Kilkutygodniowy okres testów Xiaomi Smart Band 7 dobiegł końca. Pora podzielić się wrażeniami z użytkowania, pomiarami oraz wnioskami, na które pozwolił nam czas spędzony z urządzeniem.
Xiaomi Smart Band, a wcześniej Xiaomi Mi Band to najbardziej rozpoznawalna seria smart opasek z funkcjami sportowymi na świecie. Każda kolejna generacja bije rekordy sprzedaży. Moglibyśmy omawiać dane, ale to zbędne. Wystarczy wyjść na ulicę i rozejrzeć się w poszukiwaniu charakterystycznego gadżetu. Ten będzie zdobił sporą część nadgarstków przechodniów. Sklep, kino, restauracja czy ścieżka rowerowa – smart bandy od Xiaomi spotkamy wszędzie. Z daleka trudno jednak rozpoznać, z którą wersją mamy do czynienia.
Roczny cykl wydawniczy opaski oznacza, że średnio co 12 miesięcy na półki sklepowe trafia nowy wariant. Zmiany nie są zatem rewolucyjne i to samo można powiedzieć o różnicach dzielących „szóstkę” i „siódemkę”. Jeśli byłbym użytkownikiem poprzednika, raczej nie dokonałbym przesiadki. Natomiast, w przypadku użytkowania Xiaomi Mi Band 5 lub starszych modeli, zakup tegorocznego gadżetu jest już uzasadniony. Dlaczego? Zapraszam do lektury.
Xiaomi Smart Band 7: konstrukcja
Po raz kolejny mamy do czynienia z niemal identycznym rozwiązaniem. Xiaomi Smart Band 7 składa się bowiem z dwóch części. Pierwsza, to naturalnie silikonowa opaska w kolorze czarnym, która jest wymienna. W zasadzie możemy wybierać nie tylko pomiędzy oficjalnymi wersjami kolorystycznymi. W sieci bez trudu znajdziemy bardziej wymyślne akcesoria, choć trzeba mieć na uwadze, że ich jakość może być różna, najczęściej gorsza.
Drugi element jest znacznie ważniejszy. Mówimy bowiem o pastylce, w której zamknięto wszystkie podzespoły, czujniki oraz wyświetlacz. Na tylnej części urządzenia, która najczęściej przylega do nadgarstka, umieszczono czujniki odpowiadające za wykrywanie tętna oraz saturacji, logo Xiaomi oraz magnetyczne złącze do ładowania. Tworzywo sztuczne, z którego wykonano pastylkę, nie drażni skóry, nawet jeśli ta jest wilgotna od potu. Oczywiście pod warunkiem, że dobierzemy odpowiedni nacisk zapięcia. Przesada będzie powodować otarcia, natomiast zbyt luźne ułożenie opaski może przekłamać wyniki pomiarów SpO2 i pulsu.
Lwią część frontu wypełnia ekran. Nie byle jaki, ale o tym za chwilę. Sama pastylka jest szersza, niż poprzednik i co ważne, udało się tu zmieścić więcej informacji. Opaska jako całość, jest lekka, wygodna i świetnie sprawdzała się podczas biegania, spacerów oraz jazdy na rowerze. Ograniczenia pojawiają się przy okazji treningu siłowego. Gryf z talerzami czy hantle, drążek i maszyny, nie stanowią tu problemu, ale jeśli jesteśmy miłośnikami kettli, szczególnie tych ważących 40 kg, 48 kg czy 56 kg , sprawy się komplikują. Nie jest bowiem możliwe wyciskanie żeliwnej kuli bez ryzyka uszkodzenia opaski. Na plus jest natomiast wodoszczelność do 5 atmosfer, choć trzeba mieć z tyłu głowy to, że ekran kompletnie nie reaguje na polecenia, gdy jest mokry. Dla formalności – wymiary urządzenia to 46,5 x 20,7 x 12,3 mm, natomiast waga zamyka się w 13,5 g.
Ekran, dodatki i interfejs
Producent umieścił na froncie 1,62-calowy dotykowy panel AMOLED o jasności do 500 nitów. Czytelność w słońcu nie jest żadnym problemem i muszę przyznać, że wypada znacznie lepiej, niż w 6. i 5. generacji opaski. Jasność można regulować płynnie, nie skokowo, co jest oczywiście na plus, natomiast ciągle zastanawiam się, dlaczego Xiaomi nie pokusiło się o dodanie automatycznej regulacji tejże cechy. Co z rozdzielczością? Mamy tutaj zagęszczenie pikseli na poziomie 326 ppi, co jak na opaskę fitness, robi wrażenie. Wszystkie informacje prezentowane są na wyświetlaczu o rozdzielczości 490 x 192 pikseli. Uprzedzam pytanie i odpowiadam – tak, to więcej niż w poprzedniku.
Prawdziwą petardą jest dla mnie AOD. Funkcja pozwala wyświetlać informacje o godzinie czy dacie na teoretycznie wygaszonym ekranie. Nie drenowało to akumulatora tak mocno, jak wcześniej przeczuwałem. To dobry znak. Co więcej, ekrany AOD zmieniają się wraz z wybraną tarczą. Widać tu spójność.
Trzeba zwrócić uwagę na to, że wyświetlacz chroni szkło hartowane, które pokryto powłoką zapobiegającą odciskom palców. Faktycznie, element ten prawie się nie palcuje, co pozwala utrzymać go w możliwie schludnej formie. To istotne, ponieważ właśnie w tym miejscu wyświetlane są wszystkie informacje. A tych jest niemało. Poza klasycznymi funkcjami, opaska jest w stanie śledzić ponad 110 aktywności sportowych. Niektóre są jednak przesadzone. O ile rozumiem monitorowanie biegu, spacerów czy jazdy na rowerze, o tyle poddaję w wątpliwość sens zapisywania rozgrywek szachowych.
Interfejs został przeprojektowany i dostosowany do wyższej przekątnej ekranu. Jako że opaska jest szersza, możliwe jest wyświetlanie większej ilości danych oraz grafik. Sprzęt wykrywa zarówno tętno (również spoczynkowe), poziom wysycenia krwi tlenem, jak i rejestruje sen użytkownika. Pomiar SpO2 można ustawić na „ciągły” podobnie jak ma to miejsce w przypadku pulsometru. Wyniki nie odbiegają szczególnie od tych, które uzyskiwałem przy użyciu akcesoriów medycznych (ciśnieniomierza z pulsometrem oraz pulsoksymetru). Również rejestrowanie aktywności przebiegało bez zakłóceń. Uwaga: zanim rozpoczniecie trening na świeżym powietrzu, dajcie urządzeniu chwilę na połączenie się z GPS w sparowanym smartfonie.
Na plus było dla mnie też rejestrowanie snu. Z racji posiadania dziecka, zdarza mi się spać 4, 5, okazjonalnie 6 godzin i chciałem zobaczyć, co ma na ten temat „do powiedzenia” system Xiaomi Smart Band 7. Cóż, dowiedziałem się, że pora na zmiany. Te nastąpią, jak sądzę, za kilka lat, ale dobrze wiedzieć, że moja regeneracja nie ma się najlepiej.
Kluczem do działania opaski Xiaomi Smart Band 7 jest aplikacja
Zepp Life dostępna na Androida i iOS. To przyjazny program, który agreguje wszystkie dane zbierane przez opaskę i zawarte w niej czujniki. Zobaczymy tutaj dokładniejsze informacje o naszych aktywnościach oraz będziemy mogli zarządzać systemem powiadomień. Skoro przy nich jesteśmy – w moim przypadku te działały bez zarzutu jedynie podczas współpracy z iPhonem. Ciekawostką jest bowiem to, że po sparowaniu ze smartfonem z Androidem powiadomienia potrafiły mnie ominąć lub dojść z opóźnieniem. Być może rozwiąże to jedna z przyszłych aktualizacji oprogramowania. Zabrakło mi tu także NFC do płatności… oraz mikrofonu.
Wydajność i akumulator
Tak, Xiaomi Smart Band 7 to nie smartfon, tablet czy komputer i rozmawia o wydajności może wydać się przesadą. Racja – wydaje się, ale to kwestia, która wymaga omówienia. Otóż bandy cierpią na pewną przypadłość i dotyczy to w zasadzie wszystkich modeli dostępnych na rynku, z małymi wyjątkami. Otóż animacje nie są płynne, a na reakcje interfejsu czasami musimy zaczekać sekundę lub więcej… koniec kropka. Dla mnie bywało to irytujące, natomiast mam z tyłu głowy to, że opaski są tak zwaną budżetową technologią ubieralną.
Producent deklaruje, że bateria wystarczy na 14 dni użytkowania i być może faktycznie jest to wynik realny do uzyskania. Sęk w tym, że musielibyśmy wtedy zrezygnować z większość funkcji, pozostawiając co najwyżej powiadomienia o połączeniach przychodzących. Standardowe użytkowanie przy większości aktywnych dodatków wyniosło u mnie 10 dni. W przypadku mocno intensywnego użytkowania, sprzęt po 5 dniach odmówił posłuszeństwa. W ujęciu ogólnym, jest to satysfakcjonujący wynik. Ładowanie trwa mniej niż 2 godziny, a opaska pokazuje wtedy przyjemny dla oka zegarek.
Czy warto?
Jeśli nie mieliście dotychczas smart opaski lub przesiadacie się ze starszej generacji, odpowiedź brzmi TAK. Xiaomi Smart Band 7 to świetny dodatek dla osób aktywnych i co ważne można go nabyć za relatywnie niską kwotę 249 zł. Mimo wszystko i tak polowałbym na promocję albo czekał aż cena spadnie poniżej 200 złotych. Wtedy będzie można mówić o pełnej opłacalności.
Xiaomi Smart Band 7: specyfikacja techniczna
- Wymiary: 46,5 x 20,7 x 12,25 mm
- Waga: 13,5 g
- Ekran: 1,62” AMOLED, 490 x 192 ppi, 500 nitów
- Funkcje: monitorowanie tętna, śledzenie SpO2, śledzenie snu, śledzenie aktywności sportowych
Znudził mi się Apple Watch, dlatego testuję Garmin Instinct 2 Solar