassenpflug.
Zapraszamy do przeczytania kolejnych wywiadów z interesującymi ludźmi w ramach naszej kategorii Wywiady. Ta zasilana będzie w każdy czwartek o nową personę.
Profil Muzeum Komórek na Facebooku, znajdziecie klikając w ten link. Strona www muzeum: https://www.muzeumkomorek.pl