Odkąd Twittera (czy też teraz „X”) przejął Elon Musk, platforma ciągle wprowadza jakieś zmiany i kombinuje jak koń pod górkę, właściwie tylko po to, by usatysfakcjonować jakieś fantazje i pragnienia jej nowego szefa.

Jak to zwykle bywa, na tych „usprawnieniach” i „nowościach” najgorzej wychodzą użytkownicy. Z pierwszych ważniejszych zmian na gorsze do głowy przychodzą rzeczy pokroju wprowadzenia „Twitter Blue”, czyli płatnej weryfikacji użytkownika.

//dzisiaj na dailyweb

Zmiana jest o tyle na gorsze, że teraz zwykli użytkownicy, niezależni dziennikarze, czy np. mniejsi twórcy na YouTubie/Twitchu są zmuszeni do tego, by płacić 8 dolarów miesięcznie, by mieć charakterystyczny niebieski znaczek obok użytkownika, który potwierdza, że są tymi, za których się podają.  Większe media i znani celebryci dostali natomiast po jakimś czasie weryfikację bezpłatnie, bo Twitter/X uświadomił sobie chyba, że kompletny brak weryfikacji użytkowników prowadziłby bardzo prosto do ogólnej dezinformacji na platformie.

Twitter ma chroniczne problemy wizerunkowe

Niedawno głośno było również o wprowadzeniu ograniczeń w przeglądaniu Twittera. I tutaj też doszło do „weryfikacyjnego apartheidu”, bowiem ci z niebieskim ptaszkiem przy nazwie użytkownika mieli znacznie większe limity w konsumowaniu materiałów w serwisie.

Nie można też zapomnieć o całej burzy wywołanej rebrandingiem platformy z Twittera na X, zmianą logotypu i pogrzebaniem jednej z najpopularniejszych marek we współczesnym internecie. Krótko mówiąc cały czas coś się dzieje.

Logo Twittera i X
Nie można tego nazwać zmianą na lepsze…

Kolejna nowość nadchodzi ze strony The Wall Street Journal,  który podaje, że Twitter/X zaczął oferować niektórym reklamodawcom w USA i Wielkiej Brytanii 50% zniżkę na reklamy wideo w zakładce „Eksploruj”. To miała być zaledwie „jedna z ofert”. Ta miała się zaczynać w okolicach Kobiecych Mistrzostw Świata w piłkę nożną i kończyć się 31 lipca 2023 roku, czyli na tydzień przed kolejnymi zmianami w polityce reklamowej serwisu. 

Ta brzmi natomiast dość interesująco, bo już 7 sierpnia reklamodawcy, którzy nie osiągnęli pewnego pułapu finansowego, jeśli chodzi o reklamowanie się na TT, będą tracili swoją oficjalną weryfikację. Według Wall Street Journal, firmy musiały wydać ponad 1000 dolarów w przeciągu ostatnich 30 dni lub 6 tysięcy dolarów w ostatnie 180 dni, by utrzymać swój status i złoty przycisk weryfikacyjny. Wszystko przez to, że Musk w czerwcu poinformował o ogromnych stratach w przychodach z reklam (tutaj spadki miały wynieść nawet 50%!).

Niedawno na pozycji CEO Twittera/X Elona Muska zastąpiła Linda Yaccarino, która szefowała działowi reklamy w NBCUniversal, co według branżowych insiderów odbiło się dobrze na relacjach firmy z reklamodawcami. Większym problemem jest jednak to, że sama firma kopie pod sobą dołki swoją polityką. Sam właściciel serwisu stwierdził natomiast, że chciałby odejść od finansowania platformy z kasy za reklamy i zarabiać na tych „prestiżowych” serwisach premium, jak weryfikacjach Twitter Blue. 

I chociaż oficjalnej liczby subskrybentów nie znamy, to Mashable powoływało się na badania analityków z kwietnia 2023 roku, twierdząc, że na całym świecie prawie 640 tysięcy użytkowników płaciło za weryfikację w ramach Twitter Blue.