Ten serial wywołał sporo emocji: od tych najbardziej negatywnych do tych pozytywnych. Powiedzieć o nim, że jest kontrowersyjny, to tak jakby nic nie powiedzieć. Było wiele zarzutów, że młodzież po obejrzeniu serialu popełnia samobójstwo. Powstały do tej pory trzy sezony, teraz czas na finał.

Premiera czwartego i jednocześnie finałowego sezonu Trzynastu powodów na Netflixie już 5 czerwca. Osobiście męczyłem się, oglądając drugi sezon, a o trzecim nie wspominając. Czy można było zakończyć już po trzecim? Zapewne tak, ale widocznie Netflix miał inne zdanie.

Trzynaście powodów, by… nie oglądać serialu?

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Oczywiście tylu powodów wymienić mi się nie uda, ale na pewno serial stał się mocno schematyczny. Każda kolejna część była powieleniem poprzedniej, ale różniła się tym, że była jeszcze bardziej nudna. Tak, trzeci sezon tak mocno mi się dłużył, że odnoszę wrażenie iż można było wszystko zmieścić w 6 odcinkach (i to max) niżeli w trzynastu. Netflix tym samym stał się więźniem własnej produkcji, a dokładniej – tytułu tej produkcji i zawartej w nim „trzynastki”. Można było oczywiście skrócić odcinki do 30-minutowych, no ale…

Nowa usługa CANAL+ jest… fajna, ale nie jest dostępna dla wszystkich

W trzecim sezonie brak było emocji, od początku odcinka można było przewidzieć, co się w nim wydarzy. Momentów, które pobudzały emocje, można policzyć na palcach jednej ręki i to trzeba się mocno postarać. Jaki będzie sezon finałowy? Netflix zapowiada go tak:

Zbliża się koniec szkoły. Clay i jego koledzy robią wszystko, aby wyprzedzić wydarzenia, gdy tajemnice z przeszłości zaczynają zagrażać ich przyszłości.

Obym się mylił, ale odnoszę wrażenie, że wracamy do punktu wyjścia i otrzymamy nic innego, jak kalkę poprzednich sezonów, ale w jeszcze bardziej „zwolnionym” tempie.