Punkt wrzenia to serial BBC, na który czekałem od dawna. Z prostej przyczyny — to serialowa kontynuacja udanego filmu pod tym samym tytułem. Na CANAL+ online zadebiutował dziś pierwszy odcinek, a ja na świeżo piszę swoje pierwsze wrażenia.
Postaram się odpowiedzieć na proste — z pozoru — pytanie: czy warto brać się za ten serial? Zacznijmy od tego, czy brak znajomości filmu przeszkadza w seansie jego odcinkowej kontynuacji. Otóż – na pewno nie zaszkodzi ta wiedza, bowiem wiele postaci zobaczymy w Punkcie wrzenia od BBC, aczkolwiek to całkiem nowa historia, a twórcy szybko tłumaczą, kto jest kim. Retrospekcje pomagają w zrozumieniu sytuacji, w jakiej znalazła się Carly – nasza główna bohaterka.
W filmie to właśnie ona była jedną z istotniejszych postaci. Współpracowała wówczas z Andym (Stephen Graham), który na wskutek zawału musiał porzucić gastronomię i udać się na przymusowy urlop. W filmie zobaczymy konsekwencje tych zdarzeń, czyli jak kobieta poradzi sobie w nowym miejscu z własnym składem jako szef restauracji.
Punkt wrzenia – krótka recenzja pierwszego odcinka
Punkt wrzenia z 2021 roku to gastronomiczny thriller, który oglądało się z zapartym tchem. Nie wiadomo, w którym momencie kurek z gazem eksploduje i zafunduje nam danie z alergenami, których się nie spodziewamy podczas posiłku. Wiadomo – aspekt wizualny wpływa mocno na nasze przeżywanie seansu, ale gdyby nie zdolna, aktorska ekipa to film mógłby zostać odebrany jako dobrze udawana jedno-ujęciowa akcja i nic poza tym.
W finale twórcy stawiają na dosyć fatalistyczny element, który sprowadza się do posypywania solą otwartej rany. Dużo w tym kliszowatej, banalnej goryczki. Jednak ja wtedy nie miałem świadomości, że powstaje kontynuacja. I to całkiem niezły ruch, aby zafundować widzom kolejną, kulinarną jazdę bez trzymanki. Co prawda – postać Andy’ego jest na drugim planie, ale pojawił się w dwóch scenach, więc będziemy obserwować, jak wypadek z filmu wpłynie na jego życie.
Tym razem jesteśmy wprowadzeni w wir pracy, kiedy w restauracji jest już cała sala klientów, a w kuchni powoli zaczynają piętrzyć się kłopoty, a czas nie jest sprzymierzeńcem naszych bohaterów. Nowe zamówienia, goście z pretensjami, błędy w kuchni i cała plejada charakterystycznych postaci. Jednym z bohaterów jest młody chłopak, który nie powinien się raczej znaleźć w takim miejscu przez wzgląd na swój brak doświadczenia. To on będzie czujnikiem zapalnym, aby na zapleczu restauracji kipiało od emocji. Jest przyczyna, musi być skutek i przypadkowe ofiary, które dostaną rykoszetem.
Szybko, intensywnie i pełne emocji
Okazuje się bowiem, że nasi bohaterowie mają do siebie wiele pretensji. Kiedy dochodzi do konfrontacji słownej, to dialogi tną nas aż do kości. Praca w gastronomii ma to do siebie, że czas jest na wagę złota, nie ma przestrzeni na długie komunikaty. Tutaj jest bardzo podobnie, jeśli chodzi zarówno o zarysowanie relacji, jak i konfrontacje słowne. Jest mięsiście, soczyście, ale też bardzo wymieszane składnikami. To dopiero pierwszy odcinek, a otrzymałem taki rys bohaterów, że można się pogubić. Mam nadzieję, że większość z tych wątków nie zostanie porzucona i każdy z nich jest potrzebny w budowaniu zamkniętej, składnej historii.
Serial Punkt wrzenia na pewno spodoba się fanom kulinariów. To niemalże paradokumentalne wejście w świat gastronomii. Kamera niby ukradkiem podgląda bohaterów, ale skupia uwagę na szczegółach. Szybkie cięcie i zbliżenie na potrawy, czy proces ich przygotowania. Możemy znaleźć wiele scen na długich ujęciach, co mnie niezmiernie cieszy, bo film pod tym kątem zachwycał. Niby nie powinno to mieć znaczenia w dramacie, ale właśnie taki tryb wizualnej narracji pozwala nam wejść w ten gastronomiczny, szybki świat. Żywe kino. Mamy wrażenie, że jesteśmy w centrum wydarzeń.
Punkt wrzenia to świetna propozycja dla fanów The Bear
Punkt wrzenia składa się z czterech odcinków. Dziś zadebiutował pierwszy, a kolejne będą udostępniane co tydzień na platformie streamingowej CANAL+ online co każdy czwartek. Ja nabrałem chęci na następne danie i jestem ciekaw, jak potoczy się ta historia.
Z jednej strony mamy na drugim planie dramat osoby, która nie może robić tego, co kocha, a z drugiej – nowe doświadczenie kucharki, próbującej zaplanować nad zespołem. Nie doprowadzenie do pożaru w takim miejscu to niezła sztuka. Fani serialu The Bear oraz oczywiście – gotowania – powinni być zadowoleni. Jestem na tak.