Aktualizacja iOS w praktyce: błedy, problemy z wydajnością, szaleńczy apetyt na baterię oraz kompletnie nieprzemyślane decyzje. Jak widać, Apple trzyma (swoje) standardy.
Popełniłem już wiele tekstów traktujących o aktualizacji iOS 16, ale w lwiej części były to poradniki z odpowiedziami na nurtujące Was kwestie. Wychwalałem też nowości, które w mojej ocenie wnoszą do systemu nie tylko powiew świeżości, ale także sporą dawkę użyteczności. Tym razem postanowiłem ponarzekać. Jestem Polakiem, więc jest to wpisane w moją naturę. Tekst ten poświęcę błędom i problemom, które napotkałem podczas korzystania ze smartfona Apple iPhone 13 z iOS 16. Kończąc wstęp, dodam tylko, że czysta instalacja oprogramowania nie naprawiła żadnej z niedogodności.
Aktualizacja iOS 16 przykładem tego, jak w jaki sposób zniechęcić do marki prawdziwych fanów
Co roku, przeglądając serwisy społecznościowe po premierze kolejnej iteracji iOS, dostrzegam falę krytyki, która spływa na Apple za błędy, niedociągnięcia i drenaż akumulatorów. Co ciekawe, dziwnym trafem zawsze omijały mnie te mniejsze i te większe „babole”. Tym razem jest inaczej. Większość problemów zgłaszanych przez iUserów dotyczy również mnie. Rozwiązaniem mogła być ponowna, tym razem „czysta” instalacja iOS 16, natomiast sposób okazał się nieskuteczny. Myślę, że muszę, podobnie jak wielu innych użytkowników, uzbroić się w cierpliwość i zaczekać na łatki. W tym temacie Apple raczej nie zawodzi i nie jest szczególnie opieszałe. Chyba wypada, abym skonkretyzował rzeczone błędy…
Zacznijmy od akumulatora. Kiedy obchodziłem się z urządzeniem nieco lżej, bez przeszkód dobijałem do 2 dni pełnego użytkowania. Przy bardzo intensywnej i jakby nie patrzeć, wymagającej pracy – wynik ten spadał do około 24 godzin, co i tak w pełni mnie satysfakcjonowało. Po aktualizacji odnotowałem 30-40% wyższe zużycie. Pomyślałem „system musi się ułożyć, daj mu czas Marcin”. Niestety, w tym przypadku niewiele to dało, a drenaż akumulatora wygląda dokładnie tak samo. Dobrze, bateria to coś, co mogę tymczasowo przeboleć, ale iOS 16 okazał się twardym zawodnikiem i „atakuje” mnie na każdym kroku.
Jako że staram się korzystać z możliwie świeżych wiekiem smartfonów (maksymalnie generacja do tyłu względem aktualnej), po aktualizacjach iOS zazwyczaj odnotowywałem wzrost wydajności ogólnej. Optymalizacja w świecie Apple to klucz do sukcesu. Nie tym razem. O ile przez większość czasu smartfon pracuje żwawo, o tyle zdarzają mu się przycięcia. Nie są one częste, bo mówimy o jednym, może dwóch incydentach dziennie, ale jeśli przez pół minuty słowa wpisywane na Slacku, Messengerze czy Facebooku ładują się z kilku sekundowym opóźnieniem, mówię stanowcze NIE! Co więcej, aplikacje potrafią się wyłączyć. W iOS, przynajmniej w moim przypadku, było to rzadkością. Mobilna platforma Apple była przecież kapitalnie zoptymalizowana. Zdarzało się także, że ekran nie reagował na moje polecenia, natomiast tu pomogła ponowna instalacja.
Problemy innych użytkowników iOS 16
Kiedy poczyniłem research dotyczący tematu błędów w iOS 16, szybko doszedłem do wniosku, że „mogło być gorzej”. Wielu użytkowników zgłasza większą liczbę błędów. Niektóre osoby nie mogą zaktualizować aplikacji, inne natomiast borykają się z awariami apek systemowych, np. Mail czy Zdjęcia. Nie spotkałem się natomiast z tak zwanym „ucegleniem” telefonu, co wbrew pozorom, wcześniej było zjawiskiem częstym. Tak czy inaczej, kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że iOS nie jest systemem idealnie zoptymalizowanym, a tak starają się go przedstawiać ortodoksyjni wyznawcy filozofii Apple. Sam jestem wielkim fanem ekosystemu, ale lubię patrzeć na niego elementy krytycznym okiem.
Problemy, a przynajmniej większość z nich, znikną z iOS 16 po jednej z przyszłych aktualizacji. Jestem realistą i obawiam się, że nie uda się zlikwidować wszystkich niedogodności w pierwszym (czytaj – najbliższym) uaktualnieniu.
Smaczki w iOS 16, z których będę nieustannie korzystać. Moja TOP lista