23.07.2020 11:43

Okiem PraWWWnika #7: Pułapki licencji – oto kilka najgłośniejszych przypadków

W życiu akceptujemy miliony stron licencji oprogramowania bez większego zastanowienia się nad ich treścią. W dobie wszechobecnych ścian tekstu traktujących o plikach cookies oraz przetwarzaniu danych osobowych akceptujemy ich treść, byle by można było korzystać z właściwej treści.

tomek palak

W życiu akceptujemy miliony stron licencji oprogramowania bez większego zastanowienia się nad ich treścią. W dobie wszechobecnych ścian tekstu traktujących o plikach cookies oraz przetwarzaniu danych osobowych akceptujemy ich treść, byle by można było korzystać z właściwej treści.

Czym jest licencja?

Licencja jest elementem Prawa autorskiego. W skrócie mówiąc jest to udzielenie upoważnienia do korzystania z utworu na określonych w umowie zasadach. Z licencjami spotykamy się praktycznie na co dzień (kto z nas nigdy nie kliknął “Dalej” w instalatorze bez sekundy zastanowienia nad skutkami niech pierwszy rzuci kamieniem). W umowie licencyjnej możemy określić zakres, miejsce, czas czy też zasady korzystania z tego utworu. Jest to umowa cywilnoprawna określająca zasady z jakimi musimy się liczyć wykorzystując dany utwór. Jednakże czy akceptowanie treści umów bez wcześniejszego zapoznania się z nimi nie skończy się oddaniem jakiejś części ciała?  

Czego dotyczy licencja? 

O dzieleniu się organami za chwilę, ale właściwie czego dotyczy sama licencja? Umowa licencyjna, jak i całe prawo autorskie jest związane z utworem. Zgodnie z art. 1 Ustawy utwór jest to: każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.” W świecie nowych technologii właściwie każdy udostępniony program i technologia mogą zostać objęte licencją. Można ją nazwać również swoistym regulaminem korzystania z tego utworu.  

Rodzaje Licencji: 

Licencje można kształtować dowolnie, oczywiście w ramach ograniczeń ustawowych, takich jak ochrona konsumentów, ale to już kwestia na zupełnie inny artykuł.  

Najbardziej popularnymi podziałami, z którymi można się spotkać na rynku: 

W zakresie korzystania: 

Pełna- licencja zezwala na korzystanie z utworu w takim samym zakresie, jak z pierwotnego utworu. 

Niepełna- licencja określa dokładny zakres korzystania- na konkretnych polach eksploatacji (np. Jedynie w zakresie Unii Europejskiej).  

W zakresie wyłączności: 

Niewyłączna- gdy posiadanie przez nas licencja nie wyłącza innych licencjobiorców.  

Wyłączna- gdy tylko my jesteśmy jedynym licencjobiorcą- ta licencja wymaga zachowania formy pisemnej- czyli nie może być zawarta w sposób dorozumiany czy też ustnie.  

W zakresie pochodzenia: 

Dobrowolna- ta najbardziej popularna, gdy twórca udziela jej na konkretnych zasadach innym podmiotom lub osobom fizycznym.  

Ustawowa- wywodząca się z przepisów prawa.   

Zupełnie osobną kwestią są tzw. wolne licencje, takie jak licencje z grupy Creative commons, ale to również temat na osobny wpis.  

Przykłady pułapek

A teraz parę historii o licencjach i do czego może prowadzić akceptowanie w ciemno: 

Font Goldman Sachs- Nie tak dawno jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie udostępnił do wykorzystania font zaprojektowany na potrzeby ich organizacji. Jednakże jednym z wzmianek w licencji wykorzystania fontu (tak, takie również istnieją), był zakaz dyskredytowania tego banku. Niby nic, a jednak warto przemyśleć przed publikacją artykułu czy mamy pełnię praw do fontu użytego do jego napisania.   

Pc PitstopJedną ze starszych historii związanych z niespodziankami w licencji był punkt w EULA (end-user license agreement) oprogramowania PC Pitstop, który oferował nagrodę w wysokości 1000 $ za skontaktowanie się ze spółka i powołanie na odpowiedni punkt, aby ją otrzymać. Pc Pitstop ogłosiło, że dopiero po 5 miesiącach oraz ponad 3000 uruchomionych kopiach oprogramowania  pierwszy użytkownik odebrał nagrodę.   

AWS cloud platform i iTunes- ciekawym postanowieniami, wynikającymi ze specyfiki systemu amerykańskiego prawa są zakazy wykorzystania oprogramowania Amazon Web Service oraz Itunes w celach związanych z działalnością terrorystyczną oraz produkowaniem nuklearnych pocisków, broni chemicznej oraz biologicznej (także strzeżcie się, wybierajcie inne oprogramowanie przy projektowaniu broni zagłady).  

Jednakże, niektóre z takich zapisów, nie tylko nie mają mocy prawnej, ale również mogą być niezgodne z prawem, przynajmniej w Polsce. Ze względu na ogólnoświatową dystrybucję gier, pojawiają się czasem w licencji punkty, takie jak w grze Red Dead Redemption 2, gdzie gracz zrzekał się roszczeń w stosunku do Rockstar Games w zakresie pozwu zbiorowego. Na szczęście w polskim systemie prawnym konsument nie może zrzec się takich praw, więc możecie spać spokojnie.   

Jednocześnie warto uważać i od czasu do czasu przejrzeć zapisy licencji. W związku z 1 kwietnia, sklep Gamestation zaktualizował swoje EULA dodając „Klauzulę duszy”- użytkownicy akceptując treść licencji odstępując jednocześnie sieci sklepów z grami swoją duszę. Oczywiście klienci mieli możliwość zaznaczenia odpowiedniego checkboxa wyłączającą tę klauzulę, lecz do tego trzeba było zapoznać się z treścią licencji, a aż 7500 klientów nie miało na to czasu ;)  

Ale pojawiają się również ciekawe projekty artystyczne zachęcające do czytania licencji:  

„The Man who Agreed – Apple Terms and Conditions” Booklet  

Podsumowując warto przeczytać najpierw treść, którą akceptujemy ;) Nie tylko w przypadku umów “na papierze”, ale również w wersji cyfrowej. Mimo ton liter przelewających się przez nasze ekrany regulaminy serwisów, z których korzystamy na co dzień czy też licencje programów mogą posiadać niemiłe niespodzianki. W dobie wszechobecnego big data oraz śledzenia użytkowników to tym bardziej wskazane;] 

Więcej artykułów w ramach Okiem PraWWWnika znajdziecie tutaj.


Źródła 

Goldman Sachs Restricted Font License 

https://en.wikipedia.org/wiki/End-user_license_agreement 

https://www.nytimes.com/interactive/2019/06/12/opinion/facebook-google-privacy-policies.html 

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. 

Autorzy: 

Tomasz Palak – radca prawny, mówca, szkoleniowiec, a także wykładowca na Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku, Wyższej Szkole Ekonomii i Informatyki w Krakowie oraz Wyższej Szkole Administracji i Biznesu w Gdyni. Występował na I love marketing, Infoshare, TEDx, Fuckup Nights i licznych innych wydarzeniach. Pisze, uczy, gra na gitarze.  

Tomasz Skupny- prawnik, doktorant zajmujący się prawem nowych technologii, i cyberbezpieczeństwem, współpracujący w ramach kancelarii Tomaszpalak.pl. W wolnych chwilach żegluje, wspina się i spędza czas w książkach.