Jakiś czas temu sprzedając swoją lustrzankę, byłem masowo bombardowany przez oferentów. Niestety nie tych, którzy pragnęli kupić mój aparat lecz tych, którzy pragnęli go sobie przywłaszczyć. Dostawiałem niesamowite oferty wprost z czarnego kontynentu, gdzie wystarczyło, że podam swój PayPal. Potem fikcyjny przelew od reprezentanta wspomnianego kontynentu a na jego dowód piękny zrzut ekranu z przelewem, dostarczony do mnie mejlem. Nie muszę oczywiście dodawać, że przelew na konto PayPal nigdy nie dotarł?

Dzisiaj miałem inną, ciekawą sytuację. Dostałem miłą wiadomość, że mój ajfon został kupiony. W sumie to ucieszyłem się, bo to krok bliżej upragnionego Nexusa. Radość jednak szybko zamieniła się zdziwienie, kiedy zobaczyłem kto ów smartfon kupił. Osoba bez kompletnie żadnego komentarza i z mało-polskim nickiem. Sprawdziłem z ciekawości dane i okazało się, że do czynienia mam z Dżejsonem z Kanady. Nie ze mną te numery, Wy nigeryjscy oszuści! ;-)

Oczywiście nie liczę na to, że pieniądze jakimś cudem wylądują na moim koncie, niemniej jest to w sumie spory kłopot. W końcu Allegro pobiera prowizję za taką fikcyjną sprzedaż, a 50zł piechotą nie chodzi. Oczywiście zgłosiłem całe zajście i co ciekawe wygląda na to, że mój przypadek nie jest odosobniony. Allegro chyba odnotowało jakąś plagę, nawiązując do wpisu na wykopie. Allegro już nie wymaga podania adresu zamieszkania i nie wysyła kodu tradycyjną pocztą, by aktywować konto? To się porobiło. Ciekawe cóż ciekawego na tych trolli wymyślą, masowy ban na Nigerię? ;-)

Poważnie jednak podchodząc do sprawy, to ja i moja aukcja to pikuś, ale co w sytuacji kiedy aukcje hurtowo wygrywają oszuści u osób, które mają po kilkadziesiąt/kilkaset aukcji? Sprawa wówczas nie wygląda wcale różowo. Drogie Allegro, czas podnieść rękawicę.