Maono WM620 trafił do mnie do testów. To bezprzewodowy mikrofon kwadratowy, czyli akcesorium, którego bardzo potrzebowałem. Czy spełnił on moje oczekiwania?
Nie wiem, czy wiecie, ale od niedawna na dailyweb pojawił się nowy format. Jest nim vlog na YouTube. Razem z Sebastianem, Danielem i Gustawem postanowiliśmy poopowiadać nieco o naszych sprzętach lub też zagadnieniach, którymi chcemy się z wami podzielić. Luźna, ale techniczna forma, która wymaga dobrych jakościowo materiałów zarówno wideo, jak i audio.
Nagrywam swoim iPhonem 14, który bardzo ładnie wyciąga obraz, ale dźwiękowo już jest dużo gorzej, a różnica w materiałach moich i chłopaków – znacząca. Znalazłem swój stary mikrofon krawatowy, ale długi kabel skutecznie utrudniał mi komfortowe używanie – szczególnie w ruchu. Wtem Sebastian pisze mi, że właśnie jedzie do mnie bezprzewodowy mikrofon Maono WM620, czyli urządzenie… idealne dla mnie? Czy w istocie tak jest? Zapraszam do krótkiego testu tego akcesorium.
Maono WM620 – specyfikacja
Zestaw Maono WM620 składa się z etui, dwóch, okrągłych mikrofonów bezprzewodowych, gniazda transmitującego sygnał między telefonem a nadajnikami, dwa magnesy, służące do przypinania oraz kabel zasilający. Ze zgrabnego pudełeczka wyjąłem czarny, owalny futerał, który kształtem przypomina nieco podręczne lusterko. Naciśnięcie przycisku z przodu powoduje automatyczne otwarcie się etui. W środku znajdziemy dwa emitery oraz gniazdo transmitujące dźwięk.
Prawie każdy element ma swoje miejsce, nic nie lata, a mikrofony jednocześnie ładują się w bazie. Zabrakło jednak miejsce na magnesy, ale jest to dodatkowe akcesorium, które przydadzą się osobom, które nie mają do czego przypiąć nadajników. Mają one bowiem klipsy – idealne, aby przymocować je do rozpinanej koszuli lub kieszeni.
Każdy z dwóch mikrofonów (nadajników) to okrągłe przedmioty o średnicy ok. 3 centymetrów. Z boku znajdziemy przyciski, odpowiadające za różne opcje, a z samej góry trzy ikonki, informujące o zadanym trybie (redukcja szumu, włączenie pogłosu, odcięcie dźwięku). Wyświetlą się również dane, czy mikrofon został sparowany z urządzeniem, które przechwytuje dźwięk i poda info na temat poziomu naładowanego akumulatora.
Nazwa produktu | Maono WM620 |
Typ mikrofonu | Bezprzewodowy, krawatowy |
Liczba mikrofonów | 2 |
Redukcja szumów | Tak |
Tryb śpiewania (pogłos) | Tak |
Częstotliwość próbkowania | 48 K |
Pasmo częstotliwości | 2,4 GHz |
Czas pracy na akumulatorach | Mikrofon – 6 godzin Etui – 12 godzin |
Zasięg | 100 m |
Kompatybilność | W zależności od modelu: Smartfon z systemem Android, iOS, kamery GoPro, PC |
Kolory | Czarny |
Cena | 250 zł |
Maono WM620 to prostota instalacji i użytkowania
Samo parowanie ze smartfonem jest banalnie proste. Po podłączeniu odbiornika do gniazda w telefonie należy na nadajniku trzy razy przycisnąć przycisk, odpowiadający za redukcję szumów. Następnie tę samą czynność należy powtórzyć na samym odbiorniku. I tyle – ikonki (TX1 odnoszący się do pierwszego nadajnika, oraz TX2 przypisany do drugiego nadajnika) zaczną się świecić na biało.
Zanim zaczniemy nagrywać, musimy oczywiście zainstalować odbiorniki. Są na to dwa sposoby – za pomocą plastikowych klipsów przytwierdzonych na stałe do małych urządzeń, bądź można wykorzystać magnesy, które są dołączone do zestawu. Tak jak wspominałem na początku – niestety, ale nie znalazło się na nie miejsce w etui, więc musimy sobie inaczej poradzić z ich przechowywaniem. Jedna i druga metoda spełniła swoją funkcję. Odbiorniki stabilnie trzymają się ubrania – nawet w czasie ruchu, aczkolwiek nie próbowałem w nich biegać :)
Jak prezentuje się sama jakość dźwięku, czyli najważniejsza cecha Maono WM620? Naprawdę nie mam zastrzeżeń. Czuć różnicę między nagrywaniem smartfonem bez mikrofonu a podłączonym zestawem. Głos jest przejrzysty, klarowany i co najważniejsze – nie zarejestrowałem przerw w rejestracji głosu, co mogłoby się oczywiście zdarzyć, wynikające z połączenia bezprzewodowego. Większe zaufanie mam do odbiorników na kablu, jednak tutaj nie mam wątpliwości, że czuje się bezpiecznie podczas nagrywania. Przy włączeniu redukcji szumu, system bardzo ładnie odcina niepożądane dźwięki z otoczenia, zbierając tylko nasz głos.
Maono WM620 – testy dźwięku
Ciekawą opcją jest również włączenie pogłosu, czyli tzw. tryb śpiewania. Czterostopniowy gain skutecznie pomaga wyregulować poziom dźwięku. Co więcej – do odbiorników możemy podpiąć słuchawki, posiadające złącze USB-C, dzięki czemu otrzymamy możliwość monitorowanie tego, jak brzmimy w czasie rzeczywistym. Poniżej testowe, dwa nagrania.
Usłyszycie na nich różnice między nagrywaniem zarówno z włączonym trybem odszumiania, jak i bez odszumiania. W czasie rejestrowania dźwięku zmieniałem również jego poziom. Jeśli nie realizujecie nagrania z dosyć cichego miejsca, czy nawet wygłuszonego pomieszczenia, to tryb odszumiania dźwięku zdecydowanie się przyda. Dla porównania – udostępniam pliki, które nagrałem z miejsca, w którym odbiorniki mają co zbierać. Pliki surowe bez jakiejkolwiek obróbki. Jak można usłyszeć – chodząca lodówka w kawalerce nie stanowi już problemu. Podczas nagrywki możemy również szybko odciąć całkowicie dźwięk – wtedy jedna z ikonek na odbiorniku zaświeci się na różowo.
Maono WM620 bez redukcji szumów
Maono WM620 z redukcją szumów
Trzeba również zwrócić uwagę na zasięg – ma on aż 100 metrów! Nie potrzebuje trzymać odbiornika tak daleko, ale to cenna pozycja w specyfikacji dla osób, które zechcą poruszać się po większym terenie. Czas pracy na baterii jest zadowalający, bo producent mówi o 6 godzinach działania. Etui podłączymy do ładowania za pomocą kabla USB-A na USB-C. Cztery diody z przodu poinformują nas o stanie akumulatorów, ale używając je przynajmniej raz dziennie, przez ostatni tydzień spadło jedynie 20% mocy, więc nie powinny nas spotkać nieprzyjemności ze zbyt szybkim rozładowywaniem się pudełeczka. Deklarowany czas to 12 godzin.
Werdykt
Cóż mogę więcej dodać? Jeśli zaczynacie przygodę z Youtubem, vlogowaniem, czy nagrywaniem pierwszych rolek na social media, to Maono WM620 jest urządzeniem, nad którym można się porządnie zastanowić. Przystępna cena (249 złotych), dobre odcięcie otoczenia i siła zbierania dźwięku. Duży zasięg, kształtne etui i prostota instalacji oraz użytkowania. Prościej się nie da.
Ja zdecydowanie z Maono WM620 się polubiłem i mimo że jestem fanem mikrofonów stacjonarnych na kablu, to w przypadku, kiedy chce iść w teren ze smartfonem – jest to opcja idealna. W sprzedaży również wersja na urządzenia z Androidem lub inne z gniazdem ładującym USB typu C.