Wyszukiwanie obrazem Google to funkcja niezwykle przydatna. Jestem częstym bywalcem pobliskiego lasu, do którego mam 20 metrów i zdarza się, że sprawdzam pewne elementy przyrody. Jednak, czy na wyszukiwaniu Google można w stu procentach polegać? Cóż…nie do końca.
Wyszukiwanie obrazem Google to faktycznie niezwykle przydatna opcja. Technologia i sztuczna inteligencja bardzo pomagają w weryfikowaniu wielu informacji. Tak jak wspomniałem – jestem częstym bywalcem lasów, do którego nie tylko idę wypić piwo pod altanką. Dziki, sarny, lisy, wiewiórki, a nawet czarne i zielone dzięcioły (Warszawa-Rembertów to magiczne miejsce!) to chleb powszedni. Ptaki śpiewają tak (szczególnie o 19:00), że mam istny koncert i do tego wykorzystuje inną aplikację, która rozpoznaje gatunki, dzięki rejestratorowi dźwięków. Wyszukiwaniem obrazem Google przydaje się do innych elementów fauny i flory, takich jak owady, czy drzewa, które raczej nie słyną z wydawania różnych odgłosów. Jednak pamiętam, jak jakiś czas temu byłem ciekaw, czy napotkany grzyb był jadalny. Wyniki były – dosyć zastanawiające i z tego też powodu postanowiłem napisać krótki artykuł na ten temat.
Wyszukiwanie obrazem Google, a zbieranie grzybów
Wyszukiwanie obrazem Google to genialne narzędzie. W szybki, prosty sposób może nam pomóc w sprawdzeniu wielu informacji i przyznaje – większość wyników jest zadowalająca, chociaż odpowiedni kadr zdjęcia i czujność jest wskazana. Ostatnio – będąc na leśnym spacerze z moją partnerką, spotkaliśmy takiego czarnego żuczka. Wiecie – to taki ziomek, którego każda zna, ale zawsze zastanawia się, czy faktycznie nazywa się od tej czynności, którą wykonuje niczym Syzyf. W sensie – toczy tę nieszczęsną kupkę gnoju. I w zasadzie – prawie się zgadza. Nie jest to – co prawda – żuczek gnojarz, a żuk gnojowy. Informacja z cyklu, która niewiele zmienia wasze życie, ale to tylko przykład wykorzystania wyszukiwania obrazem Google. I nie ma co ukrywać – nawet fałszywa informacja nie sprawi, że przykładowo – wylądujecie w szpitalu. Co – jeśli jednak – ktoś wpadnie na pomysł, aby sprawdzać grzyby, czy są jadalne, czy trujące. Rozważałbym rozwagę.
Przyznaje – nie jestem master of mushrooms i zdecydowanie w lesie wolę szukać saren lub dzików. Jednak – tak jak wspomniałem na początku – postanowiłem sprawdzić wyszukiwanie obrazem Google czy napotkany, niewinnie wyglądający grzybek nie jest przypadkiem wcieleniem zła. To, że grzyby potrafią być podstępnymi agentami to nic nowego. Goryczak żółciowy jest podobny do borowika szlachetnego, zwyczajna kurka może okazać się lisówką pomarańczową, a gąska – muchomorem sromotnikowym. Na pierwszy rzut oka – są podobne, a przy dogłębnej analizie i wiedzy teoretycznej – mogą się okazać śmiertelnie niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka. Trzeba zwracać uwagę na takie szczegóły, jak zabarwienie, pory lub blaszki, obecność pierścienia i pochwy. Ważne również jest to, aby zbierać dorosłe grzyby, bo pociechy mają mało wykształcone cechy, a wtedy łatwo o wpadkę. Bardzo łatwo pomylić gąskę z muchomorem sromotnikowym, co jest szczególnie niebezpieczne, bo ten drugi ma wyjątkowe właściwości śmiertelne. Czy wyszukiwanie obrazem Google może nam pomóc w ich rozpoznaniu?
Czy to borowik, a może purchawka?
Po pierwsze – nie ufać w stu procentach tej funkcji, a po drugie – umiejętnie zrobienie zdjęcia może pomóc. Przykładowo – wykonanie fotki z góry, na którym będzie widać sam kapelusz to list miłosny do Kostuchy. Oczywiście może być też zupełnie inaczej i w efekcie zostawimy na pastwę losu lub doświadczonego grzybiarza jadalnego grzybka. Popatrzcie zresztą na wyniki poniżej – jeden z grzybków z góry jest suchogrzybkiem tęgoskórym, a od dołu na pierwszym wyniku mamy do czynienia już z borowikiem. Co prawda oba należą do rodziny borowikowatych, ale i tak jesteśmy postawieni przed dylematem – co właściwie znaleźliśmy? Muchomory całkiem nieźle znajduje, a bym nawet rzekł, że aż za dobrze, ale algorytm chyba lekko się boi, aby na wszelki wypadek kogoś nie otruć. Nie zmienia to faktu, że trzeba być czujnym. Prawdziwe, leśne porzekadło mówi: każdego grzyba można zjeść, tylko niektórego tylko raz w życiu.
To nie jest tak, że nie można ufać wyszukiwaniu obrazem Google. Po prostu należy traktować tę funkcję jako narzędzie pomocnicze. Róbcie również zdjęcia z wielu perspektyw – przede wszystkim oddzielne ujęcie kapelusza i trzonu. To zwiększy prawdopodobieństwo trafnej analizy przez algorytm. Warto również zainstalować na smartfonie aplikację Atlas Grzybów, która da nam wiedzę na temat jadalności, występowania, czy dokładnego opisu budowy. Dodatkowo polecam pobrać jedną z innych apek, odpowiedzialnych za rozpoznawanie grzybów ze zdjęć, np. Picture Mushroom czy… Rozpoznanie grzybów ze zdjęć. Kreatywność drugiej nazwy – level hard, ale wydaje się dokładniejsza, bowiem trzeba zrobić trzy fotki, aby system zaczął wyszukiwać informacje.
Jeśli jeszcze nie uciekłeś od Google Analytics, ten darmowy kurs może się przydać
Wyszukiwanie obrazem Google jest super, ale może popełnić błąd
Wyszukiwaniem obrazem Google jest genialne. Serio! W wielu przypadkach w ekspresowy sposób znalazłem cenne informacje. Należy jednak mieć ograniczone zaufanie. Tak samo jak nie ma ludzi nieomylnych, tak samo nawet najbardziej rozbudowana sztuczna inteligencja nigdy nie będzie perfekcyjnym narzędziem. Korzystajcie, ale uważajcie na wyniki i skrupulatnie weryfikujcie. W celu wyszukiwaniem obrazem Google należy:
- Otworzyć przeglądarkę Google
- Obok paska wyszukiwania wybrać ikonkę obiektywu
- Nacisnąć przycisk migawki – ikonka lupy
- Cieszyć się wynikami
Wyszukiwaniem Obrazem Google poza opcją „szukaj” ma dodatkowe funkcje, takie jak: Tłumacz, Tekst, Praca domowa, Zakupy i Miejsca.