Nikt Was nie zamknie w więzieniu za granie na retro konsoli. No, chyba że przeskrobiecie przy okazji coś grubszego. Nie popieramy piractwa, ale nie lubimy, gdy się nas straszy.
Przeczytałem dziś do kawy ciekawy tekst, który mówił, że za posiadanie retro konsoli z setką gier może grozić trafienie za kratki. Szczerze w to wątpię i autor chyba też. Przeczytajcie koniecznie ten tekst, następnie sami prawdopodobnie dojdziecie do podobnych wniosków jak ja.
Retro konsole i stary problem
Piractwo to proceder, który jak rak niszczył rynek gier i oprogramowania już od dziesięcioleci. Nie popieramy go — sam od czasów Windows 98 jestem w pełni legalny. Kiedyś kupowałem MP3 i filmy na DVD. Dziś kupuje wersje cyfrowe i opłacam streamingi.
Cały czas waham się nad zakupem jednej z tych fajnych mini retro konsol, które pozwalają wrócić do czasów dzieciństwa i znów pograć w stare gierki. Na rynku jest kilkanaście, a może już nawet kilkadziesiąt modeli. Jedne są tanie i proste, inne znacznie bardziej wydajne i zaawansowane. Nie ważne, który model się kupi, zabawa jest przednia! Pamiętać jednak trzeba o grach. Te zdobywa się łatwo – instalując ROM-y ze zgranymi kopiami gry, które dostępne są w internecie. Często niepotrzebna jest samodzielna instalacja, bo na karcie pamięci sprzedawcy dodają ich całe setki. To oczywiście forma piractwa. Myślałem jednak o kupnie takiej retro konsoli.
Szczerze pisząc, wahałem się jedynie ze względu na to, że dalej nie wiem, czy kupić mały prosty model MIYOO jak ten, który ogrywa Sebastian czy może bardziej zaawansowany, jak któryś z topowych modeli firmy ANBERNIC. Ciągle brakuje mi również czasu na takie retro giercowanie, to ostatecznie odrywa mnie od widma zakupu. Teraz pojawił się kolejny problem. Czy poszedłbym za kupno retro konsoli do więzienia? Przecież wspomniane ROMy z grami to piractwo!
Palący problem, który chyba problemem nie jest
Po pierwsze, trzeba zdefiniować, czym jest piractwo i co za nie grozi. Wedle prawa to forma kradzieży i tak też jest karana w myśl art. 278 § 2 Kodeksu Karnego.
Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Nie jestem znawcą prawa, ale samo granie w ściągnięty w internetu plik, nie jest równoznaczne z czynem, który opisany jest w końcówce paragrafu, na który się powołujemy. Dochodzi do tego fakt, że wiele z tytułów zostało porzuconych przez swoich twórców lub prawa do nich wygasły. Wiele z nich została też uwolnionych i oferowana jest bezpłatnie. Oczywiście znaczna część, to dalej oprogramowanie, do którego użycia potrzebna jest zgoda lub licencja twórców.

Niektórzy znaleźli też swoją niszę, adaptując znane tytuły na mobilne platformy — tu przykładem jest SEGA czy SQUARE ENIX — ich gry dostępne są na platformie Android oraz iOS w wersjach płatnych, bezpłatnych lub monetyzowanych dzięki reklamom. Nintendo również wyczuło, że klienci pożądają retro tytułów — dzięki subskrypcji miesięcznej, na Nintendo Switch, można grać w tytuły z Game Boy i Game Boy Advance.

Nie tak prędko z tym więzieniem
Przeszukałem kilka pierwszych stron wyników Google, dla frazy o karaniu za piractwo. Zasadniczo, to nie jest coś popularnego. Bardzo ciężko o dane, które obrazują problem. Skala piractwa podobno maleje, w zeszłym roku według raportu EUIPO (Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej) wskazano, że w naszym kraju ten problem jest najmniejszy ze wszystkich krajów UE! Co więcej, aż 80% piractwa dotyczy usług streamingowania treści. Aż 70% piractwa dotyczy nielegalnego dostępu do kanałów telewizyjnych. Gry to margines tego problemu.
Gdy poszukamy kolejnych źródeł, okazuje się, że skazani za piractwo to w znaczniej większości osoby zajmujące się procederem udostępniania i sprzedaży kont streamingowych lub dostępu do kanałów telewizyjnych. To właśnie te przypadku były w ubiegłym roku najbardziej medialnymi i chociaż kończyły się bajońskimi, adekwatnymi do zysków karami w wysokości 2,5 milionów PLN czy nawet 45 milionów PLN, to pozbawienie wolności oskarżonych odbyło się w zawieszeniu. Pokazuje to jasno, że sądy są wyrozumiałe nawet dla osób prowadzących dochodowy proceder i działających w sposób zorganizowany.
Wydaje się niemal pewnym, że sądy nie będą zamykać nikogo za kilka gier, które umarły dziesięciolecia temu. Na wszelki wypadek, poprosiliśmy jednak o komentarz eksperta od prawa. Gdy zobaczysz ten artykuł jeszcze raz, oznaczać to będzie, że został on zaktualizowany o wspomniane treści.
Jeśli dalej macie obawy, to pamiętajcie, że pewnej sytuacji można tworzyć kopie posiadanego oprogramowania. Można też przeszukać serwisy z grami w kategorii Abandon Ware lub skusić się na coś jeszcze lepszego — kupno używanych konsol na portalach aukcyjnych i ofertowych. To niezła lokata kapitału i jeszcze więcej zabawy ;)
Hyperkin przybywa do Polski. Gigant retrokonsol na naszym rynku
Popularne na dailyweb:
- Wyższy podatek dla informatyków. Skarbówka uznała, że programiści zarabiają zbyt dobrze
- Pokolenie Polonii 1 (i nie tylko) – nostalgiczny ranking bajek dzieciństwa część 1
- Największe odkrycie tego milenium. Archeolodzy wykopali ponad 3800-letnie smocze jajo.
- W jakiej kolejności oglądać Gwiezdne Wojny na Disney+?
- Fotograficzne porównanie: iPhone 14 Pro vs Samsung Galaxy S23 Ultra