W trakcie prezentacji hasło „Motorola jest tylko jedna” przewijało się wielokrotnie i naprawdę wyryło się w mojej pamięci. Po namyśle muszę jednak stwierdzić, że to coś więcej, niż tylko reklamowy slogan. Nowe urządzenie sygnowane przez Motorolę odrywa się od głównej linii produktowej firmy designem, wykonaniem i ceną. Po kilku dniach obcowania z tym jedynym (M One :) ) mogę podsumować odczucia, które we mnie obudził — zwłaszcza, że telefon już jest dostępny u operatorów i w sklepach. Rozwiejmy więc wątpliwości niezdecydowanych.

Motorola One — podoba mi się ta nazwa. Na pewno dużo bardziej niż jego odpowiednik na rynek chiński, czyli P30. „One” podkreśla wyraźnie fakt, że urządzenie działa pod czystym systemem Android One (w wersji 8.1) oraz, że jest to produkt wyjątkowy — a taki właśnie powinien być „ten jedyny”. Co prawda wyjątkowość oznacza tutaj dobre i złe strony, ale o tym za chwilę. W tym punkcie warto wspomnieć jednak jeszcze, że w rękach trzymam biały wariant Motoroli One. Choć w tej kolorystyce rzuca się w oczy próba imitowania przez producenta iPhone X, jest on bez dwóch zdań dużo ładniejszy i bardziej oryginalny od wersji czarnej.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Co otrzymujemy za 1099 zł?

W cenie przeciętnego telefonu z Chin otrzymujemy ładne, choć niezbyt oryginalne urządzenie z rozpoznawalnym logo M na pleckach, w którym dodatkowo sprytnie ukryto czytnik linii papilarnych. Skoro już jesteśmy przy pleckach, to muszę wspomnieć o podwójnym module aparatu (główny 13Mpx + 2Mpx do bokeh) oraz komunikacji NFC. Brak tutaj ładowania indukcyjnego, ale to nie powinno nikogo zaskoczyć w tym przedziale cenowym. W zestawie poza urządzeniem znajduje się kabel USB typu C, przeźroczyste etui oraz ładowarka obsługująca Turbo Power.

Trzeba tutaj dodać bardzo ważną informację dla zwolenników Dual SIM. Motorola One jest wyposażona w 2 gniazda kart SIM oraz 1 dla karty pamięci. Nie wiem, czy w podobnej cenie funkcjonuje na rynku jakikolwiek konkurent z podobnymi możliwościami.

Boki urządzenia imitują stal nierdzewną znaną z urządzeń oznaczanych symbolem nadgryzionego jabłka. Jest to oczywiście plastik, ale jako nowy prezentuje się nieźle. Na boczku znajdziemy podstawowe przyciski oraz gniazdo jack 3,5mm. Front każdy może sam ocenić na podstawie zdjęć, bo wygląda dokładnie tak, jak prezentują go fotografie — duży notch, zaokrąglone krawędzie, akceptowalna grubość ramek i rozsądny podbródek. Wyświetlacz, pomimo że 720p wygląda bardzo ładnie, a jego jasność potrafi zaskoczyć nawet w słoneczny dzień.

Motorola one 7

Produkcja urządzenia przez renomowaną firmę w tak niskiej cenie nie jest prostą sprawą. Wymaga niezłego główkowania, gdzie znaleźć oszczędności. O ile rozumiem braku ładowania indukcyjnego, starsze podzespoły czy ekran 720p, bo nie przekładają się one w znacznym stopniu na przyjemność użytkowania, o tyle  nie rozumiem, jak można było boczne przyciski (raptem 3) wykonać w sposób, który przy każdym kliknięciu generuje bardzo nieprzyjemny dźwięk starych urządzeń z Dalekiego Wschodu. Jeżeli mieliście kiedyś podobne urządzenie w rękach, to na pewno kojarzycie to bardzo głośne i charakterystyczne „klik”. Co więcej, wibracje Motorola One również są nadzwyczaj głośne.

W rękach mam raptem 1 sztukę urządzenia, więc istnieje oczywiście szansa, że to jedynie przypadek produkcyjny testowego modelu i w rzeczywistości Motorola One nie jest wcale taka głośna. W najbliższym czasie, przed publikacją pełnych testów, poszukam w sklepach stacjonarnych innej sztuki do porównania, by upewnić się, co do ostatecznego werdyktu.

Camera. Akcja!

Aparaty po prostu wykonują swoją pracę. Przy dobrych warunkach pogodowych nie można powiedzieć złego słowa na temat jakości oraz kolorów generowanych zdjęć, niezależnie od tego, czy wykonane zostały z tylnego, czy przedniego aparatu o rozdzielczości 8Mpx. Udało mi się jednak zauważyć jakiś błąd oprogramowania przy słabych warunkach oświetleniowych przedniego aparatu. W odróżnieniu od nowych iPhone’ów, zamiast rozmywać, wyostrza obraz. Robi to jednak brutalnie, do tego stopnia, że powstaje gigantyczny szum. Jest to na pewno problem oprogramowania kamery, ponieważ dzieje się tak tylko wtedy, gdy telefon rozpozna twarz (liczę tutaj na szybką aktualizację). Do tego  w funkcjach kamery mamy jeszcze filmowanie slow motion 720p i 120kl/s albo tradycyjnie 4K/30kl/s.

Resztę wrażeń dotyczących obcowania z Motorola One omówimy zapewne już wkrótce w pełnych testach. Jeżeli ciekawi jesteście dokładnych danych technicznych testowanego przeze mnie sprzętu, zapraszam Was na stronę producenta.