Fotograficznie Sam nie wiem czego chcę – pomożecie?
Od kilku tygodni, jak nie więcej nękam Daniela i Gustawa pomysłami, co na mój następny aparat. Sęk w tym, że scenariuszów już jest tyle, że nie wiem, czy jakikolwiek z nich ma sens. Szukam drogi dla siebie, ale póki co prócz właściwie jednej, nieosiągalnej ścieżki, brak takiej, która przekonywałaby mnie do siebie w pełni.
To tym bardziej dziwne, bo mój umysł ścisły, zawsze po krótkiej analizie wybiera to, co satysfakcjonuje najbardziej. Teraz fotograficznie sam nie wiem, czego chcę, więc metodą gumowej kaczuszki tworze ten materiał, wierząc, że to coś da. A może to Wy mnie ostatecznie zainspirujecie?
Canon R6 i co dalej?
Na półkach mojej niewielkiej przestrzeni, kilka aparatów ciągle spogląda na mnie. Zarówno tych cyfrowych, jak i analogowych. To głównie stare analogi i kilka kultowych, starych cyfrówek, takich jak np. Nikon Coolpix A, czy Sigma DP2. Jest też niedawno kupiony, wystawiony do sprzedaży FujiFilm X-T3, do którego straciłem zaufanie po serii zawodów, które mi przyniósł, choć dalej uważam, że to świetny aparat. Szukam jednak czegoś innego, wydaje mi się, że jednak bardziej kompaktowego, o czym zresztą pisałem, w myśl zasady, że najlepszy aparat to ten, który możesz mieć zawsze ze sobą.
W myśl tej zasady skończyłem z testami Ricoh GR IIIx HDF, który na stałce odmieniany był przez wszystkie przypadki. Mam go dalej i uważam, że to genialny aparat, który jest w topce mojej listy zakupowej, jeśli chodzi o zastępstwo za X-T3, ale dalej mam takie poczucie, że chyba chciałbym jeszcze więcej. Jeszcze lepszą jakość, wypuścić się na fotograficzne wody, których nie znam, skonfrontować branżowe legendy. Zmienna optyka? Raczej nie, za dużo z tym zachodu. Chciałbym kompaktowy aparat, który dawałby doskonałą jakość prosto z puszki, z doskonałą rozpiętością tonalną, pięknymi kolorami.
Mój redakcyjny przyjaciel Daniel Buliński twierdzi, że zna aparat, który spełnia te wymagania. To testowany przez niego Hasselblad X2D 100C. Nie zaprzeczam, hołduje, pomimo gabarytu i tego, że nie wpisuje się w ideę kompaktowego aparatu, to mógłbym go mieć, gdyby nie jeden drobiazg: samo body kosztuje 40k PLN. To oczywiście abstrakcyjna cena, biorąc pod uwagę, że formalnie z fotografii nie zarabiam, może trochę na potrzeby dailyweb, ale zakup takiego sprzętu, to byłoby czyste szaleństwo. Ciągnie mnie jednak w tę stronę i teoretycznie jest X1D, ale to równie abstrakcyjne pieniądze, pomimo że Hasselblada jestem cholernie ciekawy.
FujiFilm X100VI vs Nikon Zf?
To kolejny, sprawdzony sprzęt, który oczywiście jest aktualnie nie do dostania. Wszystko w nim się zgadza, prócz ogniskowej. Nie jest ona nawet bliska mojej idealnej, czyli 40mm. Jest to mocna lista rezerwowych dla mnie, nawet za Ricoh i gdzieś w głowie zakładałem kombinacje tego aparatu wraz z Ricoh, gdzie podzielimy się z małżonką, kto i którym będzie na co dzień obcował (wybór byłby trudny).
Bardzo mi się podoba również, co zrobił Nikon ze swoim Zf, ale bez testów tak charakterystycznej jednostki, nie jestem w stanie oczywiście powiedzieć nic więcej. Na ten test również czekam już jakiś czas, ale wierze, że w końcu Nikon Polska go udostępni.
Z Nikonem to również ciekawa opcja, bo przez chwilę myślałem o wyprzedaży również Canona R6 z obiektywami i przesiadce na np. Z6 III lub testowanego Z7 II z jakimś doskonałym obiektywem, ale dalej skończę z hybrydą, a to nie tego szukam.
Fujifilm GFX 50s II
Podczas redakcyjnych rozmów z Gustawem, ten pomysł wpadł dość przypadkowo, kiedy okazało się, że puszka tego prawie średnioformatowca kosztuje 10k PLN. Oczywiście za obiektyw GFX przyjdzie zaplacić drugie tyle. Najpewniej gdyby na serio wziąć tę opcję, to trzebaby się pospieszyć, bo mówi się o rychłej śmierci tej linii aparatów.
To jedna z chyba najciekawszych i dobrze wycenionych opcji, biorąc pod uwagę, że w moim budżecie zostanie mi pewnie jeszcze na Ricoh GR IIIx dla małżonki (po sprzedaży całego FujiFilm). Mam jednak pewne obawy, czy chciałbym pójść ponownie w stronę FujiFilm, nie dlatego że to zły sprzęt, ale gabaryt na pewno zrobi swoje, dość drogie obiektywy, ale w zamian piękny obrazek i pewnie Canon R6 nie byłby potrzebny. Od kilku miesięcy staram się jednak o testy od FujiFilm Polska tego sprzętu, niestety ciągle bezskutecznie, ale może w końcu się uda.
Mam w sobie przekonanie, że ten sprzęt mógłby mnie w sobie rozkochać, ale musiałbym z nim przeżyć płomienny, redakcyjny foto-romans.
Leica Q3/Q2? – czy jestem odpowiednio stary i zepsuty?
Tu mamy całe clue tych przemyśleń. Leica Q3 wpisywałaby się idealnie, w to, czego wydaje mi się, że szukam. Nie jest to kompakt wielkości Ricoh, ale nie jest też wielkości GFX. Ma doskonały obiektyw i matrycę, przez co także spore możliwości cropowania. Estetyka, piękno i minimalizm tego aparatu mnie zachwyca. Tym bardziej że nie miałem jeszcze przyjemności z Leicą, może prócz analogowego kompakta, którego optyka mnie zachwyciła i zjadła wszystkie inne aparaty analogowe, które w tamtym czasie testowałem.
Jest tu pierwiastek nowości, świeżości i oczywiście legendy. Jest też cena, która studzi wszystkie zapędy, bo 29k PLN to cholerny kosmos i absolutnie nie ma najmniejszych szans, by brać taki sprzęt w jakikolwiek nawet leasing. Jest po prostu cenowo nieosiągalna. Za to Leica Q2, która niewiele jej ustępuje, używaną, można kupić w moim budżecie bez większych przeszkód (13-15k PLN). Sęk w tym, że przeraża mnie perspektywa wydania takich pieniędzy na sprzęt, który jest używany, który nie ma gwarancji. To deko inna zabawa, niż kupno X-T3 za 3500 PLN.
Ponadto ten aparat pewnie zestarzeje się szybko i pomimo, że jego wartość rezydualna pewnie będzie po latach wyglądać nieco lepiej niż u konkurencji konsumenckiej, o tyle kto taki aparat będzie chciał odkupić po 5-7 latach? To będzie tylko droga zabawka, fanaberia.
To prowadzi mnie do tego, że sam nie wiem, cóż fotograficznie bym chciał (prócz średnio-osiągalnej cenowo Q3/Q2). Mam wrażenie, że jest pustka w aparatach premium spod czerwonej kropki jak i samego księżycowego Hasselblada w przedziale cenowym do 20k PLN. Oczywiście jest Leica D-lux 8, ale nie traktuje jej poważnie, mimo że jest wizualnie piękna. Przydałby się funkcjonalny, chociaż APSC od Leica gdzieś po środku D-lux 8, a właśnie Q3, zagłosowałbym na niego pieniędzmi, bo po Hasselbladzie raczej nie ma co liczyć na coś mniejszego niż średni-format, a to determinuje oczywiście też kwotę. Wychodzi na to, że albo masz 30k PLN i kupujesz aparat luksusowy albo nie masz i szukasz w okolicach 10k, a szkoda. Mam doskonały argument na wymianę swojego system od FujiFilm, który nawet wstępnie akceptuje szefowa, bo w tym roku kończę 40 lat i aparat z czerwoną kropką byłby idealny na wejście… w starość.
Odzierając te przemyślenia ze wszystkich problemów pierwszego świata, fanaberii, konsumpcjonizmu, to dalej jednak nie mam pomysłu, więc może wy mnie konstruktywnie zainspirujecie?
fujifilm fujifilm gfx gfx50S II leica leica q2 leica q3 nikon nikon zf ricoh
Last modified: 26 lipca 2024
Szukanie fotograficznej drogi to moje hobby, chyba nawet bardziej niż samo robienie zdjęc…
Obecnie na pokładzie S5 z kitem 20-60 i 85mm, fajny zestaw do okazjonalnego portretu dziecka i ogólnych zdjęć, jednak przesiadając się z X100F brakuje mi na codzień tej kompaktowości i ograniczonego wyboru.
Pewien pomysł w głowie jest by przesiaść się na wycofany Canon M6II, 22mm do rodzinnego reportażu i Sigma 56 do rodzinnego portretu
Odchylany ekran, szybki af, możliwość mniejszego pakietu (odczepiany wizjer) lub większego
Wydaje sie sprzęt idealny, a Panasonica do konca nigdy nie wykorzystam w pełni
Robiąc zdjecia do szuflady też nie potrzeba klinicznej ostrości
Powodzenia w rozważaniach, przy tak fajnym budżecie na pewno coś sie wymyśli 🙂
Hej Mateusz, czyli potwierdzasz moją ciągła obawę, że gonienie foto-króliczka jest sensem samym w sobie 😉