Co dwa tygodnie odwiedzam biuro w Opolu. W dużej mierze po to, aby zmienić otoczenia i trochę poprzebywać wśród ludzi. Na co dzień pracuję zdalnie, dlatego obecność współpracownika w tym samym pokoju jest dla mnie odświeżająca. Do biura dojeżdżam pociągiem. Jest taniej i wygodniej. Właśnie dlatego zacząłem poszukiwać urządzenia, które pozwoli mi na ogarnięcie Jiry na trasie Katowice — Opole
Od wielu lat jestem klientem sieci Plus i u nich mam Internet mobilny. Sprawdza się całkiem nieźle, miewa czkawki, ale ogólnie jestem zadowolony. Zazwyczaj zabierałem go na wyjazdy na wieś, wtedy do mojego plecaka trafiał duży, czarny modem. Czegoś takiego nie wezmę na wycieczkę do Opola. Poza samym urządzeniem musiałbym wziąć kabel ze wtyczką. Rozpakowywanie się oraz podłączanie do gniazdka po to, żeby zająć się bieżączką, uznałem za uciążliwe. Dlatego rozpocząłem poszukiwania.
Zależało mi na tym, aby nabyć niewielkie urządzenie, które, po podłączeniu do portu USB, będzie działało jak modem z WiFi. Oczywiście, że mogłem stworzyć hotspot na telefonie, ale mam tam bilety i zależy mi na trwałości baterii.
Na Allegro wyszperałem modem USB Olax U80. Według opisu pozwala na podłączenie do 10 urządzeń w standardzie b/g/n. Pozwala na uzyskanie dostępu do Internetu za pomocą LTE (częstotliwości 2100 Mhz, 1800 Mhz oraz 900 Mhz), a także 3G oraz 2G. Zasilanie? Wystarczy trochę prądu z portu USB. Co oznacza, że można go podpiąć nie tylko do laptopa, ale także powerbanka. Olax U80 nie wymaga instalowania żadnych sterowników. Trzeba tylko włożyć kartę SIM oraz dostarczyć trochę napięcia. Tak wywnioskowałem z opisu. Cena? Zawrotne 104 złote i 49 groszy. Uznałem, że warto zaryzykować.
Konfiguracja przebiegła bardzo sprawnie. Wrzuciłem do środka kartę SIM, podpiąłem modem do USB i od razu pokazała się nowa sieć. Trochę namęczyłem się z przepisywaniem standardowego klucza, bo literki nie są zbyt czytelne, ale się udało.
Nadałem sieci własną nazwę oraz ustawiłem hasło. W ramach testów podpiąłem do niego dwa laptopy, dwa telefony i telewizor. Udźwignął. Jakość połączenia była dobra, żadne urządzenie nie straciło dostępu do sieci. Natomiast szybko zauważyłem, że Olax U80 ma tendencję do nagrzewania się. Nie jest to nic dziwnego w przypadku modemów mobilnych, ale myślę, że warto to odnotować. Natomiast na pewno nie jestem zadowolony ze stabilności połączenia z siecią. Internet był przez cały czas, ale nie zawsze było to LTE. Na wsi, w okolicy Będzina, Olax U80 przeskakuje pomiędzy LTE a 3G. W mieście było zdecydowanie lepiej, ponieważ nie zauważyłem żadnych częstszych przełączeń. W podróży jest gorzej.
Od razu zaznaczę, że na odcinku Katowice-Opole jest kilka białych plam, gdzie zasięg po prostu znika. Nawet przez telefon nie można spokojnie porozmawiać. Ma to oczywiście wpływ na działanie modemu.
W podróżny Olax U80 mocno trzyma się 3G, czasem przeskakując wyżej, czasem niżej. Do tego, żebym przejrzał maila, Jirę oraz odpisał na Slacku w zupełności wystarczy. Może nawet do przeczytania kilku wątków na Reddicie lub popracowania nad jakimś tekstem dla DailyWeba. Muzyki też się da posłuchać, a nie trzeba przy tym wszystkim drenować baterii w telefonie. Dla mnie jest to wystarczającego. Od takiego urządzenie nie oczekuję na tyle dobrego połączenia, aby grać w „Frotnite’a” na Pstryku. Wystarczy mi możliwość dostania się do kliku narzędzi.