Początek mojej przygody z marką Teufel nie należał do kapitalnych. Wszystko za sprawą słuchawek Teufel Airy True Wireless, co do których liczyłem, że porwą mnie, ale jakość wykonania bardzo niskich lotów, zadowalająca jakość dźwięku i koszmarna cena (650 zł/ 450 zł). Czas jednak na nowe otwarcie, które zapowiada się naprawdę nieźle. Przed Wami kilka pierwszych wrażeń z korzystania ze słuchawek Teufel Supreme On.
Zanim dostałem pierwszy sprzęt do testów marki Teufel, sporo się nasłuchałem jak bardzo ten sprzęt popularny był i jest w naszym kraju. Każdy kto zarabiał lata temu na Saksach, ponoć zawsze wracał ze sprzętem audio tej marki. Gdy wrócę pamięcią i przypomnę sobie wielkie, modułowe sprzęty audio u bogatszych członków rodziny, to wspominam głównie markę Aiwa.
Wróćmy jednak do rzeczywistości, bo ta jest równie kolorowa, przynajmniej jeśli chodzi o wybór w świecie audio. Cieszę się na nowy test sprzętu od Teufel, bo słuchawki, które trafiły w moje ręce, przedstawiane są jako najmocniejsze słuchawki Bluetooth od marki Teufel, a więc może być już tylko ciekawiej. Supreme On to słuchawki nauszne, skłamałbym gdybym powiedział, że to moja ulubiona kategoria słuchawek, ale rozumiem i w pełni doceniam ich walory. Mobilność, najczęściej bez kompromisów jakości, kosztem nieco mniejszej wygody (w stosunku do moich ulubionych słuchawek wokółusznych).
Zaczynając jednak od samej konstrukcji, to mamy tutaj przepaść w stosunku do jakości wykonania Airy True Wireless. Celowo o tym wspominam, bo słuchawki TWS od Teufela były skonstruowane z koszmarnej jakości plastiku. Takiego, które kojarzy się nie z przyzwoitą niemiecką firmą, a z chińskim półproduktem. Supreme On w kontekście jakości użytych materiałów, to ekstraklasa. Piękne materiałowe wykończenie od zewnętrznej strony pałąka łączącego obie muszle, po wewnętrznej stronie piękne gumowane wykończenie, ze wzorkami. Nie zaoszczędzili tutaj, klasa.
Muszle wykończone silikonowym/skóropodobnym tworzywem skrywające miękkie wykończenie. Mamy także po obu stronach muszli wyciągnięte fragmenty przewodów, które kryją się w pałąku. To celowa zagrywka, bo dzięki temu muszle można złożyć, co przekłada się na ultramobilność słuchawek. Nie mogę złego słowa powiedzieć, jakość wykończenia stoi na wyższym poziomie niż moje wysłużone Sony WH-1000XM2 czy Skullcandy Crushery, których używałem ostatnio, a dodam, że te słuchawki są trzy razy tańsze (od cen premierowych tych urządzeń).
Jeśli chodzi o jakość dźwięku nie mogę wiele powiedzieć jeszcze, prócz tego że jest bardzo obiecująco. Więcej będzie przy pełnej recenzji, kiedy będę mógł się z nimi osłuchać. Dużo za to można powiedzieć o wszystkich technologiach, które upchnął w nich producent. Mamy Bluetooth 5.0, ze wsparciem aptX i AAC, ponadto moduł NFC do szybkiego łączenia ze smartfonami, nie jeden a dwa mikrofony z technologią Qualcomm CvC do rozmawiania przez popularne aplikacje do komunikacji, a prawdziwą wisienką na torcie jest funkcja wyłączania muzyki, kiedy zdejmujecie słuchawki z uszu i przywracania jej odtwarzania, gdy założycie je z powrotem.
Czuje, że mamy króla słuchawek w segmencie do 650 zł, ba nawet do 450 zł, bo aktualnie za tyle możemy je kupić, jeśli wykorzystamy kod rabatowy udostępniony na stronie producenta. Ja wracam do słuchania i niebawem przygotuje dla Was pełną i obszerną recenzję tego sprzętu, choć mam wrażenie, że nie znajdzie się słuchawkowy chojrak, który przebije możliwości Teufel Supreme On w tym przedziale cenowym.
Wracam do Was z recenzją w ciągu najbliższych tygodni.