Sprawdzamy, czy PlayStation 5 faktycznie jest „dla graczy” – tak jak mówią materiały marketingowe.

Stało się. Po ponad tygodniu intensywnej walki i nieustannego przeglądania sklepów internetowych, udało mi się nabyć upragnione PS5. Czy konsola jest warta swojej – podkreślmy to – niemałej ceny? Czy zapewnia efekt „wow”? W moim przypadku odpowiedź na oba te pytania brzmi: „tak”.

Nie bez podstaw użyłem wcześniej określenia „upragnione” w odniesieniu do PS5, bo konsola w moim przypadku faktycznie była gruntownie przemyślanym zakupem. Oczywiście sporo moich wątpliwości dotyczyło tego, czy wybrać sprzęt Sony, czy Microsoftu. Za sobą mam jednak całą generację spędzoną z Xbox One, więc teraz zacząłem kierować się jednak w stronę PlayStation. Nie zagrałem do tej pory w takie hity jak obie części „The Last of Us” czy nowe „God of War”, o „Spider-Manie” nie wspominając.

Dlaczego Sony o tym nie mówi?!

Sony jednak pomyślało o graczach dokładnie w takiej sytuacji jak ja. Dopóki nie kupiłem konsoli, nie trafiłem na tę informację, ale dzięki subskrypcji PlayStation Plus jako posiadacz PS5 już na starcie dostajemy aż 20 gier w ramach tzw. PS Plus Collection.

Mając doświadczenie z „darmowymi” grami w ramach np. Games With Gold na Xboksie, spodziewałem się raczej mniej popularnych tytułów. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że już na starcie mogę zagrać w większość produkcji, które chciałem nadrobić z czasów, gdy posiadałem Xbox One zamiast PS4.

PlayStation 5 jak Święty Graal. Kupienie konsoli w Polsce jest możliwe, ale pojawiają się inne problemy

„God of War”, „Uncharted 4”, „The Last Guardian”, „The Last of Us”, „Crash Bandicoot N. Sane Trilogy” – między innymi te tytuły planowałem kupić i przejść na PS5. Ale dzięki subskrypcji PlayStation Plus i pakietowi gier na powitanie, wystarczyło kupić jeden abonament zamiast każdej pozycji osobno, co wyszłoby zdecydowanie drożej.

To świetnie przemyślana oferta, dzięki której gracze mają co robić, a Sony ma okazję zwiększyć pulę subskrybentów swojej flagowej usługi. Szkoda, że nie jest ona mocniej promowana. Miłym gestem byłby też np. kod na 1 miesiąc PS Plus za darmo dla nabywców PS5.

PS5 – pierwsze wrażenia

Konsola PlayStation 5 to zatem dla mnie w dużej mierze sprzęt do nadrabiania gier z PS4 w rozdzielczości 4K i 60 klatkach na sekundę. I cóż, w tej roli sprawdza się znakomicie. Grafika, mimo że niektóre produkcje mają już swoje lata, prezentuje się olśniewająco. Jestem miłośnikiem wysokiej jakości obrazu i nareszcie nie mam się czego czepiać. W przypadku poprzednich generacji konsol niestety nie było tak różowo – poszarpane krawędzie i tekstury niskiej rozdzielczości czasem wołały o pomstę do nieba. Na szczęście na PS5 ten problem zniknął w zupełności i mogę nareszcie cieszyć się idealnym obrazem.

To jednak tylko „wsteczna kompatybilność”. A co z prawdziwie next-genowym doświadczeniem? I tutaj, ku mojemu zaskoczeniu, jest naprawdę dobrze. Jak pewnie większość posiadaczy PlayStation 5, zabawę zacząłem z „Astro’s Playroom”. Gra z pomocą sympatycznych robotów przeprowadza nas przez techniczne możliwości konsoli i kontrolera. Naprawdę ciężko choć raz się nie uśmiechnąć podczas tej kolorowej przygody, która jest jednocześnie znakomitym pokazem mocy PS5. Problem tylko w tym, że obok „Astro’s Playroom”, prawdziwe next-genowe doświadczenie oferują póki co tylko dwa inne tytuły – „Spider-Man: Miles Morales” i „Sackboy: A Big Adventure”. Mało.

playstation 5 dualsense
Pad DualSense do PS5 ma kilka rewolucyjnych rozwiązań, ale jego zaletą jest przede wszystkim wygoda

Na plus muszę też zaliczyć interfejs, który działa bardzo płynnie i w miarę intuicyjnie. Jest w nim wiele przemyślanych rozwiązań, np. gdy pierwszy raz włączamy konsolę, od razu rozpoczyna się pobieranie „Astro’s Playroom”. Gracz zajmuje się wstępną konfiguracją i logowaniem, a gra ściąga się w tle. Dzięki temu możemy zacząć rozgrywkę praktycznie od razu. Elementy takie jak ustawienia czy sklep włączają się błyskawicznie – bez względu na to, czy aktualnie np. gramy w jakąś grę. To kolejna rzecz, która irytowała w poprzednich generacjach, ale dzięki przeskokowi na dyski SSD, problem wolno działających menu czy długiego ładowania został wyeliminowany praktycznie całkowicie.

Na deser zostawiłem pada DualSense. Wiele recenzji zaraz po premierze konsoli wyróżniała kontroler jako najlepszy element całego PS5. Rzeczywiście – jego możliwości takie jak żyroskop, wbudowany mikrofon i głośnik oraz rozbudowane wibracje robią wrażenie, choć chyba nie chciałbym z nich korzystać w każdej grze. To, co dla mnie najważniejsze w DualSense to wygoda. To pierwszy pad do PlayStation, który jest dla mnie wygodny i nareszcie może konkurować z konstrukcją Microsoftu. Trzyma się go świetnie, przyciski naciska się z przyjemnością, a gałki są wygodne i pokryte materiałem o wyraźnej, szorstkiej teksturze. Super!

Jak nietrudno się domyślić, póki co z zakupu PS5 jestem bardzo zadowolony. Mam poczucie, że dostałem rzeczywiście konsolę nowej generacji. Oby tylko pojawiły się na nią kolejne next-genowe, abym nie musiał do upadłego nadrabiać biblioteki z PS4.

Marzec 2021 – darmowe gry w PlayStation Plus: jest grubo!