Kvark to retro shooter znajdujący się we wczesnym dostępie. Jak radzi sobie radioaktywna przygoda od studia Perun Creative.
Nostalgia to słowo, które funduje dzisiejszą popkulturę. Nie da się wejść do kina, lub na serwis streamingowy, który nie jest zalany reklamami marki, która wraca po latach. I to nie jest jedynie bolączka przemysłu filmowego. W grach ostatnio najbardziej popularne są tytuły, które albo są remakami, albo bazują na istniejącej, lubianej marce. Powody tego zjawiska są proste, wyższe koszta produkcji, wymagają od twórców kierowanie się w stronę jak najstabilniejszych zysków. Jednak nie oznacza to, że produkcje bazujące na nostalgii to jedynie odtwórcze powroty klasyków. To też, cała gałąź współczesnych retro tytułów, które tworzą oryginalne dzieła, nawiązując do starych trendów. Dziś porozmawiamy o właśnie takiej grze.
Kvark: radiacja i trochę Half-Lifa
Kvark to tytuł czeskiego studia Perun Creative, które stało za Hobo: Tough Life, symulatorem bezdomności, który traktował ten temat bardzo poważnie. Deweloperzy zamienili ciężkie klimaty realistycznych problemów, na historię dla fanów Half-Lifa i Stalkera. Akcja gry dzieje się w elektrowni, w której pracuje postać gracza. Jak się domyślacie, coś poszło nie tak, po podłodze biegają zmutowane szczury, a nasi przeciwnicy nacierają ubrani w kombinezony ochronne.
Przyznam, że klimat gry jest jej ogromną zaletą. Sam nie jestem wielkim fanem tematu radiacji i postapokalipsy (nie widziałem jeszcze Czarnobyla), ale bardzo lubię motywy teorii spiskowych i tajnych organizacji. Czułem, że moja postać uczestniczyła w czymś nielegalnym i niebezpiecznym, ale tak miało być. Fabuła opowiadana przez notatki i przemierzane lokację, dodają miłego uczucia odkrywania tajemnicy.
Lubię podróżować przez magazyn
Jak wspomniałem, całość dzieje się w placówce elektrowni, która sprawia wrażenie opuszczonej. W grze nie ma mapy, więc połowa zabawy polega na tym, żeby umiejętnie się poruszać po placówce i eksplorować budynek. Najlepsze jest to, że za każdymi drzwiami może czaić się przeciwnik, więc nie można, ani na moment opuszczać gardy. Kvark w tych momentach potrafi budzić napięcie, jak rasowy horror.
Jeśli już jesteśmy przy lokacjach, pomówmy o tym jak wyglądają. Design jest porządny, jak wspominałem, same pomieszczenia budują narrację. Przykładowo: w biurze wiszą portrety Einsteina i Oppenheimera. Dlaczego obraz z człowiekiem odpowiedzialnym za projekt Manhattan znajduje się w „zwyczajnej elektrowni”? Dodatkowo sama gra podoba mi się od strony wizualnej, widoczne, duże piksele dodają uroku. Osobiście wolę takie przestylizowane projekty, niż kolejne silenie się na realizm.
Kvark wchodzi z kluczem francuskim
Kvark jest retro shooterem z kilkoma współczesnymi pomysłami. Nie jest to kolejny klon Dooma, w którym zabijamy tysiące wrogów. Kvarkowi jest bliżej do Bioshocka. Każdy przeciwnik jest wyzwaniem, a amunicji jest niewiele. Podobnie jak podczas przygody w Rapture dostajemy do ręki klucz francuski, który okazuje się najskuteczniejszą bronią.
Mam osobiście z tym problem, bo rozumiem premiowanie walki wręcz, ale czuję, że jest ona niesprawiedliwie silna. By wyjaśnić, o co mi chodzi: żeby zabić standardowego przeciwnika, należy uderzyć go cztery razy kluczem francuskim, tyle razy należy też w niego strzelić z pistoletu. Sprawia to, że broń palną warto wyciągnąć tylko na przeciwników atakujących z dystansu. Do tego walka wręcz sprowadza się do biegnięcia w tył i wyczuwaniu kiedy uderzyć, jeśli nie zaklinujemy się na ścianie, powinniśmy bez problemu poradzić sobie nawet z grupą przeciwników. Gry nie ukończyłem, opisuję jedynie swoje pierwsze wrażenia, możliwe, że później broń palna będzie bardziej użyteczna.
Retro w pełni
Gra poza swoją oprawą, wprowadza też mechaniki znane ze starszych tytułów. Zdrowie odnawia jedynie znalezione jedzenie i apteczki, a zapis gry możliwy jest tylko w checkpointach. Nie jest to wada, bo wiem, że są fani takich rozwiązań. Ja to szanuję, lecz współczesne tytuły mnie pod tym względem rozpieściły. Nie czuję, że te mechaniki dodają wyzwania grze, a jedynie są jakąś formą niewygodnego archaizmu.
Pomimo tych wad, uważam, że warto dać szansę tej grze, zwłaszcza jeśli jesteście fanem retro gier i w dzieciństwie zagrywaliście się w Dooma, Wolfensteina lub System Shocka. Pamiętajcie, że Kvark jest dostępny we wczesnym dostępie i będzie dalej rozwijany.