Gdy trafia do nas sprzęt na testy — wiemy, co mamy robić i jak go ocenić. Po raz pierwszy w życiu trafia do mnie coś, o czym nie mam jednak pojęcia. To nieskończenie kreatywne i rewelacyjne narzędzie dla tworzących muzykę — teenage engineering OP-1 – syntezator, sampler, radio fm, kontroler midi i wiele więcej dobrego.
Nie mam pojęcia o tworzeniu muzyki. Pani Krysia, która co roku robi mi badanie do pracy na audiometrze — mówi, że słuch mam nadal świetny. Kocham też gadżety, jakość i gdy w ludzie tworzący technologię wszczynają bunt. Mimo że nie jestem w stanie wykorzystać OP-1 to kocham to, co zrobili Szwedzi z teenage engineering!
I cóż, że ze Szwecji!
Firma, która odpowiada za OP-1 to już coś sama w sobie niesamowitość. Założyli ją Jesper Kouthoofd, David Eriksson, Jens Rudberg oraz David Möllerstedt w 2005 roku w Sztokholmie. Ich pierwszym projektem był właśnie syntezator teenage engineering OP-1. To ich flagowy produkt w zasadzie do dzisiaj, chociaż przeszedł on kilka zmian na przestrzeni lat, a ostatnio zadebiutowała również jego nowa wersja OP-1 field.
Przez 5 lat pracowano nad syntezatorem o dużych możliwościach, który będzie fajny i łatwy w użyciu. Miał przy tym być obsługiwany w pewnej mierze tak jak grało się na Geme Boyu. Jeśli mieliście Game Boya, to wiecie, o co chodzi. W przypadku OP-1 to samo uczucie miało towarzyszyć produkcji muzyki czy wspólnym jammowaniu.
Sztuka ta, udała się znakomicie. W 2009 roku zapowiedziano koncept syntezatora. W 2010 zaprezentowano na targach NAMM w Anaheim (jedne z największych i najbardziej prestiżowych targów branżowych) działający prototyp a rok później wprowadzono go na rynek. Urządzenie było hitem!
Obecnie korzystają z niego wszyscy wielcy — z teenage engineering widziani byli np. Beck, Bon Iver, Depeche Mode, Kings, Kaleidoscope, Miike Snow, Thom Yorke z Radiohead, Trent Reznor, Elijah Wood (tak to nie pomyłka), Childish Gambino, Flume, Tame Impala, Moderat, James Blake, Damon Albarn, John Mayer, Deadmau5, Skrillex, Avicii, Diplo, Steve Aoki, Swedish House Mafia, Bonobo, The Chainsmokers i już mnie palce od wymieniania bolą a mógłbym tak jeszcze naprawdę długo. Muszę jednak wspomnieć na koniec jeszcze Yoko Ono oraz Jean Michel Jarre! Zresztą ten ostatni stwierdził nawet, że dawno nie widział nic tak interesującego, elastycznego i kreatywnego jak OP-1.
it’s been a long time since i’ve seen something as interesting, flexible and creative as this. after my tour in sweden, the whole team came back-stage and we jammed together. I chose this synth to show that any instrument, from no matter what time, can have a completely timeless value. i’m sure that musicians will still be using the OP-1 in 50 years. – Jean Michel Jarre.
Skoro tak dużo artystów korzysta z OP-1, to musi być to urządzenie genialne. Przeglądając jednak portfolio teenage engineering można dojść do wniosku, że pracują tam jednak naprawdę szalone i genialne osoby.
Szwecka firma to nie tylko OP-1 – to również kilka innych świetnych syntezatorów oraz cała seria Pocket Operator, czyli nano-syntezatorów, które wyglądają jak kalkulator bez obudowy. Zresztą o nich opowie Wam Sebastian. Bo również trafiły one do naszej redakcji.
Oprócz tego wszystkiego, co pomoże stworzyć Wam muzykę, jest też kilka innych urządzeń. Głośnik OD-11 to przywrócony to życia projekt domowego głośnika, który został zaprezentowany w 1974 roku przez mistrza dźwięku Stiga Carlssona. Specjaliści z teenage engineering zostali poproszeni o wykonanie na nowo tego projektu, ale z wykorzystaniem nowoczesnych podzespołów. Wyszło im to naprawdę niesamowicie.
Na ich koncie jest też własna konstrukcja głośnika OB-4, który również nie wpisuje się formą w coś, co znamy. Jego nie oczywistość polega na tym, że posiada pamięć, która pozwala nagrać odtwarzaną przez nas muzykę (z radia, wejścia liniowego lub poprzez Bluetooth) i zapętlić ją w formie prywatnej audycji. Dodatkowo głośnik ma wbudowany metronom oraz tryby ambient generujący wyciszające dźwięki, oraz karma, który odtworzy nam mantrę.
Jeśli mało Wam niesamowitych projektów, to powinniście wiedzieć, że ta zaskakująca firma odpowiada również za serie odzieży, robotyczne ramię, głośniki z AI, aparat z tektury IKEA, serii akcesoriów dzwiękowo-wizualnych IKEA frekvens, replikator 3D mayku oraz aparat natychmiastowy Imposible l-1 (który tworzony jest przez wykupiony przez Polaka Polaroid), konsolę do gier Playdate. Firma ta odpowiada też za wygląd produktów Nothing, o których jest tak głośno ostatnio oraz wspólnie stworzone z Google oprogramowanie dla telefonu Pixel.
Dobra, to czym jest ten OP-1?
Tak jak już wspominałem na wstępie to urządzenie, które zawiera w sobie syntezator, sampler, radio FM i kontroler MIDI. Dodatkowo OP-1 posiada możliwość rozszerzenia i współpracowania z innymi komponentami. W jego środku znalazł się też sensor G-force, który pozwala kontrolować dźwięk, również za pomocą przechylanie urządzenia.
Na stronie dystrybutora znajdziemy bardziej precyzyjny opis, który mówi również o 10 silnikach syntezy, samplerze, ośmiu wysokiej jakości efektach i multi-routowalnych LFO. Wszystko, co dzięki temu się stworzy, można nagrać na wirtualnej taśmie czy też winylu, dopasowując tempo taśmy do tempa sekwencera podczas nagrywania do przodu lub wstecz w czasie rzeczywistym.
To nie koniec OP-1 można synchronizować i połączyć z kieszonkowymi Teenage Engineering Pocket Operatorami lub dowolnym innym sprzętem MIDI, lub USB. Po podłączeniu do komputera urządzenie jest wykrywane jako interface MIDI i lub pamięć zewnętrzna. Nasze nagranie można więc łatwo i szybko zgrać.
W obsłudze pomaga świetny interface, który nie wymaga specjalistycznych umiejętności, inżynierskich studiów ani długich godzin nauki — wszystko tu jest naprawdę dobrze przemyślane i przynosi na myśl kolorową konsolę do gier. Czy tak, jak chcieli twórcy. OP-1 posiada czytelny i wysoko responsywny wyświetlacz AMOLED, którego parametry i animacje wyświetlane są w czasie rzeczywistym. Wszystko to działać będzie przez aż 16 godzin, dzięki pojemnemu akumulatorowi, wbudowanemu w urządzeniu.
Niesamowicie imersyjne wrażenia
Nawet nie mam zamiaru udawać, że potrafię i jestem w stanie wykorzystać możliwości teenage engineering OP-1. Nie jestem przecież muzykiem. Jestem jednak w stanie ocenić to cudo OP-1. Widziałem i testowałem sporo sprzętu — od myszek i klawiatur, przez komputery rowerowe po elektryczne hulajnogi i rowery. Gwarantuje, że OP-1 to coś, czego nie oferuje konkurencja i jest czymś wyjątkowo unikalnym.
Osoba, która tworzy muzykę, dostaje prezent w postaci niesamowicie imersyjnego doświadczenia, którego wynikiem jest stworzony materiał muzyczny. Wiem, że brzmi to, jak materiał kiepskiego tekstu marketingowego, ale to szczera prawda.
Chociaż, nawet nie zbliżyłem się do stworzenia profesjonalnie brzmiącego kawałka, który mógłbym tutaj wkleić, to wiem, jak dużo można osiągnąć dzięki OP-1. Poznawanie tego sprzętu było rewelacyjną przygodą — wiedziałem, że tworzenie muzyki jest angażujące. Ten sprzęt podnosi jednak poprzeczkę, czyniąc z tego niezłą frajdę i spektakularny proces.
Mnogość dodatków, funkcji, opcji i rozwiązań może przysporzyć o ból głowy początkującego użytkownika. Słuchałem jednak sporo wypowiedzi, które przekonują, że to tylko złudzenie a obsługę OP-1 pojmuje się w lot. W końcu mi też trochę się udało.
Chwile, które spędziłem z OP-1 pozwoliły mi poznać również firmę teenage engineering, która za nim stoi. To muszą być naprawdę fajni i zabawni ludzie, muszą być też geniuszami, bo OP-1 to sprzęt, który zrobi wrażenie na każdym!
Jeśli jesteście ciekawi tego sprzętu, koniecznie odwiedźcie stronę dystrybutora, firmy Audiotech — to ludzie, którzy wiedzą, co to za sprzęt i chętnie pomogą go poznać również i Wam. Możecie ich też zresztą posłuchać w jednym z naszych podcastów.