Taylor Swift stała w tak mocnej opozycji do zmian zachodzących na rynku muzycznym, że w 2014 roku postanowiła zniknąć ze Spotify i większości podobnych platform. Poszło oczywiście o pieniądze. Na zmianę zadania przyszło nam czekać trzy lata. Tym samym artystka wróciła na Spotify.
Obecnie posłuchamy jej również na Amazon Prime Music, Pandorze, Google Play Music, Tidalu oraz w kilku innych usługach strumieniujących muzykę. Po pewnych perturbacjach, ale fani ciągle mogli słuchać Swift na Apple Music.
Światowe media donoszą, że wcale nie chodzi o nowe technologie, pieniądze czy słuchaczy, a małostkowy ruch, który miałby przyćmić premierę nowej płyty Kate Perry. Co odnotowałem z kronikarskiej powinności, jednak nie przykładam do tego wielkiej wagi. Niech się dziewczyny kłócą, skoro muszą.
Nie tylko dla Taylor Swift los się musiał odmienić
Chociaż skala jest nieporównywalna, to sytuacja wygląda podobnie do niegdysiejszej decyzji rodzimego SP Records, którego kierownictwo stwierdziło, że ten model dystrybucji muzyki jest zły i ani firma, ani jej artyści nie mają zamiaru być jego częścią. Nie minęło kilka lat, a Sławomir Pietrzak pojawił się z ofertą swojej wytwórni na znienawidzonym streamingu.
Od tego nie ma ucieczki. To już nie tyle przyszłość, a teraźniejszość. Możemy zaklinać rzeczywistość na nieskończoną ilość sposobów, ale słuchacze pokochali ten sposób na kontakt z muzyką i nawet wielka gwiazda Taylor Swift nie była w stanie powstrzymać zmian zachodzących w branży. Nie potrafiła nawet sama się od nich odciąć, będąc największą przeciwniczką streamingu muzycznego. To idealnie obrazuje z czym mamy do czynienia.
Wygoda, mobilność, cena, budowanie playlist, systemy rekomendacji czy dostęp na do bibliotek utworów, które idą w dziesiątki miliony utworów – to rzeczy, których nie da się nie zauważyć. Streaming to również istotny bicz na piractwo. Daje niesamowite możliwości artystom, którzy jeszcze szybciej mogą docierać do swoich słuchaczy. Bez większych nakładów finansowych mogą udostępniać utwory czy nawet całe płyty, których wcześniej nie opłacałoby się im wydawać. To również ekskluzywne materiały, bo każda platforma chce mieć coś, czego nie ma reszta.
Jak było wcześniej z kasetami i płytami gramofonowymi, tak już najwyższy czas pogodzić się ze zmianami i przejść do porządku dziennego z tym, że płyty przechodzą do lamusa. Stają się tym samym wyłącznie atrybutem największego fana i kolekcjonera. Streaming jest dla wszystkich, jest prosty, jest na wyciągnięcie ręki. Największe platformy maja dziesiątki milionów płacących użytkowników, a trend jest ciągle mocno wzrostowy.
Autor: Dariusz Filipek