Motorola RAZR w nowej odsłonie z elastycznym wyświetlaczem to niewątpliwie jedna z fajniejszych premier w mobilnym świecie od miesięcy. Jest o niej głośno i to nie bez powodu. Mam też wrażenie, że została bardzo dobrze przyjęta przez rynek.

Chociaż Motorola RAZR odbiega parametrami od topowych smartfonów i jest od nich sporo droższa, dostrzegam zachwyt osób, które wcześniej nie kibicowały urządzeniom ze składanym wyświetlaczem. Motorola nie zdecydowała się nachalnie żerować na naszym sentymencie. To raczej tylko odwołanie do tego, co znamy i co lubiliśmy, o ile korzystaliście z klapek Motoroli (ja kochałem je tak bardzo, że miałem 6 różnych). Motorola całkiem sprawnie obroniła się nową klapką nawet przed największymi malkontentami. Stara forma telefonu z klapką okazała się idealną dla telefonu z elastycznym wyświetlaczem.

Większość osób, z którymi rozmawiałem było zgodne – tylko taki telefon, z takim elastycznym wyświetlaczem ma sens. Te same osoby dodawały, że tylko w takiej formie skłonne byłyby kupić smartfon z elastycznym wyświetlaczem. Podobne zdanie miało wielu naszych czytelników i internautów komentujących wpisy innych serwisów. Jestem przekonany, że pozytywne reakcje musiały spływać do centrali firmy. Gdy byłem na premierach telefonów Motoroli, w głosie pracowników dało się wyczuć podekscytowanie i to na kilka miesięcy przed oficjalną premierą. Dotyczy to zwłaszcza tych osób, które widziały Motorolę RAZR na „żywo”, przed wyciekami renderów i specyfikacji.

Motorola Razr

Czy zobaczymy odpowiednika RAZR pod szyldem innej firmy?

Tego nie wiemy. Należałoby się jednak spodziewać, że każda z firm, które myślą o technologii składanych ekranów, dostrzega medialny sukces Motoroli. Błędem byłoby myśleć, że tylko Motorola wykorzysta receptę na sukces w postaci telefonu z klapką i składanego wyświetlacza pod nią. Nie zrozumcie mnie jednak źle, sukcesem nie nazywam w tym wypadku tego, czy udany koncept przełoży się na sprzedaż. Ta raczej nie będzie spektakularna tak, jak legendarnej V3, która sprzedała się ponoć w liczbie 130 milionów sztuk.

Nawet słaba bateria, brak 6 oczek aparatu oraz potężnego procesora nie pokrzyżowały drogi, którą obrała Motorola. Jeśli przyjmiemy za fakt, że każdy telefon z elastycznym wyświetlaczem ma jakiś feler, to okazuje się, że propozycja Motoroli jest więcej niż rozsądna. Rozsądna w tej kategorii wydaje się też cena. Redaktorzy portalu GSM Arena dotarli to informacji, że telefon będzie oferowany w cenie 1680 Euro. To po przeliczeniu trochę ponad 7200 zł. Za tę cenę, niższą o około 3 tysiące złotych od składanej konkurencji, można wybaczyć gorsze parametry. Zwłaszcza że Motorola Razr ma inne zadanie niż oferowanie maksymalnej efektywności w grach i brylowanie w benchmarkach.

Pierwszym producentem, który może zdecydować się na naśladowanie Motoroli jest Huawei. Serwis Techieword dotarł to patentu, który złożył Huawei. Jest nim projekt telefonu, składanego jak motorola RAZR. Oczywiście jest kilka różnic, a sam patent nie musi oznaczać, że mamy do czynienia z produktem, który trafi na sklepowe półki.

Proponowane przez Huawei rozwiązanie, mimo iż czerpie z pomysłu Motoroli, wydaje się bardziej zachowawcze. Tym samym mamy do czynienia z telefonem, który byłby czymś na kształt obecnych smartfonów, ale składanym w pół. Widać tu dokładnie wzornictwo Huawei i podobieństwa, chociażby modelu P30 jak układ aparatu i czysty przedni panel.

Telefony ze składanymi ekranami są drogie i eksponują, póki co, raczej technologiczną dominację niż wartościowy trend. Gotowa Motorola RAZR oraz patent Huawei pokazują, że producenci mają kilka ścieżek, którymi mogą podążać. Oczywiście, to która okazała się właściwa zweryfikuje czas i wybór klientów.

Źródło: Techieword.