Myślę, że jest sporo takich osób jak ja, które nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak komfortowy do pracy lub rozrywki przy komputerze może być fotel. Tę świadomość zyskałem właśnie dzięki najnowszemu sprzętowi. Poznajcie gamingowy fotel Razer Iskur V2 i kilka moich pierwszych wrażeń.
Nie chce sypać tutaj komunałami o tym, jak bardzo ważna jest nasza postawa podczas korzystania z komputera, a szczególnie wielogodzinna. Dotychczas nie przykładałem do tego większej uwagi, korzystając w zasadzie dość szczęśliwie z jednego z rozwiązań ze sklepu IKEA. Nie miałem powodów do narzekania, no, może prócz braku regulacji podłokietników, do których bardzo przyzwyczaiłem się w biurze. Brakowało mi tego rozwiązania, ponieważ łokcie musiałem opierać o blat biurka, zabierając sobie cenną przestrzeń. Na całe szczęście właśnie trafiła do mnie najświeższa odsłona fotela gamingowego od marki Razer. Mój problem najpewniej w końcu pryśnie. To jednak tylko jedna z wielu zalet, która poprawi mój komfort codziennej pracy. Pomyślałem, że jeszcze przed pełną recenzją zbiorę garść pierwszych wrażeń.
Kiedy kurier przytaszczył z samochodu paczkę, wyglądał na bardzo zmęczonego. Pomyślałem, że pewnie ma braki kondycyjne, bo przecież to tylko fotel. Moja ignorancja została szybko ukarana w chwili, kiedy musiałem przenieść karton do swojego pokoju. Nie wiem, ile ten bydlak waży, ale uwierzcie mi, że ja na tle kuriera miałem zdecydowanie większe braki kondycyjne.
Unboxing
Myślę, że podczas transportu pudło swoje przeżyło, a efekty wgnieceń to owoc frustracji osób, które paczkę musiały na sortowni przekładać. Na szczęście sam fotel pozostał nienaruszony.
W opakowaniu znalazłem oczywiście wszystkie niezbędne elementy. Jak na prawdziwego boomera przystało, który nie czyta wszystkich papierzysk, szukałem instrukcji. Tej oczywiście nie było. No ale komu instrukcja potrzebna do złożenia fotela? Oczywiście zielona plansza tuż po otwarciu mówiła jasno: zeskanuj kod, żeby zobaczyć tutorial video. No ale trzeba byłoby zwracać uwagę na papierzyska.
Na etapie unboxingu zaskoczyły dwie rzeczy:
Rękawiczki
W zestawie znalazły się charakterystyczne, czarne, materiałowe rękawiczki, żebyście swoimi tłustymi paluchami nie pobrudzili fotela. ;-) Oczywiście nie zabrakło charakterystycznego zielonego koloru w ich wykończeniu.
Instrukcja tego, czego nie wolno
Mam złą informacje dla tych, którzy planowali startować rakiety z fotela Razer Iskura i surfować na fotelu jak na desce windsurfingowej. Razer powiedział jasno: nie ma na to przyzwolenia. To samo dotyczy romantycznego siedzenia na fotelu we dwie osoby, pomimo że produkt poradzi sobie nawet z konkretną wagą 136 kg!
W zestawie, prócz oczywiście elementów fotela, producent osobno spakował niezbędne śrubki i narzędzie, które pozwoli je wkręcić.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że jestem zaskoczony jakością Razer Iskur V2
Po właściwie kilkunastu minutach fotel został złożony. Dopiero podczas składania zdałem sobie sprawę, że kolejny raz Razer nie zawodzi, jeśli chodzi o jakość. Wszystkie materiały są doskonałej jakości – charakterystyczna eko-skórka, która ma kilka faktur, ta przypominająca skórę węża i ta imitującą włókno węglowe na bokach siedziska.
Cała konstrukcja przypomina do złudzenia sportowy fotel, który wyciągnięto wprost ze sportowego auta. Ba, myślę, że gdybyście Iskura wrzucili do auta, Wasz pojazd mógłby zyskać sportowy sznyt, a przede wszystkim mógłby chwalić się lepszą jakością od tej, którą przewidział producent samochodu.
Żarty jednak na bok, bo Razer jak zwykle dowiózł, jeśli chodzi o jakość. Czuć to było już w momencie składania fotela. Pierwsze przymiarki, a później kolejne dni w fotelu, tylko to potwierdziły. Nie spodziewam się tutaj żadnych zwrotów akcji do czasu napisania recenzji. Mało tego, Razer podkreśla także odporność materiałów na zaprószenie ognia (np. od papierosa).
Dla mnie ogromnym game-changerem okazała się dołączona do zestawu poduszka, którą zakładacie na nagłówek. Pozwala mi na komfortową pracę (i granie), kiedy siedzę wyprostowany, mając dalej podparcie dla głowy.
Ogrom konfiguracji
No i pięknie, kolejny produkt Razera, który wypycha mi mój dotychczasowy ulubiony sprzęt. Pierwszym z nich był z pewnością Razer Basilisk V3 PRO. Po wielu latach sprawił, że zrezygnowałem z codziennej pracy Magic Mouse od Apple (wcześniej i tak korzystałem z myszy Razer Epic Naga Chroma do wieczornego grania w League of Legends). Teraz czas na fotel. To była miłość od pierwszego usiądnięcia.
Razer Iskur V2 to prócz komfortu także zaskakująca (jak na fotel gamingowy) liczba ustawień poszczególnych elementów. Oczywiście każdy z Was doskonale zna opcje ustawienia wysokości siedziska, kąt jego wychylenia czy wychylenia pleców, ale tutaj Razer postawił kilka dodatkowych kroków. Siedzisko można regulować charakterystyczną, sporą wajchą. Mamy mnogie ustawienia, jeśli chodzi o podparcie łokcia – dosłownie w każdej płaszczyźnie. W efekcie możecie wysunąć, przybliżyć, podnieść, obniżyć, zmienić kąt, zawęzić ustawienia podłokietnika tak, aby było Wam maksymalnie wygodnie. A cały element oparty jest o aluminiowe komponenty, żeby nie było mowy o samoistnym przemieszczaniu się tego elementu.
To nie wszystko. Po obu stronach fotela mamy możliwość pełnej regulacji odcinka lędźwiowego. Po jednej stronie regulujemy wypchnięcie lędźwi, po drugiej zakres podparcia. Trzeba się nieco nagimnastykować, żeby znaleźć najwygodniejszą dla siebie pozycje, ale to doskonała opcja na personalizację.
Komfort przez wiele godzin
W zasadzie po tych kilku dniach, kiedy usiadłem na starym fotelu, miałem wrażenie, że usiadłem na deskach obitych materiałem. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak szybko przyzwyczaiłem się do dobrego. Pierwsze kilkanaście godzin w Iskur V2 były bardzo komfortowe – w zasadzie nie zwracałem na fotel uwagi. Nie żebym Was oczywiście zachęcał, ale przy pracy na dwóch etatach spędzam po kilkanaście godzin w pozycji siedzącej (z przerwami), a nie czułem żadnych dolegliwości. To doskonałe świadectwo tego, że podczas wzmożonej rozrywki podczas grania i dobrym dopasowaniu fotela pod siebie… możecie liczyć na podobne wrażenia!
Co istotne, miałem pewną obawę: czy ekoskóra nie będzie powodować nadmiernego pocenia się pleców, czy mojego siedzenia? Co zaskakujące, nic z takich rzeczy nie miało miejsca. To jednak może wyglądać nieco inaczej latem, ale nie mogę tego jeszcze sprawdzić.
Podsumowując, jestem przekonany, że powrót do poprzedniego fotela nie będzie mieć miejsca. Teraz, o zgrozo, będę mógł jeszcze więcej pracować i czasem wieczorem pograć. Razer z powodzeniem przejął główną rolę nad kolejnym obszarem sprzętowym mojego dwu-etatowego setupu.