Google Chrome miał świetny start w przeszłości. Lekka, szybka przeglądarka, która obok Internet Explorera czy Firefoxa 7 lat temu nie miała sobie równych.
Niestety z biegiem czasu Chrome robił się coraz bardziej łakomy na pamięć RAM i zasoby procesora. Od dziś ma się to zmienić… oto Google Chrome z numerkiem 57.
Numerek to jedno, ale jakie nowości wprowadza nowa wersja przeglądarki? Od września zeszłego roku zespół odpowiedzialny za projekt Chormium, pracował nad poprawą pracy kart działających w tle, teraz to usprawnienie wchodzi w życie do stabilnej wersji Chrome’a. Usprawnienie to zakłada, że dla kart w tle średnie obciążenie procesora będzie ograniczane do 1% na każdy z dostępnych rdzeni. W rzeczywistości jest to trochę bardziej skomplikowane. Po 10 sekundach karta nie będąc aktywna przechodzi w stan pewnego rodzaju oszczędzania energii do którego przypisany jest budżet czasu w jakim karty mogą korzystać z procesora. Jeśli budżet jest wykorzystany, karta nie może korzystać z zasobów procesora, są oczywiście wyjątki takie jak odtwarzanie muzyki czy wykorzystywanie technologii łączących się w czasie rzeczywistym takimi jak WebRTC czy WebSockets.
Więc co w praktyce przyniósł Chrome o numerku 57? Mój laptop – Intel Core i5 4gen, ponad 30 otwartych stron w Google Chrome i… 0% wykorzystania procesora. Podoba mi się 😊
Mogło by się wydawać, że Google planuje trochę zabić wielozadaniowość swojej przeglądarki, nic bardziej mylnego. Głównym celem jest zwiększenie długości pracy na baterii oraz popularyzacja nowych technologii obsługujących aplikacje internetowe. Jedną z nich jest Service Workers, która pozwoli stronom i aplikacjom internetowym rzeczywiste doświadczenie pracy offline. Technologia ta pozwoli upodobnić się funkcjonalnością do aplikacji natywnych czyli np. powiadomień push czy synchronizacji w określonych ostępach czasowych.
Jeśli jeszcze nie macie zaktualizowanego Google Chrome do wersji 57, serdecznie polecam 😉
Autor: Michał Kotfas