Mimo że Pacific Drive jest niewątpliwie jednym z najciekawszych survivali na rynku, radzę zastanowić się kilka razy nad wskoczeniem za kółko tego złomu. Dlaczego? Mogę śmiało powiedzieć, że po przejechaniu wielu kilometrów w Olimpijskiej Strefie Wykluczenia anomalie okazały się moim najmniejszym problemem.
Survival oparty na podróżowaniu autem? Niech mnie kule biją! Toż to wspaniały pomysł! Właśnie w ten sposób myślałem na wiele tygodni przed premierą gry Pacific Drive. Ekipa z Ironwood Studios pokusiła się o stworzenie naprawdę wyjątkowej gry, która znacząco odchodzi od schematów wypracowanych przez konkurencję.
Niektórzy wyjadacze z pewnością biorą się już za pisanie komentarzy, ponieważ coś podobnego mieliśmy okazję zobaczyć w grze Mad Max. Tak, to prawda. W tytułowej produkcji mamy jednak do czynienia dodatkowo ze specyficznymi zagrożeniami, nietypowymi anomaliami czy klimatyczną eksploracją. Brzmi jak spełnienie marzeń? Nie tak prędko, kierowco! W najgorszym wypadku przejedziesz się nie po ciekawych obszarach, lecz swoim zdrowiu psychicznym. Jak ja.
Pacific Drive – tej podróży prawie nie dałem rady ukończyć
Napiszę w tej chwili coś, co z pewnością nie spodoba się większości graczy, ale taka jest właśnie rzeczywistość. Byłem naprawdę bliski porzucenia gry Pacific Drive. Tak, zdaję sobie sprawę, że z dziennikarskiego i recenzenckiego punktu widzenia nie stawia mnie to w dobrym świetle. Na swoje usprawiedliwienia mam tylko to, iż do gry podchodziłem wielokrotnie nie tylko przez naprawdę chwilami irytujące zasady (samouczek jest nad wyraz skromny), lecz przede wszystkim problemy techniczne.
Zacznę od tego drugiego problemu, bo to właśnie on prawie sprawił, iż prawie porzuciłem ostatecznie karierę kierowcy i zabrałem się za pisanie tej recenzji. Na początku zaczęło się niewinnie, bo tu i ówdzie mój samochód na zwykłej, pustej drodze trafiał na jakieś niewidzialne przeszkody. Efekt? Poważne uszkodzenia. To jednak drobiazg, bo prawdziwy problem zaczął się wtedy, gdy na podobnej trasie moje auto po prostu przestało jechać. Pedał gazu przestał działać, mimo że wszystko było dobrze.
W grze Pacific Drive faktycznie występują problemy, przez które auto może odmówić dalszej współpracy (dotyczy to także specjalnych zasad na określonych obszarach) – może to być dla przykładu rozładowany akumulator lub brak paliwa w baku. Tylko moja sprawa była inna. Porzuciłem więc misję przez opcję z menu. Wróciłem do bazy wypadowej, żeby sprawdzić, co się właściwie wydarzyło. Przypadkowo odkryłem, że zniknął mi silnik. Nie, to nie był element rozgrywki.
Po wrzuceniu istotnego elementu nie było lepiej, bo auto dalej nie chciało jechać. Szybki reset, powrót do gry i sytuacja uległa na szczęście poprawie (swoją drogą, ustawienia w menu restartują po wyłączeniu gry, nieładnie). W takim wypadku postanowiłem wrócić do wykonania zadania głównego. I co? Po kilkunastu minutach spotkał mnie dokładnie ten sam problem. Pusta droga, żadnych zagrożeń, brak informacji na desce. Samochód po prostu przestał jechać. A systemy mówią, że wszystko gra!
Pokusa związana z opuszczeniem samochodu na zawsze była ogromna, więc zdecydowałem się na jeszcze jedną próbę – cieniasem w tych sprawach nie jestem, bo mechaniki z gry Kingdom Come: Deliverance zjadałem na śniadanie. Łatwo jednak nie było, bo rozgrywka bywa czasem ukatrupieniem. Pierwszy przykład z brzegu, nie można zapisać gry w dowolnym momencie, ponieważ najpierw należy wykonać zadanie. To jednak nie koniec! Na początku gry powrót do bazy jest możliwy tak naprawdę przez znalezienie odpowiedniego miejsca, gdzie bohater może skorzystać z pewnej energii. Wystarczy ją podnieść, zanieść do samochodu. Po zebraniu odpowiedniej liczby urządzeń z taką energią na mapie uruchomi się portal.
Minusy? Jest on zazwyczaj po drugiej stronie planszy. Nie byłoby to nawet problemem, gdyby nie nadchodzące zagrożenie związane z promieniowaniem. Jeśli w tej chwili ktokolwiek pomyślał o grach typu battle royale, może wpisać sobie do dziennika piątkę, bo w Pacific Drive jest dokładnie tak samo. Na całe szczęście wiele utrapień można wyłączyć w menu (tylko trzeba to robić przy każdym uruchomieniu, bo można się przejechać).
Tak po prawdzie mówiąc, prawie wszystkie trudności zaprojektowane przez twórców prezentują dosyć średnio, mimo że są naprawdę kreatywne. Podczas naprawdę długiego zadania straciłem życie, co wiązało się ze stratą surowców (wczytanie gry wiązało się ze stratą godzinnej rozgrywki). Wylądowałem więc w bazie z zepsutym, rozładowanym autem oraz brakiem minerałów. Co zrobiłem? Kopałem minutę swój samochód, żeby „przetoczyć” go na platformę do ładowania akumulatora. Dramat.
Pacific Drive – jakie modyfikacje, wariacie?
Na całe szczęście gra może pochwalić się elementami rozgrywki, które są naprawdę fajne, ciekawe i sprawiedliwe. Na początek wezmę na ruszt możliwości modyfikacji i usprawnienia samochodu. Pod tym względem recenzowany produkt przypomina rozbudowany symulator. Kochacie dbać i tuningować swoje auta? Doskonale się składa.
Jak już zdążyłem wspomnieć wyżej, gracz może liczyć na bazę wypadową, którą można uznać za warsztat i garaż w jednym. To właśnie dzięki niej mamy dostęp do specjalnej platformy. Możemy na niej naładować akumulator czy zatankować bak do pełna. Niedaleko znajduje się również stół umożliwiający tworzenie istotnych komponentów czy elementów. Dla przykładu mogę podać zderzak, drzwi, lampy czy koła. Oczywiście do dyspozycji grającego są jeszcze specjalistyczne narzędzia, takie jak łom, regeneracyjna masa do naprawy czy specyficzny młot.
To nie koniec, bo wraz z rozwojem rozgrywki w grze Pacific Drive możemy pokusić się o naukę nowych schematów, których jest cała masa. Zostały one podzielone na kilka drzewek, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Drobna uwaga, aby móc odblokować te wszystkie projekty, należy zbierać wyżej wspomnianą moc z odpowiednich miejsc na planszach. Co jest fajne, bo można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. A najlepsze jest to, że ta energia jest jeszcze podzielona na rodzaje (w lewym górnym rogu poniższego screena), dlatego z czasem trzeba się rozglądać za lepszymi!
A to wciąż nie wszystko, bo mamy dostęp do szafek czy specjalnego kontenera na śmieci. Po jego kliknięciu można liczyć na losowe przedmioty. Pewnego razu byłem świadkiem nietypowej sytuacji, bo wypluł dosłownie ponad 20 elementów karoserii. Na całe szczęście dzięki odpowiedniemu narzędziu pociąłem dosłownie wszystko, otrzymując istotne zasoby. Minusem ogromnym jednak jest to, że czasem podczas eksploracji nowych plansz trzeba się naprawdę natrudzić, aby znaleźć ten jeden bardzo rzadki komponent.
Szczerze? Baza wypadowa jest dla mnie strzałem w dziesiątkę. Uwielbiałem po prostu wracać do swojego warsztatu i zajmować się szeregiem napraw czy odblokowywaniem nowych modyfikacji. A co potem? Po zabawie w mechanika uruchamiałem panel z mapą i wybierałem cel kolejnej trasy. Niestety, ale po wyjechaniu z ukochanego warsztatu już tak kolorowo nie jest.
Pacific Drive – Olimpijska Strefa Wykluczenia
Po opuszczeniu bazy wypadowej gracz może wybrać cel podróży w postaci kolejnego obszaru. Mimo że gra stawia na nieszablonowe rozwiązania, nieprawdopodobną technologią i możliwość teleportacji, jesteśmy zmuszeni do odwiedzania każdego obszaru w konkretnej kolejności. Rozumiem to i doceniam, ale dlaczego na niektórych planszach nie mogę pojechać do kolejnego miejsca przez zamknięty przejazd? Aby to zmienić, trzeba wrócić do bazy wypadowej. Wybrać się raz jeszcze w to samo miejsce, żeby odblokować nowy obszar. To irytujące i zajmuje niepotrzebnie tyle czasu. I jeszcze te nieszczęsne zapisy.
Czegoś tak uciążliwego dawno nie spotkałem. To jednak nie koniec, ponieważ są jeszcze inne irytujące mechaniki. Wspominałem o zbieraniu energii do otwarcia powrotnego portalu. Na jednej mapie nie mamy zaznaczonych lokalizacji, ponieważ nasz system i mapa pokazuje wiele różnych miejsc. Efekt? Pusty bak.
Z tego powodu mam ogromny zarzut do twórców, ponieważ niektóre plansze są naprawdę świetnie zaprojektowane. Po pierwsze, możemy liczyć na różnego rodzaju scenerie (w dalszej fazie gry odbierało mi mowę!). Po drugie, bardzo ważne jest to, o której godzinie jedziemy, ponieważ pora dnia ma ogromne znaczenie. Podróżowanie nocą jest trudne i niebezpieczne. To lubię!
Po trzecie, każda z plansz oferuje nadnaturalne zjawiska. Mało tego! Z czasem pojawią się kolejne, więc twórcy nie poszli na łatwiznę. Mimo że byłem zmuszony powtarzać niektóre fragmenty rozgrywki, nie czułem znudzenia, bo za każdy razem plansza i tak w jakiś sposób różniła się. W niektórych przypadkach możemy liczyć na zupełnie nowe rozmieszczenie obiektów czy dróg. Ba! Spotkałem się nawet z zupełnie nową planszą! To jest świetne!
Poza tym jazdę autkiem oceniłbym na duży plus. Widać, że twórcy przykuli dużą uwagę, aby stworzyć coś własnego. Oczywiście to nie jest poziom najlepszych wyścigówek na rynku. Po prostu sam model jest przyjemny. Do tego wszystkiego należy doliczyć różnego rodzaju powierzchnie, zagrożenia związanego ze światem (np. anomalie, przez które samochód zaczyna wariować) czy zepsute części. Czujesz, że auto ściąga na jedną ze stron? Spójrz na ekran uszkodzeń, może koło prosi o zmianę.
Muszę także pochwalić element eksploracji, o który nieco się obawiałem ze względu na tak nietypowe podróżowanie. Plansze nie są specjalnie wielkie i oferują raczej nieliczne obiekty, dlatego znajdowanie komponentów i surowców jest satysfakcjonujące. Dodatkowo odpowiednie przygotowanie jest wynagradzane dostępem do zamkniętych miejsc. Kłódka? Nie ma problemu, ponieważ stworzyłem wcześniej łom. Takich sytuacji jest oczywiście więcej.
Niestety, ale na dłuższą metę poszukiwanie staje się nieco męczące, ponieważ gracz bardzo szybko odkryje, że większość chatek najzwyczajniej w świecie powtarza się. Poza tym odnoszę wrażenie, że na niektórych planszach jest zbyt mało ciekawych miejsc. Nie powiem, wraz z rozwojem fabularnym spotkamy nowe miejsca, ale pewne obiekty pozostaną dokładnie takie same. Szkoda.
Wkurzają też zasady promieniowania, które po pewnym czasie musi nadejść. W niektórych przypadkach nadciąga tak prędko, że zaledwie po dwóch minutach musiałem szukać miejsc związanych z teleportacją. To kiedy mam eksplorować? Na całe szczęście w menu jest całkiem sporo opcji dopasowania rozgrywki. Można wyłączyć obrażenia czy uszkodzenie auta, więc jest czas na spokojną przejażdżkę. Potem otrzymujemy dostęp do nowych technologii, więc sprawa wygląda również inaczej. Są nawet umiejętności samochodu, ale bardzo proste i przypominają użycie zwykłych przedmiotów (np. leczenie postaci).
Pacific Drive – opowieść? Po co to komu?
Na pierwszy rzut oka opowieść wydaje się intrygująca. Mamy w końcu nietypowy świat, podejrzane anomalie, nieprawdopodobną technologię czy też możliwość teleportacji. W mojej jednak ocenie twórcy strzelili sobie w stopę przez dosyć skromną prezentację opowieści. Na początku poznajemy podstawowe informacje z krótkiego intra. Dowiadujemy się, że w 1947 roku Półwysep Olimpijski stał się miejscem rozwoju ciekawej technologii.
Oczywiście miało to swoje konsekwencji związane z podejrzanymi zniknięciami czy ewakuacjami. W 1955 rząd postawił mur, tworząc w ten sposób Olimpijską Strefę Wykluczenia, którą przyjdzie nam zwiedzać. Wiemy jedynie, że w pewnym momencie zamknięto dostęp do tego miejsca. Dodatkowo to, co się w nim wydarzyło, nie zostało ujawnione. Brzmi super? Pewnie!
Dlaczego więc cała historia opiera się głównie na słuchaniu jakichś ludzi? W dodatku nasza postać nie może się z nimi rozmawiać, dlatego jesteśmy jedynie biernymi słuchaczami. A sam temat wydaje się fantastyczny na pogawędkę, bo wcielamy się w osobę, której udało się pokonać barierę. W ten sposób trafiamy do nieprawdopodobnej, niebezpiecznej strefy. Tutaj aż prosiło o rozbudowane dialogi. Czemu ich nie ma? No i te misje. Jedź tam, zrób to i wróć. Szału nie ma.
Tak po prawdzie mówiąc, po kilku godzinach przestałem się opowieścią interesować. Szczerze? Nie czuję z tego powodów wyrzutów sumienia, ponieważ miałem ogromne problemy z nadążaniem za fabułą. Po prostu w żaden sposób nie przemawia do mnie słuchanie jakichś nieznajomych ludzi – na domiar złego lubią się ze sobą kłócić. Dodatkowym problemem jest też brak języka polskiego. Tłumaczenie to tam pół biedy. Problemem jest jednak moment, gdy czytacie opisy przedmiotów i zapoznajecie się z mechanikami gry Pacific Drive. Nie byłem w stanie podzielić swojej uwagi, dlatego monologi docierały do mnie co drugie zdanie.
Nad czym ubolewam, ponieważ jestem święcie przekonany, że polscy aktorzy głosowi mogliby odwalić tutaj kawał dobrej roboty. Podczas rozgrywki wyobrażałem sobie rewelacyjną ekipę z gry Holstin. To mogłoby się naprawdę udać! Zwłaszcza że dźwięki w tej grze są naprawdę ważne. Mówię tutaj o odgłosach otoczenia, nadchodzącej anomalii. Z całą pewnością potęgują klimat i napięcie wyrwane z jakiegoś przyjemnego thrillera. A jazda podczas wichury i ulewy z włączonymi wycieraczkami? Magia.
Pochwalić też muszę ukochane radio, ponieważ podczas jazdy możemy posłuchać naprawdę fajnych kawałków. Niektóre z nich są na licencji, więc w przypadku internetowych materiałów możecie nie usłyszeć wszystkiego (można je wyłączyć). Najlepiej byłoby samemu przesłuchać, zwłaszcza że każdy powinien znaleźć swoją ulubioną stację, bo znacząco się od siebie różnią.
Zaskakująco dobrze wpisuje się w to wszystko również warstwa graficzna. Twórcy postawili na nieco bajkową oprawę graficzną z małą liczbą wyraźnych szczegółów. Taki właśnie styl mogliśmy zobaczyć chociażby w survivalu The Long Dark. Mogę powiedzieć, że wyszło to produkcji na dobre, bo doskonale udało się podkreślić nietypowy świat.
Jeśli mowa o optymalizacji, ogólnie jest całkiem przyzwoicie. Tylko kilka razy gra sprezentowała mi solidny zjazd klatek, przez które prawie zaliczyłem zbyt bliskie spotkanie z drzewem. W ogólnym rozrachunku wszystko jest tak, jak powinno być.
Recenzja Pacific Drive – podsumowanie
Szczerze? Jestem po prostu na tę grę wkurzony. Spędziłem wiele przyjemnych minut na naprawie i modyfikacji auta, chwilami świetnie bawiłem się podczas eksploracji, polubiłem model jazdy. Nie byłem jednak w stanie znieść niektórych mechanik i zasad, które po prostu szkodzą rozgrywce.
To jednak i tak drobiazg, ponieważ prawie grę porzuciłem przez problemy techniczne (automatyczna zmiana ustawień gry zaprzepaściła mi prawie 2 godziny grania). Mógłbym nawet wczytywać bardzo często grę, ale system zapisu jest po prostu zbyt skromny oraz irytujący na dłuższą metę. Przyznam się szczerze, że po tym wszystkim mogę pojechać jedynie do sklepu po melisę. W prawdziwym życiu, ma się rozumieć. Nie zrozumcie mnie jednak źle, gra Pacific Drive wprowadza coś fajnego i świeżego! Po prostu twórcy powinni spędzić nieco więcej czasu na testach związanych z przyjemnością niektórych elementów. Z drugiej jednak strony dodali liczne ustawienia w menu. No ale i tak resetują się po wyłączeniu gry.
Do Pacific Drive z całą pewnością jeszcze wrócę. Czytałem w sieci o podobnych problemach, więc coś musi być na rzeczy! Czy grę polecam naszym czytelnikom? Tak, polecam, bo jest jednym z najciekawszych przedstawicieli tego gatunku. A w najgorszym przypadku grę zwrócicie lub poczekacie na aktualizacje. No i ta cena. 100 złotych? Jeździłbym.
Ocena końcowa:
✪✪✪☆☆
Zalety: | Wady: |
► Model jazdy | ► Problemy techniczne |
► Baza wypadowa | ► Niektóre mechaniki |
► Pomysł na rozgrywkę | ► Zapisywanie stanu gry |
► Mnogość opcji | ► Brak polskiej wersji |
► Przyjemna eksploracja | ► Sposób przedstawienia historii |
► Klimatyczne podróżowanie | |
► Udźwiękowienie |
Dostęp do gry otrzymaliśmy od firmy Kepler Interactive. Nie miało to żadnego wpływu na treść publikacji.