Nowy abonament RTV. Co czeka Polaków?
Jan Dworak, były prezes TVP, wraz z grupą ekspertów opracowali dokument, na podstawie którego mogłaby powstać nowa ustawa o mediach publicznych. Autorzy proponują, by nadawcy państwowi nie byli finansowani poprzez abonament RTV pobierany od gospodarstw domowych. Ich pomysł jest zupełnie inny.

Obecnie do uiszczania abonamentu zobowiązany jest ten, kto posiada odbiornik telewizyjny lub radiowy w domu albo w samochodzie. Wciąż na mocy jest także prawo obligujące do rejestracji takich urządzeń w placówce Poczty Polskiej lub na stronie internetowej w ciągu 14 dni od chwili zakupu. W przypadku wykrycia niezarejestrowanego telewizora można zapłacić karę w wysokości 30-krotności miesięcznego abonamentu. Obecnie jest to 819 zł.
Nie jest tajemnicą, że niewielka część osób rzeczywiście płaci abonament i wywiązuje się ze swojego obowiązku. Sprawozdanie KRRiT za 2022 rok daje na to jasny dowód — z 2,38 mln osób, od których spodziewano się uiszczenia należności, wpłaty wpłynęły od 828 tysięcy. Oznacza to, że zapłaciło jedynie 35% zobowiązanych. Pieniędzy przelewanych finalnie na konta TVP i Polskiego Radia z tytułu abonamentu jest co roku zbyt mało, by pokryć koszty działalności, dlatego też media publiczne otrzymują rządowe dotacje. Na pierwszy rzut oka widać, iż taki model finansowania jest nieefektywny. W tej chwili pojawił się jednak nowy pomysł.
Audiowizualna rewolucja: miesięczna opłata pobierana od każdego podatnika zamiast abonamentu RTV za urządzenie
Dziennikarze Wirtualnych Mediów dotarli do dokumentu zatytułowanego: “Media obywatelskie — założenia ustawy o mediach służby publicznej”. Został on opracowany przez zespół Jana Dworaka, byłego prezesa telewizji publicznej w latach 2004 – 2006, a w później (2010 – 2016) przewodniczącego KRRiT.
Autorzy opracowania stwierdzili wprost, że model biznesowy, w którym pieniędzy z pobieranego abonamentu nie wystarcza i konieczne jest dodatkowe finansowanie uchwalane przez Sejm, wymaga zmian:
Taki sposób finansowania nie spełnia podstawowych standardów europejskich i przyczynia się do bezpośredniego uzależnienia działalności mediów publicznych od aktualnie rządzącej większości parlamentarnej.
TVP i PR muszą oprócz tego sprzedawać czas antenowy reklamodawcom, co powoduje tylko to, że nie skupiają się na wypełnianiu misji społecznej przez konkurencję o uwagę widza z prywatnymi nadawcami. Emitują więc kopie komercyjnych formatów, które mają na celu jedynie bezrefleksyjną rozrywkę.
Twórcy nowego projektu mówią, że media publiczne powinny emitować znacznie mniej reklam, szczególnie w tzw. prime time, dzięki czemu nie będą uzależnione od rankingów popularności programów. Także audycje dostępne na platformie VOD nie powinny być poprzedzane czy też przerywane reklamami, chyba że jest to koniecznie ze względu na umowy licencyjne z producentami.
Jeśli chodzi o szczegóły dotyczące opłat, autorzy projektu proponują, aby zamiast rocznej stawki 327,60 zł za telewizor oraz 104,40 zł za odbiornik radiowy naliczane właścicielowi urządzenia, opłata była pobierana od każdego podatnika osiągającego przychód (także od firm). Wyliczono, że w przypadku osób rozliczających się poprzez PIT opłata wynosiłaby blisko 100 zł rocznie, czyli 8,30 miesięcznie. Można zatem powiedzieć, że mielibyśmy w Polsce coś na zasadzie obowiązkowej subskrypcji, z której nie można zrezygnować. Nawet w przypadku pozbycia się telewizora lub radia. Jednocześnie podano, że przedsiębiorcy czy organizacje pozarządowe musiałyby płacić więcej. Stawka miałaby być w przyszłości waloryzowana.
Pewna część społeczeństwa – tak jak ma to miejsce obecnie – byłaby zwolniona z ponoszenia kosztów istnienia mediów publicznych. Zgodnie z propozycjami zawartymi w dokumencie byłyby to: osoby o niskich dochodach, z dysfunkcjami narządu wzroku lub słuchu, bezrobotni, osoby pobierające rentę, a także ci, których miesięczny dochód nie przekracza kwoty minimalnego wynagrodzenia, z wyjątkiem prowadzących działalność gospodarczą lub produkcję rolną. Oprócz tego opłaty audiowizualnej nie uiszczaliby seniorzy (osoby, które ukończyły 75 lat), dzieci i młodzież do 26 lat, nawet jeśli osiągają już dochody.
Twórcy projektu argumentują, że w przypadku dwuosobowego gospodarstwa domowego, czy rodziny 2 + 2, miesięczna kwota 8,30 zł od osoby generującej przychód będzie mniejsza od obecnie stosowanej stawki 27,30 zł za urządzenia. A dzięki wzrostowi opłat nie będą już wymagane sejmowe dotacje.
Zyskać mamy wszyscy, ponieważ uniezależniona od poglądów aktualnie rządzącej partii telewizja publiczna ma dostarczać materiały wyższej jakości. A przy tym reklam ma być mniej. Stracą jednak ci, których oglądanie programów publicznego nadawcy wciąż nie będzie interesować oraz osoby, które w pełni świadomie zrezygnowały z posiadania telewizora w domu.