Ubisoft ma w swoim portfolio wiele rozpoznawalnych i lubianych serii gie komputerowych. Niestety, coraz częściej mam wrażenie, że firma nie za bardzo wie, w jaki sposób je rozwijać. Kurz po perypetiach związanych z monetyzacją „Tom Clancy’s Ghost Recon: Breakpoint” już opadł. Nawet pojawiły się plotki mówiące o tym, że Ubisoft planuje zmienić swoją strategię. Nie wiem, ile było prawdy w tych przeciekach, ale mam wrażenie, że niewiele. Wystarczy spojrzeć na wydaną ostatnio grę mobilną, którą nawiązuje do kultowej marki „Heroes of Might and Magic”. I to by było na tyle dobrych wiadomości.
Might and Magic Heroes: The Era of Chaos” to smutny potworek. W materiałem reklamowych Ubisoft podkreślał, że planuje przenieść magię serii na telefonu i dodać jej wyjątkowego uroku. Nic z tego nie wszyło. Ta gra mobilna jest dowodem na to, że firma chętnie zmonetyzuje nostalgię. Tęsknotę za godzinami spędzonymi na rozbudowie zamków i prowadzeniu taktycznych bitew. Najgorsze jest to, że żaden z tych elementów nie trafił do gry! Tak! Dobrze widzicie.
W „Might and Magic Heroes: The Era of Chaos” na próżno szukać ciekawej walki lub interesującego i wymagającego wielu zasobów rozbudowywania zamków.
Te elementy wyleciały, zastąpiły je mechanizmy znane z popularnych w ostatnim czasie clikcerów, które same walczą. A gdy rozpocząłem pierwsze starcie, to mocno się zdziwiłem. Myślałem, że to tylko samouczek, że po jego ukończeniu będę mógł sam prowadzić walkę.
Pomyliłem się. W późniejszych etapach gry miałem niewielki wpływ na starcie. Mogłem rozłożyć jednostki na planszy i sprawdzić, czy wybrałem takie, które zmiażdżą przeciwnika.
Po rozpoczęciu walki, moi dzielni wojownicy z furią natarli na wrogów. A ja mogłem na to patrzeć i ewentualnie rzucić czar lub kliknąć w przycisk, który również automatyzował ten element. „Might and Magic Heroes: Era of Chaos” zniszczyło to, co było w tej serii najpiękniejsze. Jak mogę się dobrze bawić, jeżeli nie jestem w stanie kontrolować swoich żołnierzy? Gdzie tutaj rozrywka? Automatyczne starcia w tytule inspirowanym kultową serią, to kuriozalna decyzja. Nic dziwnego, że gra zbiera boleśnie krytyczne recenzje od użytkowników. Na dodatek zamek niczego nie produkuje.
Żołnierzy pozyskiwałem z lootboksów, z których wypadały mi fragmenty. Musiałem zebrać ich odpowiednią ilość, aby odblokować możliwość korzystania z nowej jednostki.
Jestem rozczarowany. Zastanawiam się, co będzie dalej. Może przyszedł czas na wydanie „The Idle Settlers”? W przyszłym roku premierę ma mieć nowa odsłona tej serii, to mógłby być dobry moment. „The Idle Settlers” również polegałoby na budowaniu wioski, ale wszystko działoby się automatycznie. Gracz by tylko klikał i odbierał zasoby. A w skrzynkach, bo jakieś lootboksy muszą być, ukryci byliby osadnicy wykonujący określone prace. Na przykład szkutnik, kowal lub hutnik.
Oczywiście, ich obecność byłaby konieczna do rozbudowy wioski, dlatego gracz byłby zmuszony kupować paczki za walutę premium lub poświęcić setki godzin na ich odblokowanie. I cyk! Kolejna seria zabita, złożona w ofierze bogom mobilnego Olimpu.
Jeśli Ubisoft faktycznie wydać coś w rodzaju „The Idle Settlers”, to będzie bardzo zabawnie.