Po ponad tygodniu użytkowania mogę nareszcie z czystym sumieniem napisać recenzję słuchawek bezprzewodowych Razer Blackshark V2 Pro Black. Dodatkowy tydzień pozwolił mi lepiej poznać sprzęt znanego producenta gamingowego, który w mojej ocenie jest prawie idealną propozycją dla graczy.
W swoich pierwszych wrażeniach wyraźnie zaznaczyłem, że recenzowane przeze mnie słuchawki bezprzewodowe są moim pierwszym urządzeniem od amerykańskiego producenta, którego raczej przedstawiać nie trzeba. Razer od wielu lat przyciąga uwagę gamingowych konsumentów nie tylko ze względu na charakterystyczny, zielony kolor.
- [VIDEO] Lista polecanych TWS
- Bezprzewodowy przełącznik światła obniży koszty
- Spotify Wrapped czego słuchali Polacy w 2023
- Evernote testuje niepokojące zmiany
- BIK i problem ALAB-u
Przede wszystkim producent może pochwalić się bardzo dobrym sprzętem i liczną grupą odbiorców (znajdą się także zbiorowiska esportowe, które reklamują produkt na oficjalnej stronie). Jestem prawie pewien, że za jakiś stanę się członkiem miłośników zielonych dobroci, ponieważ słuchawki bezprzewodowe Razer Blackshark V2 Pro Black zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Chociaż do ideału nieco zabrakło. Zapraszam na recenzję!
Razer Blackshark V2 Pro Black – specyfikacja
Łączność | bezprzewodowa, przewdodowa |
Budowa | nauszne, zamknięte |
Waga | 320 g |
Membrana | 50 mm |
Podświetlenie | brak |
Pasmo przenoszenia | 12 ~ 28000 Hz |
Impedancja | 32 Om |
Czułość | 100 dB |
Złącza minijack | 3,5 mm – 1 szt. |
Mikrofon | odłączany |
Pasmo przenoszenia | 100 ~ 10000 Hz |
Czułosć mikrofonu | -42 dB |
Audio | Wielokanałowy 7.1 – wirtualne |
Długość kabla | 1,3 m |
Zastosowanie | PC, Mac, PlayStation, Switch, iOS, Android |
Żywotność baterii | do 70 godzin |
Sprawdzamy bezprzewodowe słuchawki Razer Blackshark V2 Pro Black
Na początku chciałbym zaznaczyć, że recenzowany tutaj sprzęt nie należy do najtańszych. Cena słuchawek oscyluje wokół 700 złotych (w oficjalnym sklepie 199 dolarów). Największych malkontentów od razu ostrzegam, wszystko zależy od wybranego sklepu, ponieważ przy dobrych wiatrach produkt znajdziemy nawet w niższej cenie. Mimo wszystko, to wciąż całkiem pokaźna kwota.
Po blisko dwóch tygodniach użytkowania mógłbym powiedzieć, że warto tyle zapłacić. Chociaż przy takiej cenie może zaskakiwać nieco opakowanie, które nie jest utwardzone, jak to ma miejsce przy niektórych konkurencyjnych markach. Złego słowa powiedzieć jednak na zabezpieczenie nie mogę, ponieważ na czas transportu opakowanie powinno w zupełności wystarczyć.
Po wyjęciu słuchawek z pudełka można dopiero zrozumieć, dlaczego tak szybko portfel stracił na wadze. Już na pierwszy rzut oka widać całkiem przyjemny design, który wyróżnia się minimalistyczną stylistyką. Moja sztuka była prawie cała czarna, jeśli pominąć zieleń widoczną na jednym z przycisków. Być może niektórych zaskoczy, tak jak mnie, możliwość wysuwania sprzętu, ponieważ nie mamy tutaj do czynienia z popularnymi “paskami”, którą pozwalają kontrolować długość, wyróżniając się przy tym wybrzuszonymi elementami.
Boczne elementy w Razerze, przypominające antenki, pozwalają wysuwać widoczne na zdjęciach “druty”, dlatego gracze mogą co do milimetra dostosować sprzęt do własnej głowy. Muszę przyznać, że jest to przyjemne, wygodne i całkiem fajne rozwiązanie, którego nie widziałem u konkurencji – mam w swoim domu słuchawki firm Sony i Hyperx Cloud. Można powiedzieć, że słuchawki Razer Blackshark V2 Pro Black mają swój własny styl.
Kolejnym istotnym elementem urządzenia są fantastyczne nauszniki. Przede wszystkim trzeba tutaj zaznaczyć, że są duże, więc powinny wystarczyć na zakrycie każdego ucha. Do tego należy wspomnieć o tworzywie z jakiego są wykonane. Oddychająca, miękka pianka zapamiętuje kształt małżowin użytkownika.
Za ten element wpisuję do dziennika uwag ogromnego plusa, ponieważ kilkugodzinne korzystanie z komputera nie daje się we znaki. Nauszniki są naprawdę wygodne i przyjemne w dotyku. Także ergonomia pracy przy komputerze została zachowana. Nie mogę jednak słuchawek polecić do codziennych obowiązków domowych, z naciskiem na wiercenie się po całym domu. Słuchawki są naprawdę duże i podczas chodzenia dają się karku we znaki, mimo że ważą 320 gram.
Warto także podkreślić dodatkowe zalety tworzywa, które pozwala ograniczyć pocenie się i nagrzewanie. Po kilku dodatkowych dniach nie mogę uznać tego za wyłącznie marketingowe hasełka. W słuchawkach nie spociłem się ani razu i wyjątkiem nie był nawet upalny dzień. Natomiast z gromadzonym ciepłem sprawa wygląda inaczej, ponieważ je akurat zawsze czuć. Po prostu nie jest to aż tak irytujące, a nawet idzie się do niego przyzwyczaić.
Na koniec pozostaje mi wspomnieć o dodatkowej zawartości pudełka. Znajdziemy w nim mikrofon, kabel do ładowania, odbiornik USB, umożliwiający połączenie bezprzewodowe, oraz kabel (adapter). Bardzo fajny drobiazg dotyczył zaślepek na każdą możliwą część okablowania. Szkoda jedynie, że nie pokuszono się o dodanie pary nauszników, których raczej nie da się wymienić lub jest to bardzo trudne.
Dźwięk, tryby oraz użytkowanie
Kwestie konstrukcji oraz wykonania mamy za sobą, dlatego przyszła pora na dźwięk. W przypadku technicznych szczegółów mowa o połączeniu bezprzewodowym Bluetooth, membranie 50 mm, paśmie przenoszenia 12 ~ 28000 Hz oraz impedancji 32 Om. Słuchawki możemy ściszyć lub podgłośnić za pomocą pokrętła zamontowanego z boku słuchawek.
Słuchawki są dedykowane przede wszystkim graczom i właśnie przy tej sprawie pojawia się mój pierwszy problem. Podczas korzystania z komputera bardzo często przełączam się pomiędzy graniem, słuchaniem muzyki i oglądaniem filmów. Każda z tych czynności jest uwzględniona w aplikacji, dlatego trzeba do niej zaglądać, ponieważ nie możemy liczyć na automatyczne przełączanie się w każdej sytuacji (gry mają swoją zakładkę).
Z całego serca polecam zmieniać określone profile dostępne w dedykowanej aplikacji Razera, ponieważ różnica jest odczuwalna. Dodatkowo polecam to robić także ze względy na cichy dźwięk w grach komputerowych, gdy ustawione opcje dotyczą innej tematyki. Zapewne wykrzesać można jeszcze więcej, także bardziej rozgarnięci gracze ode mnie podłubią w rozbudowanych ustawieniach (sub bass, bass, low mids, mid range, upper mids, treble).
To prawda, mogłem nie wykorzystać w pełni możliwości dostępnych w Razer Central. Po prostu nie czułem potrzeby siedzieć nad szczegółami, ponieważ standardowe profile i ogólne ustawienia w zupełności mi wystarczyły. Także jest tutaj pole do popisu dla największych zapaleńców. Chociaż do programu zaglądać będzie i tak każdy ze względu na informacje o baterii.
Żywotność i mikrofon
Na wstępie muszę podkreślić pewną różnicę, którą zauważyłem podczas pierwszego rozładowania słuchawek. Powiadomienie informuje użytkownika o niskiej energii już przy kilkunastu procentach. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że słuchawki lecą w spać jeszcze przy kilku procentach. To samo dotyczy ładowania, ponieważ dioda przestanie migać przy 90% baterii.
Akumulator miałem przyjemność karmić zaledwie dwa razy, ale to w zupełności wystarczyło na zasianie pewnych wątpliwości. Podczas pierwszego razu czynność ta zajęła ok. 3-4 godzin. Za drugim ładowaniem można mówić o 2-3 godzinach. Różnica bierze się prawdopodobnie z szybszej reakcji, ponieważ słuchawki zacząłem podpinać, gdy aplikacja wyświetlała ok. 10% baterii – nie chciałem zostać zaskoczony wcześniejszym rozłączeniem po raz drugi.
W kwestii żywotności jest lepiej niż dobrze. Słuchawki miały wytrzymywać do ok. 70 godzin użytkowania, co uznaję za dosyć realną liczbę. Nie siedziałem ze stoperem w ręku, ale jestem skłonny powiedzieć, że minimum 60 godzin jest jak najbardziej w zasięgu. Z precyzyjnym wyłączaniem słuchawek można byłoby ten wynik poprawić. W kwestii słuchawek bezprzewodowych liczba ta powinna w zupełności wystarczyć.
Sprzęt miałem przyjemność łączyć jeszcze z telefonem. Szacunek, naprawdę, ponieważ sprzęciory doskonale się rozumiały i prawie natychmiastowo potrafiły znaleźć wspólny język. Dodatkowo przeskakiwanie pomiędzy telefonem a komputerem odbywało się szybko i przyjemnie, prawie bezproblemowo.
Nie mogę tego samego powiedzieć o połączeniu słuchawek ze stacją roboczą. Kilka razy urządzenia za cholerę nie mogły się dogadać. W takim wypadku pomagało wyjęcie odbiornika z gniazda USB. Była to najłatwiejsza i najszybsza możliwość ponownego połączenia słuchawek z PC. W ramach ciekawostki wspomnę jeszcze o najdziwniejszej sytuacji, jaka spotkała mnie w przeciągu ostatnich dni. Wszystko odbyło się podczas montowania filmu w programie DaVinci Resolve.
W pewnej chwili zaczęły dziać się najprawdziwsze cuda. Komputer wyświetlał połączenie ze słuchawkami, ale dźwięk płynął z monitora. Jeszcze zabawniejsze jest to, że każda inna aplikacja poza wspomnianym programem była słyszana z urządzenia Razera, np. przeglądarka. Na szczęście szybki resecik programów i słuchawek rozwiązał ten nietypowy i zabawny problem.
Od razu informuję, że słuchawki doskonale współpracują z konsolą PlayStation 5. Łączyłem się za pomocą odbiornika USB, co było szybkie, przyjemne i bezproblemowe. Nie mogłem sprawdzić połączenia ze sprzętem Nintendo, bo nie mam żadnego pod ręką. Uważam jednak, że i w tym przypadku podłączenie urządzenia Razer Blackshark V2 Pro Black powinno być dziecinnie proste.
Na koniec została kwestia mikrofonu, który nieco uporczywie stawia opór podczas wpinania. Pamiętajcie o odpowiednim włożeniu, ponieważ z jednej strony jest charakterystyczny ząbek, który ma swoje miejsce w gnieździe. Uprzedzam także przed zapachem nowości, który na początku potrafi zawrócić w głowie.
Ten superkardiodalny mikrofon może pochwalić się czułością -42 dB, pasmem przenoszenia
100 ~ 10000 Hz oraz dosyć elastyczną formą. Faktycznie sprzęt całkiem przyzwoicie odcina się od hałasu z tyłu użytkownika i jego boków. Dodatkowo w ustawieniach programu możemy przystąpić do zabawy kilkoma opcjami. Wśród nich istnieje możliwość wybrania normalizacji dźwięku, czystości wokalu czy wyciszania szumów w tle.
Znalazłem nawet chwilę na przeprowadzenie testów mikrofonu z żywym organizmem. Eksperymenty okazały się nad wyraz pomyślne, ponieważ faktycznie po drugiej stronie nikt nie zwrócił uwagi na muzyką grającą zza mojego fotela. Sam głos okazał się natomiast czysty i nie zawierał niepotrzebnych szumów.
Doceniam także to, że mikrofon jest stosunkowo krótki, co umożliwia spokojne rozkoszowanie się obiadem lub bezpieczne picie herbaty. Warto również wspomnieć o przycisku na słuchawkach, który pozwoli natychmiastowo wyłączyć rozmowę. Dzięki niemu wejście rozwścieczonego członka rodziny do pokoju może zostać bardzo szybko zneutralizowane.
Byłbym skłonny podpisać się pod stwierdzeniem, że mikrofon spełnia swoje gamingowe założenia i w zupełności wystarczy także do wieczornych rozmów z przyjaciółmi. Chociaż nie oszukujmy się, słuchawki Razer Blackshark V2 Pro Blacki grają główną rolę w tym spektaklu.
Podsumowanie recenzji słuchawek bezprzewodowych Razer Blackshark V2 Pro Black
Nie będę wciskać tutaj kitu i ujmę sprawę prosto z mostu. Ze względu na kilka wspomnianych wyżej problemów z połączeniem, żywotnością i dosyć skromny opakowaniem nie mogę powiedzieć, że słuchawki Razer Blackshark V2 Pro Black są idealną propozycją. Z czystym sumieniem mogę jednak dodać, że naprawdę niewiele zabrakło do perfekcji.
Zdaję sobie sprawę z wysokiej ceny słuchawek, które do najtańszych urządzeń na rynku nie należą. Kwota ma jedna swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Razer Blackshark V2 Pro Black to kawał solidnego sprzętu, który warto mieć w swoim domu. Propozycja godna uwagi dla każdego szanującego się gracza. Na koniec zostawiam stronę producenta i witrynę ze słuchawkami.