Mapy Google przypomną jakie filmy widzieliśmy w kinie
Na wypadek, gdybyśmy zapomnieli, że ostatnie Gwiezdne Wojny zobaczyliśmy w galeryjnym multipleksie, Google Maps posłuży nam pomocą. Pytanie tylko, co też zrobić z tą wiedzą?

Jak podaje portal androidpolice.com, aplikacja Mapy Google zyska wkrótce nową funkcję. Do nieco przerażającej, aczkolwiek całkiem poręcznej, osi czasu, dołącza kolejna opcja, pozwalająca na sprawdzenie… w jakich seansach filmowych uczestniczyliśmy w danym kinie. Tak na wypadek, gdybyśmy z powodu tej całej kwarantanny zapomnieli, że kiedyś chodziliśmy jeszcze do kina. Albo, gdybyśmy z nudów chcieli policzyć, ile wydaliśmy na popcorn w danym multipleksie. Albo… sama nie wiem. Mimo mojego uwielbienia wobec kreatywności twórców Map Google i wymyślanych przez nich funkcji, które co prawda nie są super-przydatne, lecz zapewniają pewien poziom rozrywki, tym razem zupełnie nie widzę praktycznego użycia tego modułu. Jeśli komuś przychodzi do głowy jakiś sensowny pomysł, piszcie proszę w komentarzach.
Do kina z Google
Może na wstępie jednak warto wspomnieć o tym, skąd Google w ogóle wie, gdzie które filmy widzieliśmy w kinie. Jeśli zezwalamy na śledzenie naszej lokalizacji i zapisywanie tych danych, Google tworzy na ich podstawie wykresy naszej aktywności – tzw. oś czasu. Sama funkcja nie jest niczym nowym, zapewne niejednokrotnie mieliście się okazję przekonać o jej istnieniu, np. po otrzymaniu powiadomienia z zapytaniem, czy daje zdjęcie, powinno zostać do niej dodane.
Głównym zadaniem osi czasu było danie możliwości podejrzenia miejsc, które odwiedziliśmy. Od jakiegoś czasu Google stara się jednak rozbudować sposób wykorzystania tych danych. Jeśli znajdziemy się więc odpowiednio długo na terenie kina, czas naszego pobytu zostanie zestawiony z godzinami wyświetlanych sensów. Na tej podstawie Google zidentyfikuje, jaki film obejrzeliśmy i na osi czasu przy znaczniku lokalizacji wyświetla ikonę kalendarza z jego tytułem.
Na szczęście informacje te są widoczne tylko dla nas samych i mogą zostać z osi czasu usunięte. Mimo wszystko jednak samo istnienie funkcji budzi we mnie dość mieszane uczucia. Jestem w stanie pogodzić się z jej inwigilacyjną naturą. Jakkolwiek jest to trochę przerażające, musimy być ze sobą szczerzy: wykorzystane tutaj informacje podajemy Wielkiemu G. na tacy dość dobrowolnie. Razi mnie jednak brak wyraźnej wartości dodanej dla użytkownika. No bo co niby zrobić z wiedzą, że 20 października widzieliśmy Jokera w Złotych Tarasach?
Bardzo prawdopodobne jednak, że Google stara się oswoić nas z tą funkcją, aby stworzyć z niej kolejny produkt komercyjny. Np. doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie rozbudowanie tej opcji o rekomendacje. Informacja, że kino, w którym widzieliśmy Jokera, wyświetla teraz kolejny film z uniwersum DC, który może nas zainteresować, a dla samego kina stanowić kolejną ścieżkę promocji. Wówczas, wszystko zaczęłoby mieć sens.
Niestety, w kontekście obecnej sytuacji i zamknięcia sal kinowych w większości krajów, Google na razie nie będzie miał szansy pójść tą drogą.