Masz zepsutą kartę graficzną? Jedno jest pewne – zamiast wyrzucać ją do kosza, wrzuć ją do… piekarnika!

Ponad trzy lata temu kupując nową jednostkę PC, postanowiłem że zmienię strategię kupowania sprzętu. Niegdyś wychodziłem z założenia, że nie warto wydawać nazbyt wiele, ot wydać jak najmniej by komp „starczył” na rok, może cudem dwa. A propos kupna sprzętu postanowiłem nie oszczędzać, kupowałem najbardziej wydajne elementy, nie patrząc specjalnie na ich cenę. Oczywiście w ramach zdrowego rozsądku.

Takim sposobem kupiłem komputer wydając na niego spore pieniądze, na który składała się karta Geforce 9800GT, która sama kosztowała 700zł. Byłem niesamowicie zadowolony z nowego peceta, wszystko działało aż miło do momentu kiedy karta graficzna nie pokazała cudownych bonusów na ekranie, w postaci tzw. artefaktów.

Niestety szykowała się wymiana, karta nadawała się do wywalenia. Dobrze, że przypadkiem w owym koszu nie wylądowała bo jak się okazało był dla niej ratunek i nie mówię tutaj o gwarancji czy serwisie. Okazało się, że przypadłość artefaktów w tym modelu jest dość powszechny za sprawą prawdopodobnie słabej jakości lutów. Przeglądając fora internetowe, materiały na Youtube – okazało się, że wystarczy ją wygrzać w… piekarniku, prawie jak siostre literackiego Antka.

[heading] Przygotowanie do pieczenia [/heading]

Karta winna wylądować w piekarniku na nie dłużej nie krócej niż 9 minut. Pieczenie odbywać miało się w temperaturze około 190 stopni. Przed rozpoczęciem całej operacji, należy kartę graficzną rozebrać do absolutnego minimum. Wyzbyć się wszelkich radiatorów, usunąć zalegającą pastę i wyciągnąć plastikowe zworki czy tzw. śledzia. Tak przygotowana karta jest praktycznie gotowa do pieczenia. Niektórzy kucharze, zalecali zabezpieczenie wszelkich rezystorów czy też wtyczek DVI. Poszedłem ich śladem, owijając wszelkie odstające elementy na karcie folią aluminiową, w która zawinięta była wilgotna chusteczka).

Zabezpieczoną kartę należy oprzeć o cztery zwinięte kulki przygotowane z folii aluminiowej a następnie umieścić ją na tacce, która wyląduje w piekarniku.

gotowanie karty

Byłem ogólnie mocno sceptyczny co do całej operacji, gdyż nie wyglądało to na racjonalne zachowanie, ale cóż miałem do stracenia?

[heading] Proces pieczenia, etap emocji [/heading]

Czytając wszelkie poradniki i doświadczenia kucharzy, którzy owy specjał przygotowywali nie do końca wiedziałem na jaki czas pichcenia się zdecydować. Jedni radzili 8 minut, drudzy 9 – w końcu zdecydowałem się na tą drugą opcję. Wyznacznikiem tego, czy proces idzie w dobrym kierunku miał być zapach, palonej elektroniki, który pod koniec pieczenia powinien być wyczuwalny.

Zatraciłem nadzieję w swój piekarnik, jako że przy 8 minucie żadnej woni niestety nie wyczułem. Co ciekawa pojawiła się ona chwila później, koło 30 sekund przed zakończeniem wygrzewania. Wyciągnąłem ją z piekarniku po pełnych minutach, a w kuchni rozległ się zapach karty graficznej :]

Ostygła po 30 minutach, więc zabrałem się do składania. Na pierwszy ogień poszła nowa pasta, następnie radiator, zworki i pozostałe śrubki. Pozostało tylko przetestować.

[heading] Wielki finał  [/heading]

Nie ukrywam, że bałem się wkładać upieczoną kartę graficzną do slotu PCI-E. O ile karta i tak miała wylądować w śmietniku, to z pewnością szkoda by mi było kupować nową płytę główną. Zaryzykowałem i opłaciło się, od pierwszego uruchomienia było widać, że karta zyskała drugie życie. Przy pierwszym ekranie nie było widać śladu po artefaktach, Windows uruchomił się również bez najmniejszych problemów. It’s alive!

Uruchomiłem kilka testów by sprawdzić czy się nie przegrzewa – temperatura karty graficznej oscylowała w granicach 45-47 stopni. Nie jest chyba źle, skoro te modele i po 100 stopni potrafią osiągać (zasłyszane).

Cała operacja przyniosła niesamowicie wiele satysfakcji i pozwoliła zaoszczędzić ponad 500zł, które przeznaczone były na zakup nowej. O ile to rozwiązanie może być doraźne o tyle dłużej będę mógł z niej korzystać a w necie masa informacji o ludziach, którzy po 2-3 krotnym pieczeniu dalej z karty korzystają. Czas na banał, o ile pieczenie nie do każdej karty się nada, o tyle warto przeglądać doświadczenia innych, internet to źródło niesamowitej wiedzy!

PS Call of Duty MW3 grywalnością miażdży poprzednie wersje!