Gdy wydawało się, że w segmencie kamerek sportowych nie ma już za miejsca na konkurencję i został on zdominowany przez GoPro i DJI, na rynek wchodzi Insta360 GO. Producent co prawda nie oferuje takiej jakości i tylu możliwości co konkurenci, ale ma jedną, ogromną przewagę – niespotykanie mały rozmiar sprzedawanego urządzenia.
Od tego trzeba zacząć, bo wymiary Insta360 GO to cecha gadżetu, która pierwsza rzuca się w oczy i pozostaje jego największą zaletą przez cały okres użytkowania. Gadżet możemy z powodzeniem schować w dłoni, kieszeni, czy nawet w portfelu. Ma on rozmiary przypominające np. Xiaomi MiBand (bez paska), zaś wysokość obudowy porównać można ze standardową zapałką. Całość na dodatek waży tylko 20 gramów, co jest niespotykane w segmencie kamer sportowych. Z tymi wymiarami moglibyśmy wrzucić GO nawet do kategorii kamer szpiegowskich!
Model | Insta360 GO |
Wymiary | 49,4 x 21,4 x 14,85 mm |
Waga | 18,3 g |
Jakość wideo | 1080p 25 kl/s (standard) lub 30 kl/s (timelapse) |
Stabilizacja obrazu | Tak, żyroskopowa |
Kompatybilność | iOS, Android |
Kamera Insta360 GO wykonana została w większości z tworzywa sztucznego. Materiały są dobrze spasowane, a pod względem kolorystyki dominuje tu błyszcząca biel łudząco podobna do tej, które znamy z produktów Apple. Na froncie znajdują się: obiektyw, mikrofon i logo producenta, zaś z tyłu – złącze umożliwiające podłączenie GO do etui.
Etui jest w tym wypadku bardzo ważną, wręcz niezbędną, częścią zestawu. To nie tylko ochrona dla urządzenia (choć samo w sobie jest dość wytrzymałe i odporne na zachlapania), ale także powerbank/ładowarka i sposób na przesyłanie danych w jednym. Po magnetycznym zadokowaniu kamerki w pudełeczku możemy ją dodatkowo ochronić plastikową pokrywką. Złącze micro-USB z boku etui pozwala ładować zestaw lub połączyć się przez kabel ze smartfonami na Androidzie. Posiadacze iPhone’ów i iPadów mają trochę łatwiej – na dole pudełeczka znajdziemy bowiem męską wtyczkę Lightning umożliwiającą bezpośrednie „wpięcie” się do smartfona lub tabletu.
Jak to działa?
Obsługa Insta360 GO jest bardzo prosta i ogranicza się w zasadzie do wciskania jednego przycisku umieszczonego z tyłu kamerki. Akcesoria do montażu urządzenia zostały jednak skonstruowane tak, że po umieszczeniu w nich kamery, nagrywanie możemy także uruchomić, wciskając ją od frontu.
Pojedyncze naciśnięcie nagrywa jeden klip o długości od 15 do 30 sekund. Wideo jest automatycznie przycinane tak, aby nie rejestrować naszej dłoni wciskającej przycisk. Niestety nie działa to idealnie i zdarzało mi się nagrać swoją rękę. W ciągu dnia możemy nagrać nawet powyżej setki takich ujęć, wspomagając się oczywiście baterią z etui.
Z innymi funkcjami nie jest już tak łatwo. Np. proste zdjęcie wymaga najpierw dłuższego przyciśnięcia (trzeba zwrócić uwagę, czy GO weszło w „standby mode”) i następnie pojedynczego dotknięcia. Hyperlapse wymaga z kolei dwóch pojedynczych wciśnięć, a slow-motion – trzech. Ciężko od razu zapamiętać wszystkie komendy, a na dodatek jedynym feedbackiem jest tutaj pojedyncza dioda, która, jak nietrudno się domyślić, nie daje nam jasnej sytuacji, jakiego typu wideo nagrywamy w danym momencie i co na nim nagraliśmy.
Aplikacja z piekła rodem
Posiadacze smartfonów z Androidem będą musieli się natrudzić, aby zgrać filmy z gadżetu. Do łączenia się z kamerką musiałem zawsze używać kabelka z zestawu – zamiennik nie chciał działać. Na dodatek wykrywanie urządzenia przez aplikację działa w kratkę i trudno określić, co jest tego przyczyną. Aplikacja to zdecydowanie jedna z największych wad Insta360 GO.
Nie dość, że producent stosuje oddzielne oprogramowanie do każdego produktu, to jest ono bardzo nieprzewidywalne i zapchane niepotrzebnymi funkcjami. Nie ma możliwości bezpośredniego skopiowania plików na telefon czy komputer – klipy najpierw trzeba zgrać do aplikacji, a dopiero później je wyeksportować, co zajmuje sporo czasu. Obsługa jest tym bardziej uciążliwa, że oprogramowanie często po prostu nie wykrywa kamerki i za każdym razem trzeba się napocić, aby przywrócić połączenie.
Na dodatek aplikacja Insta360 przepełniona jest, w mojej opinii, zwykłym bloatwarem. Jest moduł społecznościowy, funkcja szybkiej edycji klipów i możliwość nagrywania z poziomu smartfona. Rozumiem chęci, ale w mgnieniu oka zamieniłbym te wszystkie dodatkowe funkcje na bezproblemowy eksport danych. W tym wydaniu obsługa kamerki przez aplikację jest po prostu uciążliwa.
Insta360 GO – jakość wideo
Eksport filmów przez aplikację niestety powoduje też pogorszenie jakości przesyłanych klipów. Surowe wideo według producenta ma jakość 40 Mbps, ale po wyeksportowaniu go do pamięci telefonu mamy już 10 Mbps mniej. Rozdzielczość 1080p i 25 kl/s zostają na szczęście bez zmian.
Mimo ograniczeń narzucanych przez aplikację, jakość wideo z Insta360 GO jest jednak dobra. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę niewielkie wymiary urządzenia. Ale jak na takiego malucha, kamerka radzi sobie nieźle. Podobał mi się przede wszystkim kąt widzenia obiektywu, który jest moim zdaniem złotym środkiem pomiędzy szerokim polem widzenia a deformacją obrazu. Na pochwałę zasługuje też stabilizacja (poradziła sobie m.in. z jazdą na rowerze po dużych dziurach) i doświetlone kadry nawet w słabych warunkach oświetleniowych.
Przykłady możecie zobaczyć poniżej:
Dodatkowe funkcje i akcesoria do insta360 go
Co prawda ja w swoich testach skupiałem się na możliwościach urządzenia jako kamery sportowej, ale należy zaznaczyć, że Insta360 GO może też nagrywać timelapse/hyperlapse (nawet do 8 godzin), wideo w zwolnionym tempie (100 kl/s) oraz tzw. barrel roll, gdzie obraz obraca się dookoła własnej osi.
Wśród akcesoriów dołączonych do zestawu znajdziemy przede wszystkim elementy pozwalające montować kamerkę w różnych sytuacjach. Znajdziemy tu uchwyt z taśmą samoprzylepną, klips pozwalający przyczepić GO do czapki i wieszany na szyi magnes, do którego można przyczepić urządzenie. Dodatki naprawdę przydają się w nagrywaniu. To miły gest ze strony producenta — szczególnie w czasach gdy za najmniejsze akcesorium najczęściej trzeba oddzielnie zapłacić.
Gadżet wyjątkowy, ale nie bez wad
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Insta360 GO, pomyślałem, że może być to realna konkurencja dla takich wyjadaczy segmentu kamer sportowych jak GoPro czy DJI Osmo Action. Myliłem się.
GO to dużo prostsza kamerka. Jej zaletą jest przede wszystkim maleńki rozmiar, nie zaś wysokiej jakości wideo, pojemna bateria lub wymienna pamięć. Urządzenie od Insta360 to podręcznikowy gadżet — sprawdzi się do zaimponowania kolegom z pracy czy podczas rodzinnych wakacji, żeby nagrać kilka filmików na plaży lub w górach. Nie jest to jednak na pewno narzędzie do profesjonalnego nagrywania filmów.
Dla kogo zatem przeznaczony jest Insta360 GO? Myślę, że doskonale sprawdzi się w rękach wszelkiej maści amatorów. Bez względu na to, czy lubicie nagrywać luźne vlogi, filmiki z rodzinnych wypraw, czy też niedzielną jazdę na deskorolce lub rowerze — powinniście być zadowoleni z efektu. O ile nie potrzebujecie ostrego jak żyleta obrazu, długich nagrań i możecie chwilę poczekać podczas eksportu danych — jest to sprzęt dla Was.
Sprzęt do testów otrzymaliśmy od firmy Solectric, dystrybutora Insta360.