W blogosferze siedzę już od jakiegoś czasu. Nie napiszę jakiego, żeby wstydu nie było, że mimo upływu lat jakoś brak mi chwały, blasku i splendoru części spośród zdecydowanie krócej działających influencerów. Śledzę ten świat jednak bardzo uważnie i nadziwić się nie mogę, że dzisiaj – w porównaniu do stanu jeszcze sprzed kilku lat – wszystko jest takie proste. Między innymi dzięki takim narzędziom, jak ReachaBlogger.

Jeżeli działacie w sieci to z pewnością nazwa ReachaBlogger gdzieś się Wam o uszy obiła (o ile nie macie z nią związanych prywatnych doświadczeń), jeżeli to Wasze pierwsze kroki – przychodzę z pomocą. ReachaBlogger to marketplace, który umożliwia bezpośrednią współpracę Klientów i Blogerów. Na polskim rynku pojawiła się jako pierwsza i aktualnie jest największą platformą świadczącą podobne usługi. Jeżeli lubicie cyferki, to te podczas pierwszego spotkania ze stroną powinny sprawić, że będziecie pod wrażeniem: 7082 współprace, 5042 zarejestrowanych klientów, 4828 zarejestrowanych blogów, 52909297 miesięcznego zasięgu unikalnych użytkowników wszystkich blogów na platformie, w sumie 29220204 fanów/followersów.

DO CZEGO TO W OGÓLE SŁUŻY?

Żadna to już nowina, że kampanie internetowe, zwłaszcza te związane z blogerami i influencerami, przynoszą dla marki często lepsze wyniki, niż tradycyjne formy reklamowe. Blogów jest jednak dużo, by poznać ich statystyki trzeba się czasami naprawdę wysilić, niełatwo odsiać te wartościowe od bezwartościowych. ReachaBlogger pozwala na zniwelowanie przynajmniej części z problemów związanych z akcjami marketingowymi w blogerskim świecie (gdzie przez blogerski rozumie się nie tylko strony internetowe, ale również profile na różnych mediach społecznościowych, jak Facebook czy Instagram). Z perspektywy twórcy ReachaBlogger służy do przedstawienia oferty (co i za ile oferuje, jakie działania może przeprowadzić za określoną kwotę). Z perspektywy reklamodawcy ta platforma to swoisty katalog możliwości, pogrupowany tematycznie, zawierający najważniejsze statystyki i umożliwiający natychmiastowy kontakt z twórcą.

JAK TO DZIAŁA?

Rejestracja na stronie jest banalnie prosta. Wystarczy podać e-mail, wymyślić hasło, kliknąć w link aktywacyjny i voila! Utworzone konto może mieć status Blogera, Klienta lub jednego i drugiego jednocześnie. Potem zostaje jeszcze uzupełnienie kilku rubryczek w tabeli – podstawowe dane osobowe i finansowe (formą rozliczenia może być umowa o dzieło lub faktura) – oraz dodanie medium. To ostatnie zajmuje chyba najwięcej czasu, choć i tak wymaga poświęcenia raptem kilku minut. Wystarczy wybrać typ działalności (do wyboru jest 12 portali), podać jej adres, napisać o niej kilka słów i dodać liczbę fanów, postów oraz statystyki (z ostatniego miesiąca, miesiąca go poprzedzającego i/lub ostatniego roku). Wypełnianie kończy się wyborem kategorii tematycznych najbardziej pasujących do naszych działań oraz przedstawieniem oferty w formie cenowej oraz opisowej. Po kliknięciu „dodaj medium” na weryfikację czeka się raptem kilka minut. Przynajmniej tak było z moimi kontami na Facebooku i Instagramie. Bardzo podobnie wygląda dodawanie zleceń.

medium

ILE TO KOSZTUJE?

Sama rejestracja jest absolutnie bezpłatna. Widać twórcom zależy na zgromadzeniu jak największej bazy potencjalnych współpracowników. Można więc nawet bez większego nastawiania się na zbijanie kokosów utworzyć konto i spokojnie czekać – a nuż ktoś się nami zainteresuje i dorzuci co nieco do domowego budżetu? Z perspektywy klienta z kolei umożliwia to lepsze rozeznanie w rynku oraz poznanie młodych, obiecujących talentów.

Pierwsze koszty przychodzą, gdy strony decydują się na współpracę. Platforma pobiera prowizję w wysokości 15% od wynagrodzenia Blogera, co jest aktualnie najniższą stawką na rynku. W przypadku rozliczeń barterowych, bo i taka opcja istnieje, prowizja w wysokości 10 zł pobierana jest od Klienta. Jest jeszcze kilka płatnych usług dodatkowych, głównie związanych z pierwszeństwem wyświetlania wśród ofert, ale są to wszystko rozwiązania opcjonalne.

A co z samymi cenami współprac? Średni koszt wpisu na blogu wynosi 180 zł. Po założeniu konta, przejrzałam katalogi, więc potwierdzam. Warto jednak zaznaczyć, że ceny zaczynają się już od złotych 10, a niektóre w ogóle skupiają się na pracy barterowej. Jest też oczywiście druga strona medalu – oferty liczone w grubych tysiącach, ale wtedy fame wydaje się zwykle adekwatny do kosztów. Stale rosnąca baza współpracowników wymusza na Blogerach i Klientach wypracowywanie atrakcyjnych stawek (to przecież podstawowa zasada konkurencyjności). Absolutnie każdy znajdzie więc coś dla siebie.

reachablogger

ŻEGNAJ PAPIEROLOGIO

Do tej pory podobne platformy zwykle mnie odstraszały poziomem skomplikowania i niejasności. ReachaBlogger przebił się przez tę ścianę, dzięki kilku banalnym, ale ułatwiającym życie, rozwiązaniom. Przede wszystkim cały proces przebiega online, nie wymaga żadnego zewnętrznego wsparcia. Fascynuje mnie również łatwość związanej z podejmowaniem współprac papierologii. Tutaj, to akurat ważne dla reklamodawców, wystarczy jedna faktura na wiele współprac. ReachaBlogger zajmuje się też w ramach pobieranej prowizji sporządzaniem umów o dzieło, wystawianiem PITów i rozliczaniem środków twórców. Wszystko to z pewnością ułatwia realizację bardziej masowych działań, które przy – przypomnę – 5000 ofert, ponad 52 000 000 zasięgu web i ponad 29 000 000 zasięgu w social media zdecydowanie umożliwia. A będzie jeszcze lepiej, patrząc po statystykach, bowiem w czerwcu firma odnotowała 308% wzrostu względem zeszłego roku.

CZY JEST COŚ, CO MI SIĘ NIE SPODOBAŁO?

Bardzo chciałabym napisać, że owszem, że ReachaBlogger ma swoje wady, co by platformę uczyniło bardziej „ludzką”, ale nie znalazłam. Nawet jak początkowo z gapiostwa utworzyłam konto obsługujące wyłącznie Blogerów, a nie Blogerów i Klientów, to udało się sprawę załatwić jednym kliknięciem. Później „liczyłam” na to, że może przełączanie między panelami tychże typów współpracowników będzie szwankowało, ale to także okazało się wyjątkowo przemyślane, intuicyjne i łatwe w obsłudze. Co więcej ReachaBlogger zaskoczył mnie dodatkowym bajerem w postaci wewnętrznego systemu oceniania atrakcyjności ofert, który wydaje się być kolejnym elementem ułatwiającym dobieranie współpracowników. Ode mnie więc ogromne wyrazy uznania, szczere gratulacje z powodu nominacji do Polskiej Nagrody Innowacyjności 2018 i zapewnienie, że trzymam kciuki za wygraną (wyniki już we wrześniu).

Zobacz Reach a blogger