WordPress 5.0 – już jest, co musisz wiedzieć i dlaczego powinieneś uważać z aktualizacją
WordPress długo zapowiadał najnowszą wersję swojego CMS, oznaczonego jako 5.0 Gutenberg. Nie skłamię, jeśli napiszę, że narobił apetytu swoimi zapowiedziami wielu użytkownikom tej popularnej platformy. Sam należę (jeszcze w czasie teraźniejszym) do tej grupy osób. Wczoraj wieczorem, za małym opóźnieniem otrzymaliśmy wyczekiwaną informację: dostępna jest aktualizacja do wersji WordPress 5.0!

Wiele osób, w tym ja zadawało sobie pytanie: „Klikać czy nie klikać?”. Ja kliknąłem, oczywiście robiąc to na bezpiecznej, czystej instalacji. Przyznaję, że sam się złapałem na tym, że byłem podekscytowany aktualizacją i tym, co zobaczę zaraz po niej. W sumie sam się sobie dziwiłem, bo sama informacja, że „piątka” pojawi się lada dzień była nie lada zaskoczeniem – do tej pory jakiekolwiek przecieki sugerowały raczej początek przyszłego roku jako czas premiery. Założyciel WordPressa tłumaczył powód tak nagłej premiery:
„Bazując na stabilności, a także testach i raportach wersji RC WordPress 5.0, jesteśmy gotowi na oddanie publicznej wersji 6 grudnia…”
Dochodziły jednak sprzeczne informacje. Krzysztof Radzikowski, polski dostawca tłumaczeń do WordPressa, jeszcze nie tak dawno temu twierdził, że najpierw przed 10 grudnia pojawi się wersja 4.9.9 z php 7.3, a dopiero na początku roku wersja 5.0. Dodał także, że Gutenberg nie jest jeszcze bliski wersji stabilnej:
Historia jednak potoczyła się tak, że od 6 grudnia mamy WordPressa 5.0. Przełomowego WordPressa, jak to zapowiadają twórcy. Przełomowego pod wieloma względami, przede wszystkim chodzi o największą zmianę, czyli edytor.

Co nowego w WordPress 5.0?
Wracając zatem do samej aktualizacji: kliknąłem. Strona się przeładowała, oczom moim ukazała się informacja, że o to stało się – posiadam najnowszą wersję. I to by było na tyle. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie poprzednie, „grubsze” aktualizacje niosły ze sobą jakieś poważniejsze zmiany, chociażby w interfejsie. Główna strona kokpitu nie różni się niczym na pierwszy rzut oka od wersji poprzedniej, 4.9.8. Na drugi rzut oka także niczym, na trzeci również. Tak więc co (oprócz opisanego dalej Gutenberga) nowego znajdziemy w WordPress 5.0?
- Ulepszenia interfejsu API – aktualizacja ma na celu usprawnienie wysyłania i pobierania danych z witryny opartej o WordPress 5.0.
- Tworzenie autorskich motywów – wg twórców o wiele łatwiejsze będzie tworzenie czystych motywów pod WordPress 5.0. Wszystko ma być nieskomplikowane dzięki bokom dostępnym w Gutenbergu. Teoretycznie do tworzenia takich motywów nie będziemy potrzebować jakiegoś podstawowego szablonu.
- Nowy motyw standardowy – Twenty Nineteen to najnowszy motyw standardowy WordPressa. To, co rzuca się w oczy to minimalizm i przejrzystość.
Gutenberg
Wszystkie pomniejsze zmiany, które wymieniłem wyżej, a także jeszcze mniejsze, drobne poprawki są tak naprawdę niczym w porównaniu ze zmianą największą, jaką jest Gutenberg. Edytor wizualny, bo tak już o nim można powiedzieć to przełomowe rozwiązanie WordPressa, które może mocno zmienić ten rynek. Do tej pory mieliśmy do czynienia z jednym oknem edycji, a wszelkie jakiekolwiek dodatkowe pola i edytory można było wdrożyć, wykorzystując do tego celu zewnętrzne wtyczki. Wdrażano więc takie rozwiązania jak ACF do customowych pól, czy bardziej rozbudowane buildery jak Visual Composer. Pojawienie się Gutenberga, jako wbudowanego edytora wizualnego WordPressa może zepchnąć na tor boczny te wtyczki. Osobną kwestią jest pytanie, jak i czy w ogóle Gutenberg będzie współpracował z takimi pluginami, bo stron stworzonych na takich rozwiązaniach jest całkiem sporo.
Rewolucyjna zmiana w tworzeniu treści
Gutenberg pojawił się z jedną misją – ma uprościć w sposób maksymalny pierwsze zetknięcie się użytkownika z nową wersją CMS. Faktem jest, że pierwsze wrażenie takie właśnie jest – prostota i czytelność. Na pewno osoby niedoświadczone w programowaniu, uznają nowy edytor za rewelacyjne rozwiązanie.
Jak działa Gutenberg?
Szybko i sprawnie. Tyle. Wdając się bardziej w szczegóły, muszę przyznać, że zaskoczył mnie. Sam edytor był już dostępny od pewnego czasu jako wtyczka, ale nie chciałem go wtedy testować, aby się nie zrazić niepotrzebnie. Tworząc stronę w Gutenbergu, otwiera nam się przede wszystkim większe pole edycji. Obejmujące większą część ekranu daje nam więcej możliwości rozmieszczenia poszczególnych elementów naszej strony.
Na samej górze, zamiast pasków z informacjami z najróżniejszych wtyczek otrzymujemy od razu panel sterowania naszym edytorem. Znajdziemy tam najważniejsze ikonki:
- + – rozwija nam się menu, w którym są wszystkie elementy, jakie możemy dodać na naszą stronę. Oczywiście jest także miniwyszukiwarka pozwalająca na znalezienie odpowiedniego elementu. Na górze rozwiniętego okna mamy najczęściej używane pozycje: m.in. Obrazek, Nagłówki czy lista.
- Cofnij – WordPress 5.0 pozwala na błyskawiczne cofanie wprowadzonych zmian, oczywiście wszystko dzieje się w „locie”, bez odświeżania strony.
- Dalej – analogicznie możemy również przywrócić wcześniej cofnięte zmiany
- i – bardzo przydatna ikonka, a w zasadzie przydatnym jest to, co się w niej kryje. Po rozwinięciu otrzymamy statystyki: liczba słów, liczba nagłówków, akapitów, a także liczba bloków użytych przez nas na stronie.
- Ikonka nawigacji – dzięki niej przeskoczymy do interesującego nas bloczka.

Samo poruszanie się po oknie edycji wydaje się bardzo intuicyjne. Opcje danego bloku mamy w pasku po prawej stronie. Tutaj warto się zatrzymać, bo znany do tej pory blok z opcjami publikacji został zmniejszony do jednego, niebieskiego przycisku i przesunięty do paska górnego. Jest on cały czas „przyklejony” do góry naszego okna przeglądarki. Po kliknięciu otrzymujemy opcje publikacji.

Blokami WordPress stoi
Wróćmy zatem do elementów budowy naszej strony. Bloki dają wiele możliwości, możemy tworzyć przeróżne kolumny z konkretnymi podziałami. Wraz z Gutenbergiem otrzymaliśmy także nowe opcje dodawania materiałów graficznych do naszej strony. Bloczki z mediami możemy dowolnie modyfikować i przemieszczać, wszystko oczywiście w przyjazny wizualnie sposób. Większych mankamentów po kilku godzinach przygody z Gutenbergiem, póki co nie znalazłem. Zagłębiam temat jednak jeszcze bardziej i na pewno w osobnym wpisie przygotuję poradnik dotyczący samego edytora, gdyż jest on dość rozbudowanym narzędziem i warto poświęcić mu trochę więcej miejsca.
Wstrzymaj się z aktualizacją WordPressa 5.0!
To pytanie zadaje mi mnóstwo osób od samego rana. Odpowiedź jest ta sama co w przypadku innych aktualizacji, niedotyczących jedynie WordPressa: iOS, Windows itd. Głównym powodem, dla którego powinniśmy się wstrzymać z aktualizacją, jest bezpieczeństwo naszych stron. Nie chodzi tylko o to, że „piątka” może być dziurawa niczym polskie drogi dwie dekady temu. Chodzi o wtyczki, które nie są jeszcze gotowe na najnowszą wersję WP, a zapewne tych wtyczek na naszych stronach jest sporo.
Warto wytrzymać kilka/kilkanaście dni, następnie sprawdzić kompatybilność każdej ze wtyczek na stronie producenta takowej. Dopiero później robimy obowiązkowo kopię zapasową plików, jak i bazy danych i wtedy możemy kliknąć aktualizację. Nic się nie stanie, jeśli dzisiaj czy za tydzień nie będziecie mieli najnowszej wersji, serio. A straty mogą być dużo większe, jeśli zbytnio się pospieszycie. Zgłaszają się do mnie także osoby, że strona im się posypała i nic nie działa.
- Wytrzymaj kilkanaście dni
- Sprawdź kompatybilność wtyczek
- Zrób backup!
Jeśli już musisz koniecznie to zrób test
Wiem, każdy lubi się przekonywać na własnej skórze jak coś działa i czy działa. Też tak mam. Więc jeśli już musisz zrobić aktualizację, to zrób sobie środowisko testowe. Postaw na testowej domenie bądź też w subdomenie kopię swojej strony. W tym celu warto wykorzystać jakąś wtyczkę, chociażby Duplicator (link). Dzięki temu otrzymamy klona naszej strony i tam możemy bawić się do woli.
Jak aktualizować?
Bazując na wspomnianym środowisku testowym, zacznijmy od zaktualizowania wszystkich wtyczek do ich najnowszych wersji. Dopiero na samym końcu aktualizujemy WordPressa do wersji 5.0. Sprawdzamy, jak wygląda strona i czy nic się nie „rozjechało”. Jeśli są jakieś problemy, to wyłączamy po kolei wtyczki, żeby znaleźć tą, która stwarza problemy.
Kiedy jest już za późno
Okej, nie posłuchałeś, albo za późno trafiłeś na ten wpis i stało się. Zrobiona aktualizacja, a strona leży. Co teraz? Przede wszystkim warto zachować spokój. Jeśli strona całkowicie padła i nie masz kopii, a panel administratora nie działa, to w pierwszej kolejności spróbuj zrobić „downgrade”, czyli wgrać poprzez FTP pliki z WordPress 4.9.8 (link do paczki). Jeśli to nie pomoże, to zwróć się do swojego dostawcy hostingu. Praktycznie każda, szanująca się firma robi regularne backupy, więc najpewniej Twoja strona leży bezpiecznie skopiowana na jakimś cieplutkim serwerze. Wystarczy przywrócić kopię, chociażby z nocy (backupy są robione najczęściej w nocy) z piątego na szósty grudnia. Jeśli natomiast masz dostęp do panelu, ale strona „od frontu” ma problemy, to warto tutaj też spróbować zrobić downgrade. Jeśli to nie pomoże, to opcja z backupem jest najlepsza.
Zaskakująca wersja WP
Tak samo, jak byłem zaskoczony szybkim wypuszczeniem wersji 5.0, która wg zapowiedzi ma być stabilna, tak samo jestem zaskoczony swoją pozytywną reakcją na Gutenberga. Owszem, krótka przygoda nie daje mi możliwości w pełni sprawdzenia tego edytora, ale jak wiadomo, pierwsze wrażenie także jest istotne. Zdaję sobie sprawę rzecz jasna, że moja opinia będzie w opozycji do sceptyków takiej innowacji w WordPress 5.0. Większe obawy jednak mam nie do samego Gutenberga, ale do jego zdolności do współpracy ze starymi, zbudowanymi na innych rozwiązaniach stronami. Dla kogoś, kto zaczyna przygodę z WordPress, dla osoby, która stawia teraz stronę na nowo, od zera i mając znikome rozeznanie w historii tego CMS, to WordPress 5.0 Gutenberg jest rozwiązaniem idealnym.