W tym tygodniu na blacie biurka pojawiły mi się dwa dobrze brzmiące szare obiekty. Zwą się Logitech MX Sound i są głośnikami premium.
Dlaczego tak mocno akcentuję słowo premium? Ponieważ tak właśnie nazywa je Logitech: Premium Bluetooth Speakers. Ja znawcą w tematyce głośników nie jestem, jednak z chęcią podzielę się moimi pierwszymi wrażeniami.
Od razu po wyjęciu z pudełka moją uwagę przykuł nietypowy kształt głośników. Wlot basowy jest jednocześnie nóżką trzymającą resztę okrągłej konstrukcji.
Logitech MX Sound – wykonanie
Muszę przyznać, że od razu zauważyłem to premium, o którym wspomina Logitech w materiałach marketingowych. Głośniki ważą sporo. Wiem, że nie powinno być to wyznacznikiem jakości, ale jednak bardzo często solidne wykonanie = waga. Tę od razu czuć. Nic w środku nie lata, a plastik, z którego wykonana jest obudowa, posiada delikatnie matowe wykończenie. Elementy są dobrze spasowane.
Jeśli chodzi o front, to membrana jest chroniona plastikową kratką, a tę pokryto przyjemnym w dotyku ciemno-szarym materiałem, bardzo dobrze zgrywającym się kolorystycznie z resztą obudowy. Materiał ma delikatną fakturę.
Na prawej satelicie znajdują się trzy wgłębienia idealnie na opuszkę palca. Zachęcają, aby ich dotknąć. Na głośnikach nie znajdziemy ani jednego fizycznego przycisku. Łączymy je ze sobą, następnie podłączamy do prądu i minimalistyczny panel kontrolny, składający się z 3 dotykowych przycisków ukrytych pod materiałem, rozświetla się chłodnym, ale nie jaskrawym, białym światłem.
Przyciski po chwili wyłączają podświetlenie. Głośnik jednak wyczuwa to, że nasza ręka się do niego zbliża i podświetla je na moment przed dotknięciem. W sumie, to jeśli ktoś woli — nogą też się da uruchomić podświetlenie i obsługiwać panel.
Do głośników możemy podpiąć 2 urządzenia na raz po BT lub kablu jack. Sparowałem telefon bez problemu. Grają naprawdę przyjemnie.
Obszerniejsza recenzja wkrótce, gdy trochę je pokatuję.
Recenzja Logitech MX sound jest już gotowa.