Druga część „The Division” została wydana 15 marca 2019 roku. Miała swoje wzloty i upadki. Miłośników tej strzelanki niespecjalne przekonało przeniesienie akcji do Waszyngtonu oraz wyrzucenie trybów rozgrywki, które szczególnie przyjęły się w pierwszej części. Sam muszę przyznać, że twórcy gry wydając „The Division 2”, popełnili dokładnie te same błędy, co w przypadku poprzedniej odsłony. W efekcie gra nie zdobyła zbyt wielu nowych fanów, co zaczęło się zmieniać wraz z kolejnymi aktualizacjami. A teraz pojawił się pierwszy dodatek!

The Division 2: Warlord of New York” to rozszerzenie wprowadzające sporo nowości. Jest nowa mapa, kilka nowych umiejętności, trochę gratów do zebrania, a także odświeżeni przeciwnicy. Jednak najważniejsze jest to, że akcja wróciła do Nowego Jorku! Przyznaję, że jako gracz polubiłem Waszyngton, który cechowało dużo otwartych przestrzeni, ale po zainstalowaniu dodatku znowu doceniłem zagracone ulice Wielkiego Jabłka. Zmniejszenie dostępnego miejsca wymusza inną strategię w trakcie konfliktu. W przypadku Waszyngtonu zawsze czułem, że mam gdzie uciekać. W Nowym Jorku szybko trafiam na ścianę, samochód, a wbieganie po schodach nie zawsze jest dobrym pomysłem. Inaczej podchodzę do potyczek, częściej staram się zabezpieczyć drogę odwrotu i rozważniej korzystam z osłon. Moim zdaniem zmiana otoczenia została zrealizowana wspaniale i sporo wniosła do rozgrywki.

Podobnie jako konieczność usuwania mgły wojny i historia, której głównym motorem było prowadzenie śledztwa. W Waszyngtonie szybko zmęczyła mnie duża mapa, pełna różnego rodzaju obiektów oraz wskaźników. Dodatek wprowadza mniejszą przestrzeń do eksploracji, a przez to bardziej skondensowaną. Nie wszystko zostało też opakowane w formę misji. Spacery w otwartym świecie nabrały większego sensu, a podkręca je możliwość modyfikowania poziomu trudności za pomocą specjalnych dyrektyw. Zostają one odblokowane dopiero po przejściu głównego wątku i pozwalają na wprowadzenie różnych ograniczeń. Moimi ulubiony są wyłączenie regeneracji pancerza, wyłączanie wskaźników na minimapie oraz udostępnienie specjalnej amunicji przeciwnikom. To dodaje trochę pikanterii rozgrywce, ale jest też coś, co całkowicie zabija przyjemność.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Największym problemem dodatku, jest nietypowa decyzja dotycząca game designu. Odnoszę wrażenie, że skalowanie przeciwników elitarnych niekoniecznie poszło po myśli twórców. Tacy wrogowie zawsze byli całkiem wytrzymali i potrafili dać w pysk. W „Warlords of New York” zostali podkręceni jeszcze bardziej. Mają więcej zdrowia oraz zadają znacznie więcej obrażeń, co jest szczególnie widoczne w rozgrywkach z innymi graczami. Efekt? Najlepszą strategią nie jest już bezpośrednia konfrontacja, ale bieganie za osłonami i wykorzystywanie umiejętności zadających obrażenia. Zauważyłem, że dobrze tutaj sprawdziła się wieżyczka oraz dron. Niestety, kładzie ona całkowicie rozgrywkę, znika cała zabawa. Wystarczy tylko szybko się przemieszczać pomiędzy osłonami, unikać pocisków, a umiejętności zrobią swoje. Mam wrażenie, że nie o to chodzi w „The Division 2”. Po co zbierałem wyposażenie, skoro i tak jest z niego niewielki pożytek?

Twórcy dużo zmienili w swojej grze, Wiele wprowadzonych nowości można wręcz nazwać krokami milowymi w rozwoju tej strzelanki. Niestety, w dalszym ciągu popełniają błędy. Ten dotyczący ultraodpornych i gąbczastych przeciwników pojawił się już w „The Division 1” i był również krytykowany przez społeczności. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem twórcy zareagują szybciej, ponieważ tacy wrogowie zabijają nie tylko gracza, ale przyjemność z zabawy.

„The Division 2: Warlords of New York” jest dostępne w ramach abonamentu uPlay+.