Serial Sprawa idealna, który część widzów może kojarzyć jako The Good Fight to kolejny przykład na to, że popkultura i technologie doskonale uzupełniają się na wielu polach. Co zabawne, nie piszę tu o produkcji stricte nastawionej na penetrację spraw technologicznych jak w Mr. Robot, a o dramacie prawniczym.
Spin-off The Good Wife, serialu znanego u nas jako Żona idealna, ma podobną podstawę fabularną. Tam mieliśmy Alicię Florrick, którą poznajemy w momencie, w którym mąż, a jednocześnie prokurator generalny hrabstwa Cook, trafia do więzienia za korupcję. Żeby tego było mało, całe Stany Zjednoczone dowiadują się o jego skokach w bok. Alicia nie tylko musi zmierzyć się ze zdradą, ale również zapewnić byt swojej rodzinie. Tym samym wraca po latach do dawno niepraktykowanego zawodu prawnika i stara się pozbierać swoje życie do kupy.
Tam mieliśmy nieco nieporadną kurę domową. Tutaj mamy Maię Rindell, zaszczutą i niepewna swego młodą lesbijkę. Ta podobnie jak Alicia musi zmagać się z rodzinnym skandalem. Jednak zamiast wariacji na temat afery rozporkowej, śledzimy losy świeżo upieczonej absolwentki prawa, która zamiast rozpocząć karierę z przytupem, zmaga się z niewybrednymi atakami prokuratury, znajomych i praktycznie każdego kto trzymał pieniądze na funduszu inwestycyjnym jej rodziny – piramidzie finansowej na szeroką skalę.
Po perturbacjach Maia – nijako jako mniejszość etniczna – trafia do największej afroamerykańskiej kancelarii prawniczej w Chicago, zajmującej się przed wszystkim sprawami związanymi z brutalnością policji. W przeciwieństwie do poprzedniej produkcji stacji CBS, tutaj nie ma jednej głównej bohaterki. Dlatego widzom towarzyszyć będą dwie twarze, które znakomicie pamiętają z Żony idealnej. Diane Lockhart, która straciła oszczędności życia w funduszu rodziny Rindellów oraz Luccę Quinn, wdającą się w romans z prokuratorem młodą, ale już doświadczoną prawniczkę, która zrobi wszystko by wygrać. Wszystkie trzy pracują ramię w ramię w kancelarii Reddick, Boseman, & Kolstad.
Przed premierą byłem pełen obaw. Jednak Sprawa idealna to jedna z najlepszych premier jakie miałem przyjemność oglądać w ostatnich miesiącach.
Jeśli nie wierzycie mi, uwierzcie internetowi. 100% na Rotten Tomatoes, 80% na Metacritic, 8,6 na IMDB oraz 7,8 na Filmwebie nie może być pomyłką.
https://www.youtube.com/watch?v=JsZ2kejlHF8
Moje obawy wynikały nawet nie z tego, że sequel jest zazwyczaj gorszy niż oryginał. Bardziej martwił mnie fakt, iż Sprawa idealna pojawiła się nie na antenie ogólnodostępnej stacji CBS, a na dopiero raczkującym streamingu CBS All Access.
Na szczęście okazało się, że spin-off jest lepszy od oryginału, a pojawienie się w streamingu było nobilitacją, nie degradacją.
Serial jest tym samym nijako wizytówką streamingowego CBS-u. Ponadto dostał sporą dozę wolności twórczej. W stacji naziemnej nie zobaczylibyśmy nagości i nie usłyszelibyśmy przekleństw, a inteligentne scenariusze z Żony idealnej, tutaj są jeszcze mądrzejsze i dojrzalsze.
Doceniam to nie tylko jako widz, ale również jako obserwator zmian zachodzących na rynku medialnym. To doskonale pokazuje, że czeka nas era streamingu. Nie tylko tego reprezentowanego przez gigantów pokroju Netflixa, HBO Go i Now, Amazon Prime czy Hulu. Strumieniowanie wideo zawładnie rzeczywistością od każdej możliwej strony. I myślę tu nie tylko o streamingach tematycznych, ale również tych uzbrojonych w oryginalne produkcje, które wywodzą się od klasycznych kanałów telewizyjnych. Największych ciężko już będzie dogonić, ale są spore szanse na wykrojenie sobie bezpiecznego kawałka tortu.
Najpopularniejsze stacje telewizyjne za oceanem mają przepastne biblioteki, które mogą być z powodzeniem wspierane przez siostrzane kanały czy wytwórnie filmowe z nimi powiązane. CBS to zrozumiał i już szykuje kolejny sezon opisywanego serialu, ale również inne produkcje, jak chociażby Star Trek Discovery, który zobaczymy wyłącznie w streamingu, którego abonament wynosi miesięcznie 5.99 dolarów z reklamami lub 9.99 bez. CBS All Access ma już 1,5 mln abonentów. To znaczy, że w tym szaleństwie jest metoda.
Sprawa idealna to nie tylko kolejne cudowne dziecko streamingu. To serial doskonale pokazujący jak ważne w prawie są nowe technologie.
Już w Żonie idealnej mieliśmy sporo naleciałości politycznych i technologicznych. Tutaj mamy tego nie mniej. Skupiając się na tych drugich, warto odnotować chociażby to, że kancelaria z którą spędzicie dziesięć odcinków, dobiera sprawy dzięki pomocy komputerowego algorytmu. Małą gwiazdą jednego z nich jest inteligentny głośnik. Pojawia się również sieciowy potentat, który chce zgodnie z literą prawa stworzyć system filtrujący mowę nienawiści w swoim serwisie społecznościowym. Jest wątek botów, prawa autorskiego zahaczającego o sieć, fałszywych wiadomości, a także kwestia unikania lokalnej jurysdykcji dzięki VPN-om. Mamy cyberterroryzm, króla bitcoinów, prowadzenie operacji chirurgicznej poprzez wideo-rozmowę, a nawet poznajemy sposób na poradzenie sobie z sieciową zemstą byłego kochanka. Żeby jeszcze wspomnieć o tym, iż sprawa w finałowym odcinku zostaje rozwiązana dzięki smartwatchowi.
Chyba najpiękniejszą szpilą był moment, gdy jedna z bohaterek zamówiła Lyft zamiast Ubera – ciężko powiedzieć czy to przez złą prasę tego drugiego, czy lokowanie produktu, ale gdy to usłyszałem, delikatnie się uśmiechnąłem. Problemy poruszane w serialu są bardzo aktualne. Sprawę idealną otwiera gorzka scena zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta.
Dlatego mocno polecam. Z jednej strony jest to świetny serial prawniczy, który nie ma się czego wstydzić, kiedy zestawić go z Układami, Silk, Sposobem na morderstwo czy Zadzwoń do Saula. Z drugiej technologiczni wyjadacze również powinni być zadowoleni, gdyż można go oglądać bez zażenowania pomiędzy takimi produkcjami jak Mr. Robot, Halt and Catch Fire, Czarne Lustro czy Doliną krzemową – spoglądając na rzecz z trochę innego punktu widzenia.
Sprawę idealną możecie obejrzeć na hybrydowym streamingu NC+GO oraz na kanale Seriale+.
Autor: Dariusz Filipek