Eksplorujemy segment, który prawie umarł – Ricoh R10 – pierwsze wrażenia #analoglife

Autor:

Wśród wielu testowanych analogów, trafiła się także taka mała cyfrówka.

ricoh r10 1

Aparaty kompaktowe to zdecydowanie rodzaj, który najbardziej ucierpiał na dynamicznym rozwoju fotografii mobilnej. Z ciekawości sprawdziłem sobie, ile modeli aparatów kompaktowych znajduje się w ofercie jednego z największych sklepów w naszym kraju. Okazuje się, że liczbę aparatów kompaktowych, dostępnych od ręki, można policzyć na palcach dwóch rąk.

Wśród kompaktów znajdziemy albo crap, z bebechami rodem sprzed 10 lat, albo drogie modele, których cena nie zawsze odzwierciedla jakość i obrazek, który dowożą. Jeżeli spojrzymy jeszcze węziej, to kompakty z obiektywem zmiennoogniskowym można policzyć na palcach jednej ręki. Czy dobrze, że praktycznie wyginęły? Przekonajmy się na przykładzie Ricoh R10.

Ricoh R10 – kilka słów o modelu

ricoh r10 9

Ricoh R10 to następca ciepło przyjętego i stosunkowo popularnego modelu R8. Następca, który zadebiutował już piętnaście lat temu, oferował tę samą 10-megapikselową, stabilizowaną matrycę CCD o rozmiarze 1/2,3 cala. Pozwala to na zapisywanie zdjeć w rozdzielczości 3648 x 2736 pikseli. Niestety aparat nie pozwala na rejestrację plików w formacie RAW, więc zostają nam stare, poczciwe jotpegi. W aparacie zastosowano procesor Smooth Imaging Engine III.

R10, a właściwie Ricoh Caplio R10, bo tak brzmi pełna nazwa aparatu, został wyposażony, podobnie jak poprzednik, w obiektyw o nominalnej ogniskowej 4,95-35,4 mm, co daje świetne 28-200mm ekwiwalentu dla pełnej klatki. Mniej świetna, choć też nie najgorsza jest za to światłosiła – f/3.3-5.2. Wrażenie, zwłaszcza jak na tamte lata, robić może za to 3-calowy, dość jasny ekran, który udało się zmieścić w tym maluszku. Wszak aparat ma zaledwie 102 x 58,3 x 26,1 mm i waży 168 gram.

ricoh r10 4

Ricoh R10 – pierwsze wrażenia

Ricoh R10 kupiliśmy w zestawie z dodatkowym etui, dwiema bateriami i ładowarką. Aparat przyszedł do mnie w oryginalnym kartonie, a po wyjęciu sprzętu z niego, poczułem się, jakbym cofnął się w czasie jakieś piętnaście lat. Wszystko dlatego, że aparat jest świetnie zachowany i tylko jeden element zdradza, że był w ogóle używany, a i by to dostrzec, trzeba się przyjrzeć. Wchodząc w menu aparatu, możemy czuć się jak w domu – mówiłem o tym wielokrotnie, chociażby na łamach naszego podcastu Audycja o fotografii – branża fotograficzna pod względem UI jest kilkanaście lat w tyle. Interfejs użytkownika, choć przez kilka pierwszych minut może zaskakiwać użytymi rozwiązaniami, niewiele różni się od obecnych w nowych aparatach, więc wszystko ustawiłem pod siebie w kilka minut.

ricoh r10 7

To, co mnie zaskoczyło, przy pierwszym użyciu aparatu, to fakt, że zoom działa skokowo. Do wyboru mam następujące ogniskowe: 28mm, 35mm, 50mm, 85mm, 105mm, 135mm i 200mm. Prawdopodobnie da się to zmienić w ustawieniach, ale jeszcze się do tego nie dogrzebałem. Co ciekawe, aparat ma wbudowaną pamięć wewnętrzną, która wystarcza na zrobienie około 24 zdjęć – taki analogowy vibe, w pełni cyfrowym aparacie.

ricoh r10 6 1

Dajcie znać, co sądzicie o Ricoh R10 i co chcielibyście, żebym sprawdził w recenzji, która już niedługo pojawi się na łamach Stałki. Trzymajcie też kciuki za pogodę, bo ta w Gdańsku jest aktualnie fatalna, a coś czuję, że erdziesiątce przydałoby się jednak trochę słoneczka.

Last modified: 24 stycznia 2025